[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za każdymrazem.Majka zamknęła oczy.Milczała przez chwilę, zanim powróciła do zwierzeń.- Ten jej facet pierwszy raz.uderzył mnie, jak spaliłam mu niechcący żelazkiemkoszulkę Levi sa.a potem.potem każdy powód był dobry.Największy to chyba ten, że poprostu byłam.Matka też to robiła.Często nie chodziłam do szkoły, bo miałam.siniaki.Niewypuszczali mnie wtedy z domu.Mówiła powoli, wyraznie oddzielając słowa.Anna czuła, jak cała krew odpływa jej zgłowy i robi się słabo, ale nie przerywała Mai.- Kiedyś.nie wytrzymałam i.uciekłam.Trafiłam do izby dziecka.Nie wiem,dlaczego nic nie powiedziałam tym policjantom, choć mnie pytali.Może gdybym to zrobiła.wszystko wyglądałoby inaczej, ale ciągle słyszałam słowa księdza Adama, że na zło trzebaodpowiadać dobrem.A to była moja matka.Myślałam.miałam nadzieję, że mnie.pokocha.- Po jej policzku spłynęła łza.- Wróciłam do nich.Przez jakiś czas był spokój, aleskończyły się pieniądze i potem było jeszcze gorzej.W moje piętnaste urodziny przyszedłdo mnie w nocy. Mam dla ciebie prezent, potworku.Zrobię z ciebie kobietę , powiedział iśmiał się tak strasznie.Był silny.Nie umiałam się obronić.Groził, że jak komuś.powiem,to zabije mnie i matkę.Bałam się.Bałam i.wstydziłam.Bardzo się wstydziłam.Majka przeniosła wzrok z okna na twarz Anny.Oczy miała teraz suche.Z oczu Annypłynęły łzy.Wielkie krople kapały na stół.Nie płakała, one po prostu leciały same, rozlewając sięprzy splecionych dłoniach, które zaciskały się coraz mocniej.- Powiedziałam o wszystkim matce, ale.nie uwierzyła.Wyzwała mnie od dziwek izłodziejek. Sprowokowałaś go, mała żmijo.Ukradłaś mi narzeczonego! - wykrzyczała mi.Wtedy właśnie umarła moja nadzieja.Ksiądz mówił, że nienawiść jest zła, że ludzi trzebakochać, ale ja zaczęłam ich nienawidzić.Wszystkich zaczęłam nienawidzić.Po tamtej nocykupiłam tego szczura.żeby mnie bronił.Pomogło, bo ten jej facet bał się szczurów, a jazawsze nosiłam go w ręku.Więcej do mnie nie przyszedł.Potem się poprzekłuwałam izrobiłam ten tatuaż.Musiałam też zarabiać, bo nie było na jedzenie.Wszystko, co brali zopieki, przepijali.Trochę rysowałam na rynku.Któregoś dnia podszedł do mnie fotograf izaproponował pracę w jakiejś agencji modelek.To on zrobił zdjęcie, które widziałaś wgalerii.Zgodziłam się, bo dobrze płacili, ale nie lubiłam tego robić.Przebierać się i pozować.Ale jak przynosiłam pieniądze, to.dawali mi spokój.Pózniej załatwili sobie ten wyjazd.Myślę, że uciekli.Może się bali, że kiedyś wszystkopowiem.nie wiem.Matka spakowała moje rzeczy i przywiozła mnie tutaj.Teraz.wiesz jużwszystko.Ty jedyna.Anna była jak skamieniała.Nie wiedziała, co powiedzieć tej dziewczynie.Każdesłowo wydawało się niewłaściwe, banalne w obliczu tego, co przeszła Majka.Jak jąpocieszyć? Tym, że wszystko minie, ale przecież nie minie i pozostanie w niej na zawsze.%7łerozumie, a jednak nie rozumie.%7łe wszystko będzie dobrze, skoro nie będzie.Dlatego niepowiedziała nic.Tylko przy niej była.Tuliła ją najczulej, jak umiała.Bez pocieszającychsłów.Nie były potrzebne.- Was też na początku.nienawidziłam - odezwała się po chwili Majka.- Ale okazałaśsię inna niż.ona.On też jest.inny.Nie myślałam, że może tak być.Zamilkła, wpatrzona w dogasające świeczki.Anna głaskała jej głowę, opartą naswoim ramieniu.- Nie chcę więcej do tego wracać.Wiem, że takie rzeczy zgłasza się policji, ale ja niechcę.Nigdy więcej nie opowiem tego nikomu.Chcę zapomnieć.Myślisz, że kiedyś mi sięuda?- Nie wiem, Maju.- Anna westchnęła.- Ale myślę, że dobro, które jeszcze cię spotkaw życiu, przysłoni zło, którego doznałaś.Jesteś silna, nauczysz się z tym żyć.Pamiętasz, comówił ksiądz Adam o drzewach? %7łe te niesmagane wiatrem są słabe.Ciebie wicher jużbardziej nie mógł wysmagać - mówiła, głaszcząc czarne włosy dziewczyny.- A możechciałabyś porozmawiać z psychologiem? Znalazłam dobrą.- Nie.Nie chcę.- Powiedziała to tak zdecydowanie, że Anna nie nalegała.Umilkłyobie.Po chwili Majka odezwała się ponownie.- Mam do ciebie prośbę.Nic mu nie mów.Nie chcę, żeby wiedział, bo.bo chyba muna mnie.zależy.ROZDZIAA XXIAnna nie mogła się otrząsnąć po tym, co usłyszała.Wszystko było nieważne wobliczu tego, co przeszła Majka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]