[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem wzbiliśmy się wysoko w górę i wkrótce tamta ciemna plama pośród piaskówzniknęła nam z oczu i pewnie już nigdy więcej nie zobaczymy tych nieszczęśników,przynajmniej na tym świecie.Długo zachodziliśmy w głowę próbując odgadnąć, skąd oni siętam właściwie wzięli i w jaki sposób to wszystko się stało, ale jakoś nic nie mogliśmywymyślić.Z początku sądziliśmy, że pewnie zgubili drogę i błąkali się to tu, to tam, dopókinie zabrakło im żywności i wody i nie zagłodzili się na śmierć, ale Tomek powiedział, żeprzecież nie dobrały się do nich sępy ani żadne inne dzikie bestie, toteż odrzuciliśmy tenpomysł.W końcu daliśmy spokój i postanowiliśmy sobie, że w ogóle przestaniemy o tymmyśleć, bo to nas przygnębiało.Pózniej otworzyliśmy to pudełko, a w środku były klejnoty i drogie kamienie, całkiemniezły stosik, i jeszcze parę takich jakby małych welonów, jakie miały na sobie te zmarłe kobiety, do tego obwieszonych wisiorkami z dziwnych złotych monet, których nie znaliśmy.Zastanawialiśmy się więc, czy aby nie zawrócić, nie odszukać ich znowu, żeby oddać ten całykram, ale Tomek przemyślał wszystko i powiedział, że nie, ponieważ jesteśmy w kraju, gdziepełno przeróżnych rabusiów; tacy to przyjdą i zagarną klejnoty dla siebie, a wtedy na nasspadnie grzech, że wystawiliśmy ich na pokusę.Polecieliśmy więc dalej, choć ja żałowałem,że nie zabraliśmy wszystkiego, co tam akurat mieli, tak żeby nie było już nawet cienia żadnejpokusy.Spędziliśmy w tej strasznej spiekocie na dole całe dwie godziny, więc kiedy jużwróciliśmy na pokład, okropnie chciało nam się pić.Rzuciliśmy się na wodę, ale była jużstęchła i gorzka, a oprócz tego tak bardzo nagrzana, że wydawało nam się, że aż parzy w usta.Nie dało się jej pić.To była woda jeszcze z rzeki Missisipi, najlepsza jaka tylko może być naświecie, toteż zamieszaliśmy w niej muł, żeby zobaczyć, czy to coś pomoże.Ale gdzie tam,woda z mułem nie okazała się wcale lepsza od samej wody.Tak, kiedy byliśmy zajęci tymi tam ludzmi w dole, nie odczuwaliśmy aż tak strasznegopragnienia, a teraz, gdyśmy się przekonali, że nie sposób się napić, poczuliśmy się o jakieśtrzydzieści pięć razy bardziej spragnieni niż ćwierć minuty temu.Do licha, jeszcze trochę, awywiesilibyśmy języki i ziajali jak psy.Tomek powiedział, że trzeba się uważnie rozglądać dokoła bo przecież musimy znalezćjakąś oazę, gdyż w przeciwnym razie nie wiadomo, jaki los nas czeka.Więc zabraliśmy się doroboty.Przez cały czas nic tylko przesuwaliśmy po pustyni lunetami w tę i we w tę, aż wkońcu ścierpły nam ręce i dłużej nie mogliśmy utrzymać ich przy oczach.Gapiliśmy się takprzez dwie, a może trzy godziny, a tu tylko piach, piach, szczery piach i co najwyżej drgająceod spiekoty powietrze pod nami.Ech, mój Boże, człowiek w ogóle nie wie, co to prawdziwabieda, dopóki nie jest spragniony, wysuszony na wiór i póki się nie przekona, że chyba jużnigdy więcej nie natknie się na wodę.W końcu nie mogłem dłużej znieść tego całegorozglądania się po rozgrzanych jak piec równinach, toteż wyciągnąłem się jak długi napokrywie schowka i poddałem się zupełnie.Ale po małej chwili Tomek wrzasnął  Hurra!" i to było właśnie to, o co nam chodziło.Jezioro! Szerokie i migotliwe, z pochylonymi nad nim sennymi palmami, a ich cienie nawodzie były tak miękkie i tak delikatne, że podobnych chyba nigdy nie zdarzyło wam sięoglądać.Ja też nigdy nie widziałem czegoś równie pięknego.Jezioro leżało dość daleko, tyleże dla nas był to zupełny drobiazg; włączyliśmy po prostu stumilowy krok i obliczyliśmy, żedolecimy tam za jakieś siedem minut.Ale oaza wcale się do nas nie przybliżała i wydało namsię, że stoimy w miejscu.Tak, tak, moi drodzy, jezioro wciąż było dalekie i migotliwe jak seni za nic nie pozwalało się do siebie zbliżyć, aż w końcu raptem po prostu rozwiało się iznikło!Tomek rozwarł szeroko oczy i powiada: Chłopaki! To była patamorgana!I powiedział to takim tonem, jakby się ucieszył.Lecz ja tam nie widziałem w tym nicspecjalnie wesołego, więc mówię: Możliwe.Ale mnie nie obchodzi, jak się ten cały interes nazywa, chciałbym już raczejwiedzieć, co się stało z jeziorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl