[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To nie moje dziecko.Oczy dziewczyny omal nie wyszły z orbit, gdy przeszyła mnie piorunującymspojrzeniem. Całkiem się wypaliłeś, Patricku.Skinąłem głową. To prawda, nic już we mnie nie zostało, Gerry. Więc lepiej wyjmij rewolwer.Zrobiłem to.Wziąłem zamach, żeby go odrzucić, kiedy zaprotestował: Nie, zaczekaj.Przytrzymaj go jeszcze. Mam go przytrzymać? Oczywiście.A ściślej rzecz biorąc, naszykuj go do strzału i wyceluj we mnie.No,już.Będzie zabawnie. Zrobiłem, jak mi kazał.Odbezpieczyłem broń, odciągnąłem kurek i wymierzyłemmu między oczy. Tak jest dużo lepiej  powiedział. Przykro mi, że przeze mnie całkiem sięwypaliłeś. Kłamiesz.Wcale nie jest ci przykro.Przecież dokładnie o to ci chodziło, prawda?Uśmiechnął się. Co masz na myśli? Chciałeś na mnie sprawdzić swą idiotyczną teorię o postępującymodczłowieczeniu.Zgadza się?Wzruszył ramionami. Niektórzy ludzie nie nazwaliby jej idiotyczną. Niektórzy byliby skłonni kupić sobie plażę na Antarktydzie.Zaśmiał się gardłowo. W każdym razie w przypadku Evandra świetnie się sprawdziła. I tylko z tego powodu czekałeś dwadzieścia lat, żeby się znów ujawnić? Przecież nigdy się nie ukrywałem, Patricku.Ale w kategoriach mojegoeksperymentu co do kondycji ludzkości jako takiej, jak również ze względu na moją wiaręw magiczne działanie liczby trzy, faktycznie musieliśmy z Alekiem zaczekać, aż trochępodrośniecie, a jemu uda się znalezć tak wartościowego kandydata, jak Evandra.Potemjeszcze trzeba było kilku lat szczegółowego planowania i wysiłków Aleca wobec Evandra,dopóki nie zyskaliśmy niezbitej pewności, że stał się jednym z nas.Powiedziałbym zatem,że pod tym względem odnieśliśmy ogromny sukces.Zgodzisz się ze mną? Jasne, Gerry.Nazywaj to sobie, jak chcesz.Obrócił rękę, przekręcając małego nóżkami do góry, i popatrzył w bok, jakbywypatrywał najlepszego miejsca, żeby roztrzaskać mu główkę. I co teraz zamierzasz zrobić, Patricku? Wygląda na to, że niewiele mogę.Uśmiechnął się.  Gdybyś teraz do mnie strzelił, ona z pewnością by zginęła, dzieciakprawdopodobnie też. Zgadza się. Lecz jeśli nie strzelisz, będę mógł po prostu walnąć głową tego szczeniaka o lód.Danielle znowu się szarpnęła, próbując odsunąć głowę z linii strzału. I zrobię to  ostrzegł Gerry  Nie uratujesz oboje.Zatem musisz dokonaćwyboru, Patricku.Połysk lodu pod samochodem Glynna przeciął cień skradającego się Oscara,będącego już blisko krawędzi przedniej maski. Wygrałeś, Gerry  powiedziałem. To chciałeś usłyszeć? Co przez to rozumiesz? Popraw mnie, gdybym się pomylił.Zamierzałeś mnie ukarać za to, co mój ojcieczrobił Charlesowi Rugglestone'owi.Zgadza się? Po części masz rację  odparł i popatrzył na trzymane dziecko, przekrzywiającgłowę, żeby zajrzeć mu w twarz. W porządku.Zatem jestem.Możesz mnie zastrzelić, jeśli ci na tym zależy.Niema sprawy. Nigdy nie chciałem cię zabić, Patricku  powiedział, nie odrywając oczu odzaciśniętych powiek małego.Wydął wargi i cicho do niego zagaworzył. Wczorajwieczorem w mieszkaniu twojej wspólniczki nie wszystko się udało.Evandro miał jązabić, a ciebie zostawić przy życiu z poczuciem winy i wyrzutami sumienia. Dlaczego?Cień Oscara wynurzył się powoli przed maską auta, w mętnym blasku ulicznychlatarń rozlał się daleko po kamiennych słonikach na obrzeżu fontanny i znajdujących sięza plecami Glynna drewnianych koniach na sprężynie.Przemknęło mi przez głowę, żewśród gliniarzy nie znalazł się jednak żaden geniusz, który pomyślałby o wyłączeniuokolicznych latarń jeszcze zanim Oscar przedostał się do ogródka przez dziurę w płocie.Wystarczyłoby, żeby Gerry się teraz obejrzał, a znalezlibyśmy się w samym środkupiekła. Ten jednak wciąż spoglądał na dziecko, leniwie kołysząc nim w powietrzu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl