[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.3Nowo odkryta żyła rudy ołowiu przyciągała Dare'acodziennie do Glen Auldyn.Z satysfakcją stwierdził, żema ona prawie pięć stóp szerokości i dziesięć wysokości.Trzymając lampę przy lśniącej skale, zwrócił się donadzorcy:- To nasze najważniejsze odkrycie.Tom Lace, jeden z górników, błysnął zębami.- Pełno tu ołowiu, panie.Pan Melton przyjechał na Man z jednej z największych i najbardziej wydajnych kopalni w Derbyshire.- Znajdziemy tu poza ołowiem jeszcze rudę srebra -rzekł przewidująco.- A po tym, jak zamknięto kopalnię w Foxdale, powinno nam wystarczyć robotników.- Mimo to musimy zachęcić naszych ludzi do ciężkiejpracy, zanim zacznie się sezon rybacki - mruknął Dare.- Jak tylko u wybrzeża pojawią się śledzie, wielu rzucitę robotę.Jeśli będzie trzeba, podniesiemy pensje.- Wolę pracować tu, w sercu ziemi - pospieszył z zapewnieniami Lace.- Nie chcę wstawać o świcie, żeby ciągnąć skeddan i walczyć z mewami.Żona też woli, żebym nie pływał.Jej ojciec wypłynął wraz z innymi na połów w osiemdziesiątym siódmym.- Mieliśmy wtedy wielki sztorm - wyjaśnił Dare Anglikowi.- Wielu ludzi utonęło.Uporczywy stukot młotka o skałę ucichł wreszcie.- Tutaj też nie jest zbyt bezpiecznie - dobiegł do nich z rusztowania głos Johna Saile'a, który pracował tamwraz z Nedem Crowe.- Mamy tu tyle prochu strzelniczego, że mógłby nas rozerwać na strzępy.A gdyby wysiadła pompa, wszyscy byśmy się potopili.Wystarczy zresztą, że kawał skały zwali się nam na głowy.W ciemności rozległ się głośny śmiech Neda.- Jeśli tak się boisz, John, nie powinieneś pracować jako meaineyder.- Podszedł do krawędzi i dopiero wtedy zobaczyli płomyk jego świecy, umieszczonej na kasku.- Uważaj, Ned - ostrzegł go Dare.- Obiecywałem twojej nieodżałowanej pamięci matce, że nic ci się nie stanie.Dorrity Crowe dała się pocieszyć, kiedy przysiągł, żezatroszczy się o jej syna.Chłopak nie miał ojca, a tylko radosną i całkowicie zepsutą matkę, która zawsze zwracała się do rodziny Corlettów o pomoc, kiedy działo się coś złego.Ned skończył właśnie dwudziestkęi odziedziczył po matce radosny charakter i ciepłyuśmiech, którym zjednywała sobie tylu mężczyzn, choćżadnego nie potrafiła zatrzymać.Neda też uwielbiałydziewczyny, zwłaszcza że potrafił grać na skrzypkachjak nikt inny.- Mam tu dla ciebie cliegeen, panie - krzyknął z góry.Chodziło mu o błyszczące minerały, które tworzyłysię w zagłębieniach między skałami.Ned, podobnie jakinni górnicy, zarabiał dodatkowo, dostarczając swemupanu próbki pirytu, kalcytu, kwarcu i szpatu.Darez wielka przyjemnością uzupełniał swoją kolekcję, której początki sięgały jego dzieciństwa.Kamień znaleziony przez Neda przechodził z rąk dorąk, aż w końcu Dare odebrał go od Toma Lace'a.Uniósł latarnię i zaczął mu się uważnie przyglądać.Chy-ba dolomit, pomyślał, ale przy tym świetle nie mógłmieć całkowitej pewności.Pożegnał się ze swoimi ludźmi i wraz z Meltonem zaczęli wspinać się po drabinach na wyższy poziom kopalni.Kiedy zbliżyli się do wyjścia, poczuli czyste, świeże powietrze.Dare lubił zarówno wchodzić, jak i wychodzić z kopalni.Wielki komin przed wejściem nie dymiłjuż jak dawniej, ponieważ Dare przeniósł wytop rudyw pobliże portu, co było znacznie wygodniejsze.Z Ram-sey jego statek „Dorrity" dowoził ołów do najbliższegodużego portu w Liverpoolu.Sprawdził jeszcze, czy dobrze naprawiono płuczkę korytową, która miała przenosić wodę i pokruszoną rudę.Konik rasy man napędzał pompę odwadniającą kopalni.Kiedy przeszli do biura, Anglik zwrócił się do Dare'a:- Widziałem wczoraj twoją nową lokatorkę.- Przyszła tutaj? - spytał ostro Dare.- Nie, spacerowała doliną, kiedy jechałem do naszejhuty.Mówiła, że zatrzymała się tu na krótko.- Na bardzo krótko.Będzie musiał znosić towarzystwo pani Julian przez najbliższe tygodnie i modlić się, by nie zechciała przedłużyć czasu wynajmu.Do tej pory ani razu nie zajrzał do domui starał się nawet nie pojawiać w tamtej okolicy.Do kopalni dojeżdżał okrężną i mniej wygodną drogą, ale miał przynajmniej pewność, że nie spotka swojej lokatorki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]