[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trish zaczyna wyciągać z siatki kolejne paczki.- Foie gras.ciecierzyca.łopatka jagnięca.- rzuca kawał mięsa na stół, spogląda na mnie wyczekująco, a potemcmoka niecierpliwie na widok mojej zaskoczonej miny#-Składniki do twojego menu! Jeżeli nie masz nic przeciwko,zjemy obiad o ósmej.9Wszystko będzie w porządku.Powtarzam to sobie tyle razy, że musi to być prawda.Wiem, że powinnam zadzwonić do Guya.Kilka razy się dotego przymierzałam, trzymałam telefon w dłoni.Zawsze jednak powstrzymywało mnie updkorzenie.To prawda, jestmoim przyjacielem, najbliższą mi osobą z całej firmy, ale to mnie wyrzucono z pracy.To ja okryłam się hańbą, nieon.W końcu siadam, pocieram twarz i usiłuję zebrać się w sobie.Przecież to Guy.Na pewno chce, żebym się do niegoodezwała.Pomoże mi, bez wątpienia.Otwieram klapkę telefonu i wybieram numer.Chwilę pózniej słyszę nakorytarzu coraz głośniejsze stukanie drewnianych obcasów.Trish.Wyłączam telefon, wrzucam go do kieszeni isięgam po brokuły.- Jak ci idzie? - pyta Trish od progu.- Jakieś postępy? -Wchodzi do kuchni i z zaskoczeniem konstatuje, że siedzędokładnie w tym samym miejscu, w którym mnie zostawiła.-Wszystko w porządku?- Ja tylko.po prostu szacuję składniki - improwizuję.-Wyczuwam je.W tym momencie obok Trish pojawia się nieznajoma far-95bowana blondynka w zdobionych dżetami okularach przeciwsłonecznych zatkniętych na czubku głowy.Przyglądami się z ogromnym zainteresowaniem.- Jestem Petula - oznajmia.- Jak się masz?- Petula właśnie skosztowała twoich kanapek - wtrąca się Trish.- Uważa, że były fantastyczne.- Słyszałam opowieści o twoim foie gras w glazurze mo-relowej ! - Petula unosi brwi.- Imponujące!- Samantha potrafi ugotować absolutnie wszystko! -oznajmia zarumieniona z dumy Trish.- Szkoliła się u Miche-lade la Roux de la Blanc! U samego mistrza!- Jak będziesz robiła polewę do foie gras? - pyta Petula z zainteresowaniem.W kuchni zapada cisza.Obie kobietyczekają, wyraznie podekscytowane.- Cóż - chrząkam kilka razy.- Prawdopodobnie użyję.klasycznej metody.Słowo glazura" naturalnie wskazuje naprzezroczystość.wykończenia.i dopełnia gras.Foie -dodaję.- De gras.Mieszanina.smaków.Gadam kompletne bzdury, ale ani Trish, ani Petula zdają się tego nie zauważać.Obie są wyraznie pod wrażeniem.- Skąd ty ją wytrzasnęłaś? - pyta Petula szeptem, który, jak zapewne sobie wyobraża, jest dyskretny.- Moja dziew-czyna jest beznadziejna.Nie potrafi gotować i nie rozumie ani słowa z tego, co do niej mówię.- Sama się zgłosiła, nagle i niespodziewanie! - odpowiada przyciszonym głosem Trish, nadal zarumieniona zzadowolenia.- Angielka! Z dyplomem kucharskim! Nie mogliśmy w to uwierzyć!Spoglądają na mnie obie, jakbym była jakimś rzadkim zwierzęciem z rogami wyrastającymi z głowy.Nie potrafiętego dłużej znieść.- Czy mam przygotować paniom herbatę i podać w oranżerii? - pytam desperacko.- Nie.Wychodzimy na manikiur - odpowiada Trish.- Do zobaczenia pózniej, Samantho.Następuje pauza, pełna oczekiwania.Nagle zdaję sobie103sprawę, że Trish chce, abym dygnęła.Z zakłopotania zaczynam się rumienić.Po jaką cholerę to robiłam?- Tak jest, pani Geiger - pochylam głowę i wykonuję dziwaczny ukłon.Kiedy spoglądam w górę, widzę ogromne jaktalerze oczy Petuli.Kiedy obie kobiety wychodzą z kuchni, dobiega mnie szept znajomej Trish:- Ona dyga? Przed tobą?- To po prostu wyraz szacunku - odpowiada Trish beztrosko.- Bardzo efektywny.Wiesz, Petula, powinnaśwypróbó* wać tego ze swoją gosposią.O Boże, co ja narobiłam?!Czekam, aż ucichnie odgłos stukania obcasów, a potem na wszelki wypadek przenoszę się do spiżarki, otwieramtelefon i jeszcze raz dzwonię do Guya.Odbiera po trzecim sygnale.- Samantha - wydaje się nieco spięty.- Cześć.Czy już.- Wszystko w porządku, Guy.- Na chwilę zaciskam powieki.- Rozmawiałam z Kettermanem.Wiem wszystko.- Chryste, Samantha - głośno wypuszcza powietrze z płuc.- Tak mi przykro, naprawdę.Nie mogę znieść jego współczucia.Jeśli powie coś jeszcze, chyba się rozpłaczę.- Nie ma sprawy - przerywam mu.- Naprawdę.Nie rozmawiajmy już o tym, tylko.o przyszłości.Muszę wrócić donormalności.- Jezu, ależ ty jesteś opanowana! - W jego głosie słyszę cień podziwu.- Nic cię nie wytrąca z równowagi, prawda?Odgarniam włosy z twarzy.Wydają się przesuszone, zaniedbane i pełne rozdwojonych końcówek.- Po prostu muszę.jakoś sobie radzić - udaje mi się utrzymać kontrolę nad głosem.- Powinnam wrócić do Londynu,ale nie mogę pojechać do domu.Ketterman kupił mieszkanie w mojej kamienicy.Teraz będzie tam mieszkał.- Tak, słyszałem o tym.- Guy przełyka głośno ślinę.- Co za niemiły zbieg okoliczności.- Nie mogę stanąć z nim twarzą w twarz, Guy.- Czuję, że znowu jestem bliska płaczu i zmuszam się do zaczerpnięcia97kilku głębokich oddechów.- Dlatego zastanawiałam się, czy nie mogłabym zatrzymać się u ciebie na jakiś czas.Tylko kilka dni.Zapada cisza.Nie spodziewałam się jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]