[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przerażone stwo-rzenie wbijaÅ‚o pazury gdzie popadÅ‚o, w oczy, w policzki, uszy,rozdzierajÄ…c skórÄ™ napastnika, który zaczÄ…Å‚ wrzeszczeć, próbujÄ…cstrzÄ…snąć z siebie tego potwora.Kot wczepiÅ‚ siÄ™ w niego jeszczemocniej i żeby nie spaść, wbiÅ‚ ostre zÄ…bki w podbródek ofiary.Nieszczęśnik wrzasnÄ…Å‚ jeszcze gÅ‚oÅ›niej.Julien powoli siÄ™gnÄ…Å‚ podrewniany klÄ™cznik, podniósÅ‚ go i walnÄ…Å‚ nim zapaÅ›nika.KotrozluzniÅ‚ uchwyt.Napastnik padÅ‚ na kolana, krew zalewaÅ‚a mu nosi oczy.Julien Daumas rzuciÅ‚ siÄ™ na niego, przycisnÄ…Å‚ go caÅ‚ymciężarem i wygiÄ…Å‚ mu rÄ™ce do tyÅ‚u.ZciÄ…gnÄ…Å‚ z kanapy jedwabnÄ…różowÄ… kapÄ™ i skrÄ™powaÅ‚ niÄ… mocno nadgarstki typa, zanim zdążyÅ‚on oprzytomnieć.Julien postawiÅ‚ go na nogi i posadziÅ‚ w fotelu.PoÅ‚owa jego twarzy byÅ‚a rozorana pazurami kota, dolna wargaobwisÅ‚a z jednej strony, z lewego oka pÅ‚ynęła krew.Julien chwyciÅ‚przedÅ‚użacz lampy i solidnie przywiÄ…zaÅ‚ nim napastnika do fotela,135owijajÄ…c go wielokrotnie elektrycznym kablem.Potem usiadÅ‚przed nim na niskim taborecie. Kim jesteÅ›, draniu? zapytaÅ‚, trÄ…cajÄ…c go w nos.ZapaÅ›nik sumo otworzyÅ‚ prawe oko. Wal siÄ™.Julien obrzuciÅ‚ go Å›miertelnym spojrzeniem. Zamknij siÄ™!WróciÅ‚ z sypialni z pudeÅ‚kiem z narzÄ™dziami chirurgicznymi.PoÅ‚ożyÅ‚ je przed napastnikiem. Masz piÄ™kne oczy.To znaczy to, co z nich zostaÅ‚o.DobrzesiÄ™ skÅ‚ada, bo kolekcjonujÄ™ oczy.Julien naciÄ…gnÄ…Å‚ lateksowe rÄ™kawiczki i odsÅ‚oniÅ‚ powiekÄ™zdrowego oka faceta.ZapaÅ›nik sumo wcisnÄ…Å‚ siÄ™ w fotel, jak mógÅ‚najgÅ‚Ä™biej.Jego klient nie uprzedziÅ‚ go, że bÄ™dzie miaÅ‚ do czynie-nia z psychopatÄ…! Nie waż siÄ™ mnie tknąć, Å›mierdzÄ…cy pedale.Julien zmarszczyÅ‚ brwi. Kto ciÄ™ nasÅ‚aÅ‚ na mnie? Nie mam ci nic do powiedzenia. Ach tak? Tym gorzej dla ciebie.Julien z uÅ›miechem pomachaÅ‚ Å‚yżeczkÄ… do wydÅ‚ubywaniaostryg. Kiedy koÅ„cówki nerwów zostanÄ… odciÄ™te, gaÅ‚ka oczna samaodpadnie.Mężczyzna zamrugaÅ‚ zdrowym okiem. JesteÅ› pomylony!Julien nachyliÅ‚ siÄ™ nad nim, przytrzymaÅ‚ twarz i przyÅ‚ożyÅ‚skalpel do skraju prawego oka. ProszÄ™ ciÄ™ tylko o to, abyÅ› powiedziaÅ‚, kto ciÄ™ przysÅ‚aÅ‚.NaciÄ…Å‚ skórÄ™, pojawiÅ‚a siÄ™ kropelka krwi.Przerażony nie-szczęśnik nie poruszyÅ‚ siÄ™.Gdyby zaczÄ…Å‚ siÄ™ opierać, ostrze136przebiÅ‚oby oko.Ten szurniÄ™ty facet chyba nie posunie siÄ™ aż takdaleko.OddychaÅ‚ z coraz wiÄ™kszym trudem.DrapaÅ‚o go w nosie.Nagle kichnÄ…Å‚.Julien odsunÄ…Å‚ nóż i spojrzaÅ‚ uważnie na swojÄ…ofiarÄ™.UÅ›miech zakwitÅ‚ na jego wargach. A to ci dopiero! Masz alergiÄ™ na koty?ZapaÅ›nik ciężko dyszaÅ‚.Oczy zrobiÅ‚y mu siÄ™ czerwone, wpÅ‚ucach Å›wiszczaÅ‚o, nie mógÅ‚ już oddychać przez nos, na brodÄ™spÅ‚ywaÅ‚y smarki.RzeczywiÅ›cie od dziecka miaÅ‚ uczulenie nasierść kotów.Julien zaÅ›miaÅ‚ siÄ™, odkÅ‚adajÄ…c na bok narzÄ™dzia. To mój szczęśliwy dzieÅ„!ChwyciÅ‚ poduszkÄ™ usianÄ… czarnymi i biaÅ‚ymi wÅ‚osami, jakiezostawiaÅ‚ najstarszy kocur z jego menażerii.Zdecydowanym ru-chem przycisnÄ…Å‚ poduszkÄ™ do twarzy intruza.ZaczÄ…Å‚ liczyć: Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć.Zaatakowany miotaÅ‚ siÄ™ na wszystkie strony. Sześć, siedem, osiem, dziewięć.Julien zatrzymaÅ‚ siÄ™ na dziesiÄ™ciu.Nie chciaÅ‚ go udusić.Od-sunÄ…Å‚ poduszkÄ™ i czekaÅ‚.W pÅ‚ucach zapaÅ›nika Å›wiszczaÅ‚o, jegooddech byÅ‚ krótki, urywany, brakowaÅ‚o mu powietrza. JeÅ›li nie powiesz, kto ciÄ™ przysÅ‚aÅ‚, udusisz siÄ™.JeÅ›li bÄ™dzieszgadaÅ‚, dam ci ventolin, który mam w Å‚azience.ZapaÅ›nik nie miaÅ‚ już powodu, żeby walczyć.Jego misja takczy siak nie udaÅ‚a siÄ™.Teraz pragnÄ…Å‚ tylko jednego, żeby ten po-myleniec daÅ‚ mu ventolin, bo inaczej zaraz zdechnie. Facet ze szpitala. Jakiego szpitala? Szpitala dla wariatów, tego w piÄ™tnastej dzielnicy.Julien Daumas zaskoczony usiadÅ‚. Sainte-Félicité? Tak, stamtÄ…d. Czego chciaÅ‚?137 %7Å‚ebyÅ› raz na zawsze zamilkÅ‚.Pół godziny potem Julien opuÅ›ciÅ‚ mieszkanie, zostawiajÄ…c za-paÅ›nika sumo przywiÄ…zanego do fotela, z pojemnikiem ventolinuw ustach.Zanim zdoÅ‚a siÄ™ on uwolnić, Julien bÄ™dzie już dalekostÄ…d.* * *Doktor Mathias Mercier wydawaÅ‚ takie dzwiÄ™ki ustami, jakbycoÅ› ssaÅ‚.Zawsze tak byÅ‚o, gdy nad czymÅ› intensywnie myÅ›laÅ‚.PowiódÅ‚ zamyÅ›lonym spojrzeniem za Cyrille Blake, gdy wycho-dziÅ‚a z pokoju lekarskiego z dzbankiem kawy w rÄ™ce, kierujÄ…c siÄ™do swojego gabinetu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]