[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naprawdę frunęli, a wiatr smagał115 jej włosy i końską grzywę.Roześmiała się, a Alastar zarżał triumfalnie.On jest do tego stworzony, pomyślała.I ona też. Spokojnie szepnęła. Powinniśmy trzymać się ziemi.Na razie.Chwila lotu, a teraz radość galopu na wspaniałym koniu, rozwiały jejobawy.Pozwalając Alastarowi narzucić tempo ależ ten koń się ruszał! skręciła razem z rzeką, po czym odjechała w bok wąską ścieżką, prowadzącąwśród gęstych drzew, aż wyjechała na polanę, gdzie za torem do skoków stałyTL Rstajnie.Zciągnęła wodze powoli, powoli żeby złapać oddech.Dom z szarego kamienia zdobiły dwie wymyślne wieżyczki i lśniąceokna.Kamienny podjazd i mur ogrodowy dzieliły go od garażu zmieszkaniem Boyle a na piętrze.Po prawej stronie rozciągał się padok.Przy płocie stały trzy konie ipogrążone w myślach wpatrywały się w las.Iona zobaczyła ludzi, przyczepy, furgonetki, czarny motocykl oczterech kołach.Wszystko to wyglądało zamożnie, praktycznie i malowniczo zarazem,158Iona kazała Alastarowi zwolnić do pełnego godności truchtu, po czymzatrzymała go, słysząc, jak ktoś woła jej imię.Zobaczyła Fina w dżinsach i tym wspaniałym płaszczu ze skóry.Wskazywał jej ręką tor, w którego kierunku szedł.Otworzył bramę i gestem zaprosił Ionę do środka. Meara powiedziała, że chcesz mnie widzieć. To prawda. Przekrzywił głowę i spojrzał na nią uważnieświdrującymi, zielonymi oczami. Dobrze się bawiłaś. Ja.Słucham? Promieniejesz i nasz chłopak też. Och, tak.Zafundowaliśmy sobie dobry galop. Nie wątpię i założę się, że nie tylko, ale wracając do sprawy ciągnął,zanim zdążyła choćby pomyśleć nad odpowiedzią chciałbym zobaczyć, jakty i Alastar radzicie sobie z przeszkodami.Chyba nic nie mogło jej bardziej zaskoczyć. Chcesz, żebym przejechała na nim tor? Tak powiedziałem. Zamknął bramę i wsunął ręce w kieszenie.TL RZrób to, jak chcesz.Iona siedziała przez chwilę, obserwując tor.Określiłaby poziom jakośredniozaawansowany.Kilka podwójnych przeszkód, żadnych pułapek i116 mnóstwo miejsca na rozpęd. Ty jesteś szefem. Pchnęła Alastara do przodu, zatoczyła koło,przeszła w swobodny trucht.Ani przez chwilę w niego nie wątpiła, w końcu przed chwilą razemfrunęli.Czuła, jak koń zbiera się do pierwszego skoku.Przepłynęli nadpierwszą przeszkodą, podbiegli do następnej, unieśli się i ją również pokonalibez najmniejszego wysiłku.159 O co ci chodzi? mruknął Boyle, stając obok Fina.Ręce trzymał wkieszeniach, mocno zaciskał palce.Fin ledwo zerknął na przyjaciela. Mówiłem ci, chcę zobaczyć, na co ją stać.Muszę to wiedzieć.Zawróći pokonajcie tor jeszcze raz! zawołał.Przeniósł spojrzenie w stronę lasu.Na razie nie kryły się w nim żadnecienie, tylko drzewa, ale to się zmieni.Dlatego musiał wiedzieć. Nie jestem ci tu do niczego potrzebny powiedział Boyle. Wiesz, że mam coś do załatwienia w Galway.Jeden z nas musi z niązostać, dopóki nie upewnimy się, że sama może prowadzić lekcje. Ona nie musi uczyć. Nie musi? Jezu, oni są dla siebie stworzeni.Ten koń już do niej należy.Szczerze mówiąc, jestem trochę zazdrosny.On mnie lubi, ale nigdy niepokocha mnie tak, jak już kocha ją.Kolejny zawód dla mojego biednegoserca.Klepnął Boyle a w ramię. Spotkajmy się w pubie, do ósmej powinienem wrócić.Wypijemy poTL Rpiwie, zjemy coś i opowiesz mi, jak sobie poradziła.Potem wypijemy podrugim piwie, rozwiąże ci się język i powiesz mi, co takiego wydarzyło sięmiędzy tobą a blond czarownicą, że masz spojrzenie zbitego psa. Dwa piwa to za mało, żeby rozwiązać mi język, kolego. W takim razie wypijemy trzy.Doskonała robota, Iona.Wyglądacierazem jak z obrazka. On ma to we krwi. Zbliżyła się do nich, gładząc Alastara po szyi.Ja jestem tylko zbędnym ciężarem. Stanowicie jedność.Za kilka minut przyjdzie nowa uczennica.Majedenaście lat i dobrze jezdzi, ale chciałaby nauczyć się skakać.Zajmiesz się160nią. Dokąd mam ją zabrać? Och.Jako instruktorka sama zdecydujesz.Dostaniesz wynagrodzeniez opłaty za lekcję.Boyle będzie nadzorował wasze pierwsze spotkanie,117 ponieważ mam coś do załatwienia.Fin widział, jak Iona spojrzała na Boyle a, po czym natychmiastodwróciła wzrok. Dobrze.Jak ona się nazywa i którego konia chcesz jej dać? Nazywa się Sarah Hannigan i przyjedzie z matką, Molly.Osiodłamydla niej Winifred, mówimy na nią Winnie.To weteranka.Dzisiejsza lekcjapotrwa pół godziny.Zobaczymy, czy jej się spodoba.Jeśli tak, same ustaliciedaty i godziny następnych spotkań. Brzmi niezle.Teraz dam radę, ale następnym razem wolałabym siodłodo skoków, jeśli mam uczyć. Pewnie, zadbamy o to.W takim razie jadę.Do zobaczenia w pubie,Boyle.Fin odszedł, a Iona spojrzała z góry na Boyle a i dostrzegła, jakTL Rprzestępował z nogi na nogę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]