[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zanurzenie się w zieleni i światło słoneczne na pewnopomogą mi poradzić sobie z moimi myślami.Kiedy wydostajemy się już z głównych korytarzy,Gale i ja zaczynamy się ścigać jak uczniacy do zbrojowni, a kiedy do niej docieramy, brak mitchu i kręci mi się w głowie.Małe przypomnienie, że jeszcze w pełni nie wydobrzałam.Strażnicy dają nam naszą starą broń, a także noże i konopiany worek, który ma zastąpić torbęmyśliwską.Toleruję obecność lokalizatora na mojej kostce i staram się wyglądać, jakbym ichsłuchała, kiedy objaśniają działanie przenośnego komunikatora.Jedyne, co do mnie dociera, toto, że ma wbudowany zegar i musimy wrócić przed wyznaczoną godziną albo nasze łowieckieprzywileje zostaną cofnięte.To jedyna reguła, której mam zamiar się podporządkować.Wychodzimy na zewnątrz na rozległą, ogrodzoną arenę ćwiczeniową przy lesie.Strażnicyotwierają dobrze naoliwione bramy bez dalszych komentarzy.Ciężko byłoby nam sforsować toogrodzenie na własną rękę  wysokie na dziesięć metrów i zawsze pod napięciem,wykończone ostrymi jak brzytwa zwojami stali.Wchodzimy głębiej w las, aż ogrodzenie znikanam z oczu.Zatrzymujemy się na niewielkiej polanie i odchylamy głowy, wystawiając się naświatło słoneczne.Obracam się wkoło z wyciągniętymi ramionami i wiruję  powoli, by światnie zaczął kręcić się razem ze mną.Brak deszczu, który zaobserwowałam w Dwunastce, również i tutaj nie wpłynął dobrze narośliny, wysuszając im liście, rozkładając pod naszymi stopami chrupiący dywan.Zdejmujemybuty.Moje i tak nie pasują na mnie idealnie, jako że w duchu nie-marnuj-niechcianego, którypanuje w Trzynastce, przydzielono mi parę, z której ktoś wyrósł.Najwyrazniej któreś z nasporusza się zabawnie, bo są bardzo zniszczone.Polujemy, jak za dawnych czasów.W milczeniu, bez potrzeby komunikowania się ze sobą,ponieważ tu w lesie poruszamy się jak dwie części tego samego mechanizmu.Przewidujemyruchy partnera, osłaniamy się nawzajem.Jak dużo czasu już minęło? Osiem miesięcy?Dziewięć? Kiedy po raz ostatni czuliśmy tę swobodę? To niedokładnie to samo, z uwagi nawszystko, co zaszło, i przyczepione do naszych kostek lokalizatory, i na to, że muszę tak częstoodpoczywać.Ale jestem tak blisko szczęścia, jak tylko mogę się w tej chwili znalezć.Tutejsze zwierzęta nie są zbyt podejrzliwe.Zanim zdążą jakoś umiejscowić nasz nieznanyim zapach, już są martwe.W półtorej godziny udaje nam się upolować mieszany tuzin króliki, wiewiórki i indyki  i decydujemy zakończyć na dzisiaj, by spędzić pozostałe półgodziny przy stawie, który musi być zasilany przez podziemne zródło, ponieważ woda jestchłodna i słodka. Kiedy Gale proponuje, że oczyści zwierzynę, nie oponuję.Kładę kilka liści mięty najęzyku, zamykam oczy i opieram się plecami o skałę, zatapiając się w dzwiękach, pozwalającpalącemu popołudniowemu słońcu ogrzewać moją skórę w prawie całkowitej ciszy, dopóki nieprzerywa jej głos Gale a: Katniss, dlaczego tak bardzo przejmujesz się losem swojej ekipy przygotowawczej?Otwieram oczy, by sprawdzić, czy żartuje, ale on marszczy brwi nad obdzieranym zeskóry królikiem. A nie powinnam? Hm& Pomyślmy.Może niekoniecznie, skoro spędzili ostatni rok strojąc cię na rzez sugeruje. To bardziej skomplikowane.Znam ich.Nie są zli czy okrutni.Nie są nawet mądrzy.Krzywdzenie ich to jak krzywdzenie dzieci.Nie dostrzegają& To znaczy, nie wiedzą&  Samasię zaplątałam we własnych słowach. Czego nie wiedzą, Katniss?  pyta mnie. %7łe trybuci, którzy rzeczywiście są dziećmi,nie jak to twoje dziwaczne trio, są zmuszani do walki na śmierć i życie? %7łe umieścili cię na tejarenie, by ludzie mieli rozrywkę? Czy to była wielka tajemnica Kapitolu? Nie.Ale oni widzieli to całkiem inaczej  mówię. Zostali tak wychowani i& Ty naprawdę ich bronisz?  