[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postaramy się to urządzić.Broniła się jak mogła.Skakała do oczu doktorowi Branko.On bowiem najpierw ją zbadał, apotem spotkawszy Sławka, powiedział bez ogródek, \e obawia się jakichś powikłań lubkomplikacji.Stwierdził nadto, \e tyfus, który przeszła, choć nie nazbyt cię\ki, pozostawił ślady.Maria kilka nocy przepłakała.W dzień starała się pracować jak najlepiej, aby nikt wotoczeniu nie mógł przypuszczać, \e jest zbyt słaba i nieprzydatna.Sławek zjawił się raz jeszczetu\ po Nowym Roku.Rozmawiał z nią długo, łagodnie, lecz bardzo stanowczo.Maria słuchała jegosłów hamując złość i płacz.Okazało się, \e wszystko jest ju\ przygotowane. Lewe papiery nanazwisko Marii Velikanović - ta sama data urodzenia, tylko miejsce inne, musisz się tego nauczyć,musisz wykuć na pamięć twój nowy \yciorys.Miała zamieszkać w małym podgórskim miasteczku u dalekich krewnych Sławka.- Ich jedyny syn jest w Ameryce, wyjechał przed wojną i tam się o\enił.Wnuków nie mają.Będą bardzo radzi, \e ktoś młody jest w domu.Zobaczysz, \e będziesz tam jak.Aha! W POlscesię mówi jak u Pana Boga za piecem.- Kiedy ja wcale nie chcę, \eby mi było jak u Pana Boga za piecem - oponowała przełykającłzy.- Teraz, kiedy jest wojna?! Chcę być przynajmniej blisko ciebie, je\eli nie z tobą.I chcę cośrobić, a nie siedzieć z zało\onymi rękami!- MUsisz myśleć o dziecku, Marijka.Rodzić w takich jak tutaj warunkach, to ogromneryzyko.Jeśli mo\na to urządzić inaczej.Zobaczysz, jak ci będzie dobrze, u wuja Radomira i ciotkiHeleny.No, kochanie, głowa do góry! Zrozum, \e jeśli szpital będzie musiał przemieszczać się zmiejsca na miejsce, to mo\e się całkiem zle skończyć i dla ciebie, i dla dziecka.Powinnaś docenić,\e w tym całym piekle towarzysze się o ciebie troszczą.- Wcale o to nie prosiłam.Zbytek łaski!- Jakaś ty niesprawiedliwa! - \achnął się Sławek.A potem, jakby w obawie, \e te słowazabrzmiały zbyt szorstko, pogładził jej włosy, długimi kosmykami odraostające po tyfusie, i rzekł złagodną perswazją: - Musisz zrozumieć, jak bardzo chcę, \ebyś wyszła z tego wszystkiego cało.Ity, i dziecko! Bardzo się ucieszyłem, kiedy mi powiedziano, \e jest zgoda kierownictwa i \e mo\nacię umieścić w lepszym miejscu ni\ las.MIasteczko jak z obrazka.Zobaczysz sama.Zlicznaokolica, z dala od dróg.Niemcy tam prawie nie zaglądają.O \ywność łatwiej, ni\ w du\ymmieście.Powietrze wspaniałe.No, Marijka, uśmiechnij się do mnie tak jak dawniej! Na razie niemyśl o niczym innym, tylko pamiętaj, \e masz bojowe zadanie: urodzić naszego syna.Albocóreczkę.Wszystko jedno co, byle cało i zdrowo!Spojrzał na zegarek.- Zaraz będę musiał iść.Przez chwilę milczeli oboje.W pobli\u ktoś grał z cicha na harmonii.Młody ozdrowieniecpodśpiewywał, uderzając do taktu nogą o pień drzewa.Sławek dzwignął się z ławy, obciągnął bluzę.- Czas na mnie.Bądz zdrowa, Marijka.Trzymaj się! - Przytulił ją raz jeszcze do piersi,ucałował mocno, szepnął: - Pamiętaj, zawsze jestem z tobą! - i odszedł.Stojąc przed chatą patrzyła, jak idzie przez wcią\ jeszcze ośnie\ony las.Powietrzezaczynało ju\ pachnieć przedwiośniem, choć zima jeszcze nie dawała za wygraną.Tego dnia byłaodwil\.Cię\kie krople padały z gałęzi, drą\ąc otwory w zaskorupiałym śniegu.Sławek obejrzał się i pomachał ręką.Raz jeszcze zobaczyła znajomy półko\uszek, ściśniętyskórzanym paskiem i fura\erkę.Przeszył ją nagły, pora\ający ból.Jak gdyby ktoś w pobli\upowiedział Koniec , choć nie było przy niej nikogo.To był naprawdę koniec.Nigdy ju\ Sławka nie zobaczyła.Kiedy to mogło się stać? Przyszedł do mnie wtedy właśnie, ostatni raz, po bitwie nadNeretvą, którą pózniej historycy nazwali bitwą o rannych i chorych.Oczywiście wiedziałam, gdziepłynie Neretva.Ale o tym, jak podczas walki nad nią ratowano tych, którzy sami wycofywać sięnie mogli, dowiedziałam się znacznie pózniej.Tkwiąc pośrodku ruchu partyzanckiego, widzi się zbliska tylko niewielkie odcinki wydarzeń.Znacznie trudniej ogarnąć ich całość.Potem nastąpiłajeszcze bardziej zacięta bitwa nad Sutjeską.Sławek zginął wtedy właśnie - pózną wiosną tysiącdziewięćset czterdziestego trzeciego roku.Jugosłowiańscy krewni: Ivo i jego \ona Desanka oraz Duszan, średni z rodzeństwa, długoukrywali przed Marijką śmierć mę\a.Dopiero pózniej, kiedy ju\ była w Szwecji, listownieprzekazali całą prawdę.Sądzili, nie bez słuszności, \e kiedy skończyła się wojna i Maria jest ju\poza kręgiem obozowego piekła, łatwiej będzie jej znieść ten cios pod serdeczną opiekąszwedzkich przyjaciół.Wtedy dowiedziała się, \e Sławek poległ, ratując rannych z ewakuowanegoszpitala, \e wkrótce potem zginęła Vesna.- No więc co było z tym więzieniem w Wiedniu?.- Renata jednak się niecierpliwi.Oskubując z łody\ek drobniutkie kwiaty macierzanki, patrzy badawczo na matkę.- Więzienie.- Maria plącze się nieporadnie we własnym niedawnym kłamstwie.-Najpierw.najpierw zawiezli mnie na przesłuchanie.A potem.Wszystko zostało przygotowane: papiery, kontakty, legenda , przerzucenie Marijki domiasteczka, które okazało się rzeczywiście urocze.mo\na w nim było zapomnieć o wojnie.Wszystko stało się tak, jak przewidywali ci, którzy uznali, \e Maria powinna urodzić dziecko wlepszych, bezpieczniejszych warunkach.I zarazem wszystko stało się inaczej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]