[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzucił żonie słowo na powitanie i odwrócił siędo telewizora, nadal oglądając wiadomości.Bryan i Mike również wrócili do lek-tury gazet, chociaż Catriona była pewna, że nie przestają nasłuchiwać.- A czy, załatwiając prywatne sprawy, złożyłaś też zamówienia dla bazy?- Oczywiście.Dostarczą nam wszystko w przyszłym ty -godniu.- Wszystko?- Tak powiedzieli.- Wyglądała na nieco spłoszoną.- Sprawdziłaś osobiście, czy mają towar? Lamia zirytowała się.- Bez przesady! Miałam chodzić i sprawdzać na półkach? Wiesz, jaki tamkurz i brud!.Może miałam jeszcze liczyć torby mąki? Tak to sobie wyobra-żasz?SR- Właśnie tak, Lamio.I dobrze znasz moje wymagania.Od powiadasz tutaj zazaopatrzenie.Jeżeli nie policzysz wszystkiego i nie sprawdzisz, okradną nas, tak jak poprzednim razem.Nie stać nas nato.- Nie uniósł się, ale w tonie jego głosu zabrzmiała pogróżka.- Jeśli nie będęmógł ci ufać, to nie będzie tu dla ciebie miejsca.Zrozumiałaś?Lamia rzuciła mu urażone spojrzenie i odęła usta.- Wszystko zostanie dostarczone tak, jak należy.Przecież powiedziałam.-Zabrała ze złością torebkę i wyszła, a Lucas, tak jakby przykre zajście w ogólenie miało miejsca, odwrócił się do mapy.- Pozwolę ci się przenieść tam, gdzie jeszcze nie kopaliśmy, dopiero wtedy itylko wtedy, kiedy będę pewien, że wiesz, czego szukamy.Jutro pracujesz z Mi-kiem.Tutaj.- Pokazał palcem miejsce oddalone o kilkadziesiąt metrów od sta-nowiska, na którym była dzisiaj.- Kiedyś był tam ogród, świadczą o tym bardzointeresujące znaleziska roślinne.Ale teraz.- odwrócił się do Catriony twarzą -chciałbym cię poprosić do siebie.Pokój służący za pracownię miał masywne, drewniane drzwi.Lucas otworzyłgo kluczem przymocowanym łańcuszkiem do paska.Wewnątrz rzędami stałymetalowe regały, a pośrodku olbrzymi stół, nad którym wisiało kilka świetlówek.- Tutaj wykonujemy tylko podstawowe prace konserwatorskie - powiedział.-Wszystko, co wymaga dokładniejszych studiów, idzie do odpowiedniej pracowniw muzeum.- A skarby? Zaśmiał się.- Masz na myśli złoto albo biżuterię, prawda? Ludziom, a zwłaszcza kobie-tom, wydaje się, że archeolodzy nie szukają niczego innego.Ale nasze badaniadotyczą miasta, a nie grobowca.Interesują nas głównie przedmioty domowegoużytku.To są właśnie te skarby.SR- Trudno je jednak porównywać z czymś tak fascynującym jak skarbiec Tu-tenchamona.- Widziałaś?- Tak, kiedy był pokazywany w Londynie.- Czyli bardzo dawno.Postaram się, żebyś mogła zobaczyć go w muzeum wKairze.- Dziękuję - powiedziała miło zaskoczona, ale jakby nie spostrzegł jej rado-ści.- Chodzi głównie o to, żebyś obejrzała bogate zbiory tkanin I, na Boga, wybijsobie z głowy odkrycie grobowca pełnego nie wiedzieć jakich skarbów.Badaniezwykłej wioski da ci więcej niż niejeden grobowiec.Popatrzyła na niego z niedowierzaniem.- Myślałam, że najciekawsze są mumie i że to dzięki ich badaniu dowiaduje-my się najwięcej o życiu ludzi w starożytności.- Gdzie ty to wyczytałaś? Mówisz jak z podręcznika.- Faktycznie, studiowałam sobie to i owo - przyznała.- Teoria nie zastąpi praktyki.Zwłaszcza jeśli chodzi o tkaniny.