Zrywa skórę z królika jednym szybkim ruchem.To zabolało, bo rzeczywiście ich bronię, a to przecież śmieszne.Z trudem znajduję jakąśrozsądną odpowiedz. Wydaje mi się, że bronię każdego, kto jest tak traktowany z powodu kawałka chleba.Może za bardzo mi to przypomina to, co się stało z tobą z powodu indyka!Wciąż jednak to on ma rację.To naprawdę wydaje się dziwne, mój poziom zaniepokojeniastanem ekipy przygotowawczej.Powinnam ich nienawidzić i żądać ich powieszenia.Ale są tacynieświadomi, no i należeli do Cinny, a on był po mojej stronie, prawda? Nie chcę się kłócić  mówi Gale. Ale nie wydaje mi się, by ukaranie ich za złamaniezasad było dla ciebie jakąś wielką wiadomością od Coin.Myślała pewnie, że wyświadcza ciprzysługę. Wkłada królika do worka i podnosi się. Lepiej już chodzmy, jeśli chcemy zdążyćna czas.Ignoruję jego wyciągniętą w moją stronę dłoń i niepewnie staję na nogi. W porządku.%7ładne z nas nie mówi nic podczas drogi powrotnej, ale kiedy jesteśmy już za bramą, cośprzychodzi mi do głowy:  Podczas wierćwiecza Poskromienia Octavia i Flavius musieli zrezygnować, bo niemogli przestać opłakiwać mojego powrotu na arenę.A Venii ledwo udało się pożegnać. Postaram się mieć to na uwadze, kiedy będą& cię przerabiać  mówi Gale. Tak zrób  odpowiadam.W kuchni przekazujemy mięso Zliskiej Sae.Całkiem podoba jej się w TrzynastymDystrykcie, nawet pomimo przekonania o całkowitym braku wyobrazni kucharzy.Kobieta, którastworzyła gulasz z dzikiego psa i rabarbaru, może się tu czuć, jakby miała związane ręce.Wyczerpana polowaniem i brakiem snu, wracam do mojej siedziby, by zastać ją ogołoconąi wtedy przypominam sobie, że zostaliśmy przeniesieni ze względu na Jaskra.Wspinam się nagórne piętro i odnajduję Oddział E.Wygląda dokładnie tak samo, jak Oddział 307, tylko że maokno  szerokie na sześćdziesiąt centymetrów i wysokie na dwadzieścia  umieszczone naśrodku górnej części szczytowej ściany.Przymocowane jest klapą z ciężkiego metalu, ale w tejchwili jest uchylone, a pewnego kota nigdzie nie widać.Wyciągam się na łóżku, a promieniepopołudniowego słońca tańczą na mojej twarzy.Następną rzeczą, którą pamiętam, jest mojasiostra budząca mnie na 18:00  Zadumę.Prim mówi, że ogłaszali zebranie od obiadu.Wymagana jest obecność wszystkichmieszkańców, z wyjątkiem tych wykonujących ważne zadania.Podążamy za wskazówkami doSali Zebrań, ogromnego pomieszczenia, które może z łatwością pomieścić tysiącepojawiających się ludzi.Widać, że zbudowano ją z myślą o większych zebraniach i może takiemiały miejsce przed epidemią kiły.Prim cicho wskazuje mi na daleko idące skutki tej katastrofy blizny na ludzkich ciałach, zwyrodnienia u dzieci. Bardzo cierpieli  mówi.Po zdarzeniach dzisiejszego poranka nie jestem w nastroju, by współczuć Trzynastce. Nie bardziej niż my w Dwunastce  mówię.Dostrzegam mamę przewodzącą grupie mobilnych pacjentów, wciąż w szpitalnychkoszulach nocnych i piżamach.Finnick stoi pomiędzy nimi, wyglądając na oszołomionego, alewciąż jest boski.W dłoniach trzyma kawałek cienkiego sznurka, niecałe trzydzieścicentymetrów, nawet dla niego zbyt krótki, by wymodelować go w użyteczną pętlę.Jego palceporuszają się szybko, bezwiednie wiążąc i rozplątując supełki, podczas gdy on sam rozgląda siędookoła.To pewnie część jego terapii.Podchodzę do niego i mówię: Hej, Finnick. Wydaje się, że mnie nie dostrzegł, więc szturcham go, by zwrócić nasiebie jego uwagę. Finnick! Jak się czujesz? Katniss  mówi, ściskając moją dłoń.Odczuwa ulgę na widok znajomej twarzy.Takmyślę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl