[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W takim razie, kto był kierowcą taksówki numer dwadzieścia sześć okołodziewiątej trzydzieści wieczorem w niedzielę.Przyjmujący telefony odchylił się w fotelu, żeby móc spojrzeć na dyspozytora,i obaj porozumieli się wzrokiem. Macie nakaz? zapytał dyspozytor. Nie podamy wam nazwiska gościa,żebyście mogli dokonać kolejnego aresztowania na podstawie wyssanych z palcaoskarżeń. Nie potrzebuję nakazu stwierdził Bosch. No jasne, że nie! krzyknął dyspozytor. Potrzebuję waszej współpracy, a jeśli jej nie uzyskam, te jazdy pod wpływem,którymi się tak martwicie, staną się waszym najmniejszym problemem.A wkońcu i tak dostanę to, czego chcę.Więc zdecydujcie teraz, jak chcecie to rozegrać.Dwaj mężczyzni znowu wymienili spojrzenia.Bosch zerknął na Chu.Jeżeli blefnie podziała, chyba będą musieli wzmocnić przekaz.Harry szukał na twarzypartnera jakichś oznak wycofania się.Nie znalazł.Dyspozytor otworzył skoroszyt, który znajdował się obok biurka.Bosch zeswojego miejsca dostrzegł, że to jakiś harmonogram.Mężczyzna przewrócił trzykartki wstecz, do niedzieli. W porządku.W niedzielę wieczorem tym autem jezdził Gorzała Rollins.A teraz wyjdzcie, obaj. Gorzała Rollins? Jak nazywa się naprawdę? A skąd, kurwa, mamy wiedzieć! nie wytrzymał dyspozytor, który corazbardziej wkurzał Boscha.Detektyw podszedł bliżej i spojrzał na niego.Zadzwoniłtelefon. Nie odbieraj polecił Bosch. Załatwicie nas na amen, człowieku! Zadzwonią pózniej.Harry wziął dyspozytora w obroty. Czy Gorzała Rollins jest teraz w pracy? Taak, dzisiaj ma podwójną zmianę. To włącz radio i ściągnij go tutaj. Taak, a co mam powiedzieć, żeby go do tego skłonić? Powiedz, że musisz wymienić mu samochód, że masz dla niego lepszy.Właśnie przyjechał na ciężarówce. Nie uwierzy.Nie spodziewamy się żadnych dostaw.Niedługo dzięki wamzwiniemy interes. Zrób tak, żeby w to uwierzył.Bosch posłał dyspozytorowi surowe spojrzenie; mężczyzna odwrócił się domikrofonu i wezwał Gorzałę Rollinsa.Bosch i Chu wyszli z biura i zastanawiali się, co zrobić, gdy zjawi się Rollins.Postanowili, że zanim do niego podejdą, poczekają, aż wysiądzie z auta.Kilka minut pózniej na stanowisko do parkowania zajechała zdezelowanataksówka, której chyba od roku nikt nie mył.Za kierownicą siedział mężczyznaw słomkowym kapeluszu.Wysiadł i nie zwracając się do nikogo konkretnego,zapytał: Gdzie jest moja nowa fura?Bosch i Chu podeszli do taksówkarza z dwóch stron.Gdy już byli na tyle blisko,by móc go otoczyć, Bosch powiedział: Pan Rollins? Jesteśmy z policji i musimy zadać panu kilka pytań.Rollins miał zmieszaną minę.Po jego oczach widać było, że nie wie, czy się bić,czy uciekać. Co? Powiedziałem, że musimy zadać panu kilka pytań.Bosch pokazał mu odznakę, żeby dać do zrozumienia, że rozmowa maoficjalny charakter.I że przed prawem nie da się uciec. Co ja takiego zrobiłem? Z tego, co wiemy, nic.Chcemy z panem porozmawiać o czymś, co mógł panwidzieć. Chyba nie macie zamiaru mnie zgarnąć tak jak tamtych? Nam nic o tym nie wiadomo.Zechce pan pojechać z nami na komisariatw Hollywood, żebyśmy mogli usiąść i spokojnie porozmawiać? Jestem aresztowany? Nie, nie teraz.Liczyliśmy, że zechce pan współpracować i po prostu odpowiena parę pytań.Zaraz potem przywieziemy pana tutaj. Człowieku, jeżeli z wami pojadę, to nie zarobię ani centa.Bosch powoli tracił cierpliwość. Nie zajmiemy panu dużo czasu.Proszę z nami współpracować.Rollins chyba wyczuł ton Boscha i zdał sobie sprawę, że bez względu na to, czypojedzie pod przymusem, czy dobrowolnie, i tak go to nie minie.Cwaniackiemyślenie skłoniło go do wyboru drugiego rozwiązania. W porządku, miejmy to już za sobą.Chyba nie musicie mnie skuwać, co? %7ładnych kajdanek zapewnił Bosch. Po prostu miło i przyjemnie.Podczas jazdy Chu siedział z tyłu z Rollinsem, a Bosch zadzwonił na pobliskikomisariat w Hollywood i zarezerwował pokój przesłuchań w biurze śledczym.Na miejsce dotarli w pięć minut i wkrótce prowadzili Rollinsa do kwadratowegopokoiku ze stołem i trzema krzesłami.Bosch kazał mu usiąść po tej stronie stołu,gdzie stało jedno krzesło. Możemy ci coś przynieść, zanim zaczniemy? zapytał. Może skręta, colę i dziewczęta?Roześmiał się.Detektywom nie było do śmiechu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]