[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stasiak począł się uważnie przyglądać Joli.Wiedział, żeumie ona dobrze kłamać, ale teraz chyba mówiła prawdę.Azresztą, skąd by sobie wymyśliła tego człowieka o twarzybuldoga.To by się zgadzało.Jeżeli Silvana była agentkąbarona, to Buldog mógł być z nią w kontakcie.Ale dlaczegomiałaby tak o nim powiedzieć? Był tak pogrążony w swychrozmyślaniach, że zapomniał o Joli.- Czy pan się na mnie gniewa?- Gniewam? Za cóż miałbym się na panią gniewać?- No za to.za to, że.że chciałam pana podpatrywać wtych krzakach.- Nie bardzo to było ładnie z pani strony, ale się niegniewam.- No, to już się pogódźmy.- Nie przypominam sobie co prawda, żebyśmy byliporóżnieni, ale pogodzić się na wszelki wypadek możemy.Odzyskała dobry humor i z rozjaśnioną twarzą usiadła kołoniego na kamieniu.-Wie pan.coś panu zaproponuję.Dobrze?- Słucham.- Bo mnie się zdaje, że to nie ma sensu, żeby pan sobiezawracał głowę tą cudzoziemką.Przecież ona i tak niedługowyjedzie za granicę i tyle ją pan będzie widział.Czy to warto?Pan mi się tak szalenie podoba.Nie mógłby pan ze mną sobiepoflirtować? Ja zostaję w Polsce, nigdzie nie wyjeżdżam.Spotkalibyśmy się potem w Warszawie.Byłoby bardzo fajnie.No nie?Stasiak z trudnością powstrzymywał się od śmiechu.Pogłaskał Jolę po drobnej, opalonej dłoni.- Pani jest bardzo miła.Ogromnie panią lubię.- Naprawdę?- Naprawdę.Urocza z pani dziewczyna.- No więc.?- Co więc?- Wybije pan sobie z głowy tamtą wydrę?- To bardzo prawdopodobne.Na razie chodźmy na kolację.- Zaprasza mnie pan?- Oczywiście.Kiedy usiedli przy stoliku restauracyjnym, Jola wpadła wdoskonały humor.Śmiała się, żartowała i opowiadałanajrozmaitsze swoje przygody.W pewnym momencie spojrzałauważniej na Stasiaka i spytała:- Właściwie czym pan się zajmuje?- A jak się pani zdaje?- Bo ja wiem? Wygląda pan na boksera, szczególnie wkostiumie kąpielowym.-Jestem dziennikarzem.- To musi być bycza praca.No nie? W jakich gazetach panpisuje?- Przeważnie w prasie sportowej.„Przegląd Sportowy",„Sportowiec".Czasami w „Kurierze".A pani co studiuje?-Jestem na drugim roku dentystyki.Jak się trochę wprawię,to będę panu plombować zęby.- Może mi się do tego czasu zęby popsują - uśmiechnął sięStasiak.- W każdym razie dziękuję za dobre chęci.Po kolacjiJola zaczęła dyskretnie ziewać.- Wie pan, że się porządnie zmachałam tym łażeniem.Pójdę chyba zaraz spać.Zobaczymy się jutro na plaży.Dobrze?- Doskonale.Popływamy trochę, jeżeli oczywiście będziepogoda.Odprowadził ją do jej pokoju i zszedł na dół.Pomimowczesnej pory na parkiecie kręciło się już kilkanaście par.Stolik signory Garetti był niezajęty.Stasiak natomiastspostrzegł kogoś, z kim nie miałby ochoty się spotkać.Niedaleko orkiestry siedziała ta piękna brunetka, którąwtedy spotkał u Anny.Rozmawiała z ożywieniem zprzystojnym blondynem ze Stylowej.Stasiak cofnął się pospiesznie.Był rad, że go nie zauważyła.Poszedł do portiera i zapytał o panią Garetti.Jeszcze niewróciła.To było mu nawet na rękę.Pobiegł do siebie na górę.Szybko wyjął z walizki aparatpodsłuchowy, nie większy od pudełka papierosów, oraz pękwytrychów.Był zupełnie niezłym włamywaczem.Ostrożnie zszedł na pierwsze piętro.Korytarz był pusty.Przystanął przed drzwiami pani Garetti i przez chwilę słuchałuważnie.Cisza.Żadnych kroków.Błyskawicznie wyjął zkieszeni wytrychy i jeden z nich wsunął w dziurkę od klucza.Drzwi ustąpiły bez trudu.W pokoju panował nieład.Różne części damskiej garderobyporozrzucane były po meblach.Pudło z farbami i duży szkicow-nik leżały na podłodze.Stolik zarzucony był ołówkami ipędzlami.Stasiak nie tracił czasu.Szybkim spojrzeniem ogarnął całypokój, następnie przyklęknął przy nocnej szafce i kawałkiemdrutu przymocował pod nią aparat nadawczy.Dokonawszytego, wstał i skoczył do drzwi.Nagle znieruchomiał.W zamkuzgrzytnął klucz.Odruchowo przylgnął do ściany i czekał.Znalazł się w potrzasku.Weszła Silvana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl