[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Izolda wstała ipodeszła do Luki, kładąc mu rękę na ramieniu. Jak ta, którąpopisywała się Jacinta.Może zwierzchnik też ma szybkie ręce inikt nie potrafi dostrzec, co robi, dopóki rozgrywka nie dobiegniekońca.Może oszukał nas wszystkich.Wyjechali z Wenecji, zmierzając na północ.Ciepłe wiosennesłońce mieli po prawej stronie.Brat Piotr jechał na czele, za nimpodążał Luca z Izoldą u boku, dalej Iszrak.Pochód zamykałyobładowany bagażami osiołek i Freize na poczciwym Rufinie.Towarzyszył im nowy osioł, także dzwigający worki ze złotyminoblami.Niektóre rdzewiały, ale w każdym z nich tkwił rdzeń zczystego złota.Wielki podstęp zwierzchnika okazał się opłacalny. Wszyscy odczuli ulgę, gdy zostawiali to miasto za sobą.BratPiotr cieszył się, że znowu nosi habit i nie żyje w kłamstwie, Iszrakrozkoszowała się swobodą podróży i uwolnieniem z palazzo, gdziemusiała tkwić jako dama do towarzystwa.Izolda z nowądeterminacją zdążała na spotkanie z synem ojca chrzestnego, aLuca jechał ku następnej przygodzie, myśląc o otaczającym go,niezrozumiałym świecie.Nie pojmował nawet własnej misji. Cieszysz się, że opuszczasz Wenecję?  zwrócił się doIzoldy. To najpiękniejsze miasto świata  powiedziała. Ale mamroczną stronę.Wiesz, że kiedy płynęliśmy promem po konie,widziałam coś bardzo dziwnego? Co widziałaś?  spytał, rad, że może oderwać się od myślio swojej porażce i stracie. Wydawało mi się, że dziecko płynęło za naszą łodzią odrzekła poważnie. Niemal krzyknęłam, żebyśmy się zatrzymali.To coś wyglądało jak malutkie dzieciątko, ale potemuświadomiłam sobie, że jest nie większe od rybki.A jednakdzielnie ścigało prom.Luca zlodowaciał. Więc co to było?  spytał, starając się zachować beztroskiton. To dziwne.Spojrzała na niego. Przypuszczam, że ryba o jasnych łuskach.Przecież wlagunie nie ma malutkich ludzików, prawda?Luca opanował dreszcz przesądnego lęku i położył rękę nadłoni dziewczyny. Nie pozwolę, żeby stała ci się krzywda  obiecał. Nic nasnie ściga.A w wodzie nie ma takich istot.Ufnie pozwoliła na taki dotyk.Uśmiechnęła się do niego. Z tobą czuję się bezpiecznie  powiedziała. Przynajmniejw Wenecji nauczyłam się walczyć o siebie.Roześmiał się. A mnie obronisz?Izolda uśmiechnęła się promiennie.  Tak. A nauczyłaś się, jak wybrać tego, którego kochasz?  spytałbardzo cicho. A ty?  szepnęła. Wiesz, kogo wybrałeś?Spojrzał na nią, zaskoczony tym żartem, i roześmiał sięgłośno.Zerknął do tyłu, sprawdzając, czy ktoś ich nie usłyszał.Za nimi, w ogóle nie zwracając uwagi na ich cichą rozmowę,jechał Freize, bezgranicznie szczęśliwy, że znów dosiada swojegoRufina.Delikatnie gładził gęstą grzywę wierzchowca i klepał jegoszyję, a czasem pochylał się, by pogłaskać go po uszach. Nie uwierzyłbyś  mówił do niego. Ani dróg! Ani pól!Ani łąk, ani pastwisk, ani jednej trawki, którą mógłbyś sobieskubnąć. I wy to nazywacie miastem? , spytałem ich, ale niepotrafili odpowiedzieć.To pewne, miasto to nie miejsce dla koni.Musiałeś za mną tęsknić.A ja, wierz mi, tęskniłem za tobą.Idący za nimi osiołek wyraznie zwolnił.Freize odwrócił sięw siodle i gwizdnął na niego ostrzegawczo. Nieszlachetny metal rdzewieje w monetach  odezwała sięjadąca obok niego Iszrak. Czerwień kapie z worków.W tymtempie szybko będziemy mieli juki pełne czystego złota.Freize oderwał się od konwersacji z Rufinem. Zmyślny człowiek z tego naszego zwierzchnika zauważył. Cóż za machinę wprawił w ruch! Nadzwyczajpodstępną. Zarobił fortunę, ale chyba jego głównym celem byłooszukanie Osmanów  powiedziała Iszrak. I w tej rundzie z RaduBejem chyba on wygrał. Bo zmusił Osmanów, by przyjęli jedną trzecią trybutu? Tak  przyznała. Ale chyba najlepsze jest to, że zrobił znich głupców.Podstępem zmusił ich do odesłania dobrego złota.Wmówił im, że to szmelc.Oszukał nas i Wenecję, ale najbardziejoszukał ich.To rozwścieczy ich bardziej niż pomniejszony trybut.Dali się oszukać i odesłali dobre złoto.Sprawił, że monety straciływiarygodność i kazał nam je odkupić.Zrobił z Osmanów głupców.To naprawdę złoto głupców. Freize pokręcił głową z podziwem. Co za przebiegły człowiek! Chciałbym mu zadać jednopytanie. Tylko jedno? Ja miałabym do niego mnóstwo pytań odparła Iszrak. Jak brzmi twoje? O ten świat  zaczął w zamyśleniu Freize. Skorozwierzchnik posiada tak wielką wiedzę& spytałbym, czynaprawdę uważa, że świat jest okrągły, jak powiedziała ta ładnadziewczyna.Iszrak skinęła głową bez cienia uśmiechu, równieżzamyślona. Freize, wiesz, że słońce tkwi w tym samym miejscu dniemi nocą, a Ziemia krąży wokół niego, prawda? Co?!  krzyknął chłopak tak głośno, że Rufino rzucił łbem.Freize natychmiast uspokajająco go pogłaskał.Przyjrzał się Iszrakuważniej i zobaczył jej uśmiech. Ach, żartujesz. Odetchnął.Ale mnie nie oszukasz. Wskazał na słońce, takie jak zawsze,przewidywalne.Z wolna wznosiło się na niebo i świeciło tak jakco dnia. Ze wchodu na zachód, codziennie, odkąd żyję.Nigdyinaczej.Oczywiście, że to słońce się porusza.Jadący z przodu brat Piotr zaczął śpiewać psalm.Czwórkaprzyjaciół dołączyła do niego.Ich głosy zlały się harmonijnie wchłodnym powietrzu.Freize włożył rękę do kieszeni, szukającgwizdka, by zaświstać do wtóru, i nagle drgnął. Zapomniałem! Zupełnie zapomniałem!  zawołał. Co?  Iszrak obejrzała się na niego.Wyjął z kieszeni monetę. Mój przynoszący szczęście pieniążek.Jacinta włożyła migo do kieszeni przy naszym ostatnim spotkaniu i życzyła miszczęścia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl