[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wasze Księcio.Księżo.Książęce Mości - wysłowił się w końcuniewysoki przybysz.Zamrugał jak sowa, po czym rozejrzał się posalonie, przyjemnym pokoju we frontowej części domu, z wielkimioknami wychodzącymi na wielki ośnieżony park More-landów.- Panie Hamburg, pozdrowienia z okazji świąt.- Jej Wysokośćobdarzyła człowieka od Prinny'ego uśmiechem, który oszałamiał wielulordów, i Hamburg zachwiał się lekko na nogach.- Może usiądziemy?Usiadła, podczas gdy on dalej mrugał i dopiero po kilku chwilachodparł:- Tak jest, Wasza Książęca Mość.Podszedł do gustownego pozłacanego krzesełka z różową aksamitnątapicerką, odgarnął poły surduta i opadł na siedzenie.- Przybywam w nadziei znalezienia waszej córki, lady Louisy, i jejmęża.- Brwi Hamburga poruszyły się w dół na dużym różowym tlejego czaszki.- Jej małżonka, ponieważ mam wieści dla sir Josepha odsamego regenta.Nowiny.- zastrzygł brwiami w stronę księżnej iwycelował pulchny palce w stronę sufitu - wielce radosne!W drzwiach pojawił się odzwierny z wózkiem na kółkach, co nigdynie stanowiło złych wieści w ocenie Jego Wysokości.- Nie musiał pan jechać tak daleko, panie Hamburg - odparła łagodnieksiężna.- Chociaż z pewnością może pan zostać na tyle długo, żeby sięz nami posilić.Podróż z miasta w taką pogodę zapewne nie była łatwa.- Nie była, dobra kobieto.Dobra kobieto? Jego Wysokości księcia Moreland nie obchodziło, zjakiego komitetu i z jakiej komisji pochodził ten mały pijus, ale niktnigdy nie nazwał księżnej Moreland dobrą kobietą.tyle że samaEsther wydawała się tym rozbawiona. - Drogi - ciągnął Hamburg, pochylając się do przodu, aby potrzećswoje siedzenie - drogi są w opłakanym stanie.Gdyby nie dobrezajazdy i smakowite napitki, jakie w nich podają, podróż przez tękrólewską wyspę nie byłaby możliwa, nawet z powodu największychkaprysów Jego Królewskiej Mości.Księżna podała gościowi filiżankę z herbatą.- Czy to kaprys przywiódł pana do Kentu, panie Hamburg?- Nic innego.Dziękuję.Czy włożyła pani przynajmniej dwie kostkicukru? Nie znoszę herbaty, która nie jest dobrze posłodzona.- Trzy - zapewniła uroczyście Jej Wysokość.- Przysięgam.Książę zaczął się naprawdę dobrze bawić, ponieważ księżna wy-dawała się zadowolona.Dostarczycielowi Radosnej Nowiny praw-dopodobnie też było miło, a czyż nie o to chodzi podczas świąt BożegoNarodzenia?Hamburg napił się herbaty.- W takim razie w porządku.Przydałoby się trochę wałówki.Takgnać w środku zimy, podrzucając ludziom tytuły hrabiowskie doświątecznej skarpety na podarki, tam, gdzie powinni znalezć tytułbarona, to z pewnością praca, od której można zgłodnieć.Baronostwonie wystarczy, widzi pani, ani tytuł wicehrabiego.Smakowiteciasteczka, łaskawa pani.Aaskawa pani? Oczy Jej Wysokości zaczęły połyskiwać.Książę zająłmiejsce obok żony.- Hamburg, czy dobrze cię rozumiemy? Masz na myśli, że sir JosephCarrington ma dostać tytuł hrabiego?- My to i my tamto - odparł Hamburg, odstawiając z hukiem swojąfiliżankę.- Przez cały boży piekielny dzień wciąż tylko my, my i my.Czy możemy iść do klozetu? Czy możemy puścić bąka? Leżę w nocysam w swoim zimnym łóżku, nie śpiąc.a właściwie z kilkomagorącymi cegłami.i nie mogę zasnąć, zastanawiając się, czy mymożemy podrapać się w tyłek albo kazać temu cholernemu lokajowi.