- Ale czytać na pewno warto - powiedziała rozzłoszczona czując, że Lucasma rację.- Tak sądzisz? No to pięknie, zaraz sprawdzimy, co umiesz.- Wskazał krze-sło przy stole.- Usiądz.Usiadła niechętnie, zastanawiając się, w co się wrobiła.Lucas tymczasempodszedł do półek i bez wahania wybrał jedną z tacek.Zorientowała się szybko,że wmanewrował ją w test do którego sam przygotował się wcześniej.Tyle żeteraz spryciarz - mógł powiedzieć: Sama tego chciałaś.Przeniósł tacki na stół, odsunął jej jedną z nich na obok.SR- A więc proszę.Co możesz powiedzieć o tym materiale.Nie pierwszy to raznauczyciel lub ktoś podobny do niego stał przy niej i zadawał pytania.Do tej po-ry jednak nigdy nie wprawiało jej to w zakłopotanie, a tymczasem teraz miałatrudności ze skupieniem uwagi.Czuła na sobie badawczy wzrok Lucasa i jegobliskość.Po powrocie z pustyni musiał się wykąpać i ogolić, gdyż pachniał czy-stością i wodą kolońską.Silne wrażenie wywierała też na niej jego męskość - byłpotężny, barczysty, taki.Nagle odezwał się w niej jakiś instynkt i przestraszyłasię samej siebie.Nakazała sobie spokój i skoncentrowała się wyłącznie na zada-niu, które jej postawił.Szczypczykami wyjęła skrawek materiału z przezroczy-stej plastikowej torebki i zbadała go pod mikroskopem.Zastanowiła się i udzieli-ła odpowiedzi.Podsunął jej kolejną tackę i wszystko się powtórzyło.Potem na-stępną i jeszcze następną.Ponieważ wykopalisko badane przez Kane'a pochodzi-ło z około czternastego wieku p.n.e., w swoich ostatnich lekturach skupiła się natym okresie.Lucas jednak podsunął jej kilka znalezisk z innych wieków, i trochępotrwało, nim to sobie uświadomiła.Odpowiadała najlepiej, jak potrafiła, alewcale nie miała pewności, że prawidłowo.Kilka godzin pózniej skończyli omawiać ostatnią tackę.Lucas odsunął się.Poczuła, że opadają jej ramiona i rozluzniają się napięte mięśnie karku.Kiedyodniósł eksponaty na miejsce i wrócił, czekała, aż się odezwie, aż powie, jak wy-padła, ale się nie odezwał.- No więc? - rzuciła niecierpliwie.- Zdałam ten twój egzamin?- Myślałem, że to ty sama chciałaś mi udowodnić, że wiedza teoretyczna to tosamo, co doświadczenie.- Nieprawda! Wcale tak nie myślę.Przygotowałeś mi ten egzamin.Po cóż in-nego byś mnie tu zapraszał?Przysiadł na brzegu stołu.- Wygląda na to, że potrafisz nie tylko czytać skrypty, ale i myśleć.SR- Też mi odkrycie!- A jednak.- Utkwił wzrok w jej twarzy.- Wypadłaś dobrze, ale twoja wie-dza nie jest jeszcze pogłębiona.Jedna z tkanin, którą ci pokazałem, miała maleń-ki znak.Zauważyłaś go, ale nie domyśliłaś się, że mógł być umieszczony celo-wo.jako znak pralni.- Wstrzymała oddech, zaskoczona.Pokiwał głową.- Atak, tak.Nawet Egipcjanie mieli pralnie.Doświadczony tkaninoznawca wie-działby, co to jest albo czym mogłoby być.Jesteś niezła, Catriono, ale nie bardzodobra.Jeszcze nie.Czekała, zmartwiała ze strachu, że zaraz powie, że niestety będzie musiałapożegnać się z pracą u niego.- Jeszcze nie? - powtórzyła głuchym głosem.- Dokładnie.Przejdziesz więc przyspieszony kurs.Dam ci niezbędne książki iumówię cię z pewnym tkaninoznawcą, który zna te zagadnienia jak własną kie-szeń
[ Pobierz całość w formacie PDF ]