[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale to, co uderzało mnie w twarzy dziewczyny,nie pochodziło od miss Havisham.Spojrzałem raz jeszcze na nią, ale mimo że nie spuszczałaze mnie wzroku, owo nieuchwytne wrażenie zniknęło.Cóż to było?- Mówię poważnie - ciągnęła Estella nie marszcząc brwi (czoło jej pozostało gładkie,tylko twarz jej zdawała się powlekać cieniem) - jeżeli mamy się ze sobą stykać, lepiej byś wto od razu uwierzył.Nie! - przerwała rozkazującym gestem, gdy otwierałem usta, wodpowiedzi - nikogo nie obdarzyłam czułością.Po prostu, nie znane mi jest to uczucie.Po chwili byliśmy już w starym browarze.Pokazała palcem na galerię biegnącą wokółsali i wyznała, że owego pierwszego dnia, kiedym ją tam zobaczył, znajdowała się na górze iwidziała, jak bardzo byłem przestraszony.Oczy moje śledziły jej białą dłoń i wówczas znowuogarnęło mnie to niezwykłe wrażenie, że Estella kogoś mi przypomina, ale nie umiałemokreślić kogo.Zadrżałem tak widocznie, że położyła mi rękę na ramieniu.Na chwilę ów upiórzjawił się ponownie i znowu zniknął.Co to było?- Co się stało? - spytała Estella - czy jeszcze jesteś przestraszony?- Mógłbym się przestraszyć, gdybym wierzył w to, co przed chwilą o sobie mówiłaś -odparłem, by zmienić temat.- Więc nie wierzysz? Doskonale.Ja w każdym razie uprzedziłam.A teraz musisz nachwilę powrócić do twojego dawnego obowiązku wobec miss Havisham, chociaż prawdęmówiąc mogłaby odłożyć ten zwyczaj do lamusa razem z innymi dawnymi twymiakcesoriami.Obejdzmy raz jeszcze ogród wokoło i wracajmy do domu.Cóż, dzisiaj niepowinieneś wylewać łez z powodu mojego okrucieństwa.Dzisiaj będziesz moim paziem ipodasz mi ramię.Jej śliczna suknia wlokła się teraz po ziemi.Estella jedną dłonią uniosła spódnicę dogóry, a drugą z lekka dotknęła mojego ramienia, podczas gdy przechadzaliśmy się wśróddrzew.Przeszliśmy się jeszcze dwukrotnie wokół zapuszczonego ogrodu, który mnie się terazwydawał pełen kwiatów.Gdyby pożółkłe i zielone chwasty, wyrastające ze szczelin starego,walącego się muru, by ły najrzadszymi kwiatami świata, jeszcze nie mogłyby mi się wydaćpiękniejsze we wspomnieniu o tej przechadzce.Nie zachodziła między nami tak wielka różnica wieku, byliśmy mniej więcej tychsamych lat, chociaż ona wydawała się oczywiście dużo ode mnie starsza.Ale poczuciewyższości, jakim ją obdarzała jej uroda, i niedostępność dręczyły mnie wciąż, mimoprzeświadczenia, że nasza opiekunka przeznaczyła nas sobie wzajemnie.Nieszczęsny był zemnie chłopiec!Nareszcie powróciliśmy do domu i tu dowiedziałem się ku memu wielkiemuzdziwieniu, że mój opiekun przybył w odwiedziny w jakimś interesie do miss Havisham i żezjawi się na obiad.Podczas naszej nieobecności zapalono stare ramiona jak gdybyprzysypanych szronem świeczników i sędziwa dama czekała na nas w fotelu nie opodalrozkładających się resztek stołu ślubnego.Kiedy popychałem jej fotel naokoło popiołów uczty weselnej było mi tak, jakgdybym posuwał go ku przeszłości.Ale w tym żałobnym pokoju, w którym sama śmierćzdawała się jechać w fotelu, wpijając wzrok w młodą dziewczynę, Estella wydawała mi sięjeszcze bardziej olśniewająca i jeszcze większe robiła na mnie wrażenie.Czas mijał tak szybko, że zbliżyła się już godzina naszego wczesnego obiadu i Estellawyszła, by się do niego przygotować.Zatrzymaliśmy się właśnie w naszej wędrówce mniejwięcej przy środku długiego stołu.Miss Havisham wyciągnęła kościstą dłoń i wpiła palce wpożółkły obrus.W tejże chwili Estella wychodząc obejrzała się na nas przez ramię, a missHavisham tą samą dłonią posłała jej pocałunek tak jakoś żarłocznie i namiętnie, że robiło towrażenie wprost okropne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]