- Jeszcze ciasteczko, panie Hamburg? - Jej Wysokość niemal trzęsłasię ze śmiechu, próbując go stłumić, podczas gdy gość westchnąłciężko. - Jeśli można, proszę pani.Ciastka działają jak złoto.Cholernie zimnow tym powozie.Człowiek musi dawać sobie radę za te marne grosze,jakie my mu rzucamy.Jej Wysokość nie podała mężowi filiżanki herbaty, ale za to pod-sunęła mu talerzyk z dwoma ciastkami.Książę uznał to raczej za miaręintrygującego występu Hamburga, gdyż zamiast jeść ciastka, wolałusłyszeć, co herold Prinny'ego ma jeszcze do powiedzenia.- Czy chce pan powiadomić sir Josepha o tym, jak wielkie szczęściego spotkało? - spytał książę.- No cóż, co innego skłoniłoby mnie do zawracania komuś głowy wświęta, proszę mi powiedzieć? Skądinąd sam bym tego nie zrobił, ależyję po to, żeby służyć.Pyszne ciasteczka, proszę pana.Muszępochwalić kuchnię pańskiej żony.- Dziękuję - wymamrotała Esther, co powstrzymało Jego Wysokośćprzed wezwaniem portiera, żeby pokazał panu Dobrej Nowinie drzwi iwyprawił go z powrotem w drogę, w jaką wysłał go nastawionypodróżniczo regent.- Ma pan krótką drogę do pokonania, żeby znalezć sir Josepha, panieDobr.Hamburg - powiedział Jego Wysokość.-1 wybrał pan dobrąporę, ponieważ całe rodzeństwo Windhamów się tam zebrało i narobistosownego zamieszania Louisie i nowo mianowanemu hrabiemu.Książę spojrzał ponad głową Hamburga na portiera, który stał przydrzwiach do bawialni, patrząc prosto przed siebie przekrwionymioczami, ze ściągniętymi do tyłu barkami i lekko przekrzywioną peruką.Ten skinął głową i wyszedł z pokoju.- Więcej herbaty, panie Hamburg? Zapytany zerknął na swoją pustąfiliżankę.- Rozmawialiśmy mnóstwo o ponczu, który tu podają.Nie zdążyłemna przyjęcie świąteczne.Przepraszam za to, ale w zajezdzie byłasłużąca, gdzie my.nie my, tylko woznica, stajenni, forysie, lokaj i jazatrzymaliśmy się, żeby siwki mogły odpocząć.Mężczyzna o dużej łysinie wpadający w zakłopotanie był naprawdęinteresującym zjawiskiem.Rumieniec wznosił się powoli od szyi na policzki ku brwiom i podążał dalej, aż cała głowa Hamburganabierała wspaniałego różowego koloru, który kojarzył się JegoWysokości z dziewczęcym pąsem.- Rzeczywiście mamy w hrabstwie Kent nadobne posługaczki wgospodach - przyznał książę.- Ale okropne drogi - zaoponował stanowczo Hamburg.-Powinniśmy coś z tym zrobić, gdyby ktoś mnie pytał.ale on tegonigdy nie robi.Chyba że chce się dowiedzieć, czy wbrązowo-fioletowej kamizelce bardziej mu do twarzy niż w łososiowej,na miłość boską.Ten człowiek jest gruby, mówię wam.Tłusty jakwieprz, a jego gorset okropnie skrzypi.Trzeba udawać, tak bardzo, jaktylko się da, że się tego nie słyszy.Narzekając, zrzędząc i psiocząc na osobę monarchy, Hamburg dopiłherbatę i zjadł ciasteczka, po czym wepchnął jedno ciastko do kieszeni,uśmiechając się anielsko do swojej wielkiej dobrej przyjaciółki,Aaskawej Pani.Portierowi powiedziano, żeby wytłumaczył dokładnie woznicy, jakdojechać do majątku sir Josepha, a potem opatulono Hamburgaponownie w jego chusty i szale i wstawiono do powozu.- Percivalu - odezwała się Jej Wysokość, kiedy machali na poże-gnanie mamroczącemu coś pod nosem Hamburgowi - czy to ładnie takwkładać butelkę ponczu do jego teczki?Książę wytropił podręczną gałązkę jemioły wiszącą niedaleko odnich i pocałował żonę w policzek.- Ten człowiek cierpi, łaskawa pani, chyba nie poskąpisz mu kapkilekarstwa?- Zdobyłam na święta pierwszego kompana do kieliszka.Takiemudobremu przyjacielowi nie poskąpię niczego.- Jej Wysokość niemalwyszczerzyła zęby w uśmiechu, po czym ściągnęła brwi.-Percivalu,dzieci są już u Louisy i Josepha, czy myślisz, że przeszkodzilibyśmyim, gdyby.- Właśnie zaprzęgają sanie, moja droga, a jako że znamy wszystkieścieżki i skróty, pewnie z łatwością wyprzedzimy powóz Hamburga [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl