[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Proszę cię, Dan.Potrzebuję sukienki na to przyjęcie w piątek, a ty musisz mi pomóc.Tata dał mi swoją kartę kredytową.Powiedział, że mógłbyś sobie kupić smoking -zachichotała Jenny.- Skoro zamieniamy się w zepsute dzieciaki, będziemy potrzebowaćsmokingów, sukienek i całego tego chłamu.Dan przekręcił się na brzuch.- Nie idę na to przyjęcie - powiedział.- Nie truj.Oczywiście, że idziesz.Pójdziesz, spotkasz Serenę, zatańczysz z nią.Przedstawię cię jej.Jest naprawdę niesamowita - trajkotała radośnie Jenny.- Nie - upierał się Dan.- No to możesz przynajmniej pomóc mi wybrać sukienkę - wydęła wargi Jenny.- Boja idę.I chcę dobrze wyglądać.- A tata nie może ci pomóc? - zapytał Dan.- Tak, jasne.Powiedziałam chyba, że chcę dobrze wyglądać - zaśmiała się złośliwieJenny.- Wiesz, co tata powiedział? Powiedział, żebym poszła do Searsa, bo to proletariackidom handlowy.Cokolwiek to znaczy.Nawet nie wiem, gdzie to jest i czy w ogóle jeszczeistnieje.W każdym razie chcę iść do Barneys.Nie mogę uwierzyć, że nigdy tam nie byłam.Założę się, że taka Blair Waldorf czy Serena van der Woodsen ciągle tam chodzą, możenawet codziennie.Dan usiadł na łóżku i głośno ziewnął.Jenny była już ubrana gotowa do wyjścia.Związała swoje kręcone włosy w koński ogon, miała już nawet na sobie kurtkę i buty.Widać było, że jest bardzo podniecona i wyglądała tak słodko, że trudno było mu odmówić.- Jesteś jak wrzód na tyłku - powiedział, wstając i idąc ciężkim krokiem do łazienki.- Wiem, że mnie kochasz! - krzyknęła za nim Jenny.Jeśli chodzi o Dana, to dla niego w Barneys roiło się od dupków, począwszy odgościa, który otworzył przed nimi drzwi, uśmiechając się tak szeroko, jak to tylko możliwe.Ale Jenny promieniała zachwytem, i choć nigdy wcześniej tam nie była, wydawało się, że wiewszystko o tym miejscu.Wiedziała, żeby nie zawracać sobie głowy niższymi piętrami,pełnymi ciuchów od znanych projektantów, na które nigdy nie mogłaby sobie pozwolić, iruszyła prosto na samą górę.A kiedy drzwi windy otworzyły się, poczuła się, jakby umarła iposzła do nieba.Na wieszakach wisiało tyle pięknych sukienek, że od samego patrzeniazaczęła się ślinić.Chciała przymierzyć je wszystkie, ale oczywiście nie było to możliwe.Kiedy nosisz rozmiar D, masz raczej ograniczony wybór, I z całą pewnościąpotrzebujesz pomocy.- Dan, pójdziesz do tamtej babki i poprosisz ją, żeby znalazła to w moim rozmiarze -szepnęła Jenny, wskazując palcem fioletową, aksamitną, obcisłą sukienkę na ramiączka zgłębokim dekoltem.Wyciągnęła metkę.Sześć stów.- Jezu Chryste! - powiedział Dan, patrząc jej przez ramię na cenę.- Nie ma mowy.- Chcę ją tylko przymierzyć - upierała się Jenny.- Nie kupię jej.- Przyłożyła do siebiesukienkę.Góra ledwie by przykryła jej sutki.Jenny westchnęła i odwiesiła sukienkę.-Możesz zapytać tamtą babkę, czy mi pomoże? - powtórzyła.- Dlaczego sama nie zapytasz? - Dan wepchnął dłonie w kieszenie swoich sztruksów ioparł się o drewniany wieszak na kapelusze.- Proszę - powiedziała Jenny.- No dobra.Dan podszedł do wymizerowanej kobiety z matowymi jasnymi włosami.Wyglądała,jakby całe życie pracowała w domu handlowym, raz do roku biorąc urlop, kiedy towyjeżdżała do Atlancic City w New Jersey.Dan wyobrażał ją sobie, jak siedzi nanadmorskiej promenadzie, paląc jednego papierosa Virginia Slims za drugim i zamartwia się,jak radzą sobie bez niej dziewczyny ze sklepu.- W czym mogę ci pomóc, młody człowieku? - zapytała go.Na jej plakietce widniałoimię MAUREEN.Dan uśmiechnął się.- Dzień dobry.Czy mogłaby pani pomóc mojej siostrze znalezć jakąś ładną sukienkę? Jest tam.- Wskazał na Jenny, która właśnie przyglądała się metce z ceną na czerwonejjedwabnej sukience z marszczonymi rękawami.Jenny zdjęła kurtkę i miała na sobie tylkobiały T - shirt.Dan nie mógł zaprzeczyć.Miała naprawdę wielkie cycki.- Tak, oczywiście - powiedziała Maureen, ruszając w stronę Jenny.Dan został tam, gdzie stał.Rozglądał się wokół, czując się zupełnie nie na miejscu.Gdzieś z tyłu dobiegł znajomy głos.- Wyglądam jak zakonnica, mamo.Naprawdę.Ta sukienka jest zupełnie do bani.- Daj spokój, Sereno - odparł drugi głos.- Uważam, że jest urocza.A jak trochęrozepniesz kołnierzyk? O, widzisz? Bardzo w stylu Jackie O.Dan obrócił się na pięcie.Wysoka kobieta w średnim wieku karnacji Sereny stała wpołowie schowana za zasłoną przymierzalni.Przez uchyloną zasłonę Dan widział włosySereny, jej obojczyk, gołe stopy z pomalowanymi na ciemnoczerwono paznokciami.Zpalącymi policzkami pognał do windy.- Hej, Dan, gdzie lecisz? - zawołała za nim Jenny.W ramionach trzymała wysokąstertę sukienek, a Maureen przetrząsała sprawnie wieszaki, udzielając jej przy okazji dobrychrad na temat podtrzymujących staników i najnowszej bielizny korekcyjnej.Jenny nigdy niebyła szczęśliwsza.- Idę do działu dla facetów - wymamrotał Dan, zerkając nerwowo w stronę, gdziezobaczył Serenę.- Okay - powiedziała wesoło Jenny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl