[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie ty jesteś inkwizytorem, masz mi służyć.I dopilnuj, żeby po drodze z nikim nie rozmawiała.Freize poszedł do kuchni ksieni i spytał o służącą Iszrak.Dziewczyna zjawiła się ubrana napustynną modłę, w czarną tunikę i pantalony, a także w woal przykrywający jej głowę i połowętwarzy.Jedyną odsłoniętą częścią ciała były bose smagłe stopy ze srebrnym pierścionkiem najednym z palców i ciemne nieprzeniknione oczy.Freize uśmiechnął się krzepiąco do niewolnicy,ale ona nie zareagowała, tylko w milczeniu poszła za nim do pokoju.Usiadła przed Lucą i bratemPiotrem, nie wypowiadając ani słowa. Nazywasz się Iszrak? spytał Luca. Nie mówię po włosku odparła bezbłędnym włoskim. W tej chwili mówisz.Dziewczyna pokręciła głową i powtórzyła: Nie mówię po włosku. Nazywasz się Iszrak spróbował po francusku. Nie mówię po francusku odpowiedziała z czystym francuskim akcentem. Nazywasz się Iszrak odezwał się po łacinie. Tak przyznała w tym samym języku. Ale nie mówię po łacinie. W jakim języku mówisz? W żadnym.Luca poczuł, że utknął w martwym punkcie, i pochylił się ku niej, siląc się na władczość. Posłuchaj mnie, kobieto: sam Ojciec Zwięty rozkazał mi przeprowadzić dochodzeniew sprawie tego, co dzieje się w tym klasztorze.Jeśli nie odpowiesz, spadnie na ciebie nie mójgniew, lecz jego.Iszrak wzruszyła ramionami. Jestem głupia powiedziała po łacinie. I oczywiście to twój Ojciec Zwięty, lecz nie mój. Najwyrazniej potrafisz mówić wtrącił brat Piotr. I to w kilku językach.Niewolnica spojrzała na niego bezczelnie, pokręciła głową i powiedziała: Porozmawiasz z ksienią.Cisza. Mamy sposoby, żeby zmusić cię do mówienia ostrzegł ją brat Piotr.Dziewczyna spuściła wzrok, zakrywając oczy ciemnymi rzęsami.Kiedy znowu podniosłapowieki, w kącikach jej oczu pojawiły się zmarszczki, jakby walczyła z chęcią parsknięciaśmiechem. Nie mówię oznajmiła w końcu. I nie macie nade mną żadnej władzy.Luca zaczerwienił się gwałtownym rumieńcem młodzieńca, z którego zakpiła kobieta. Odejdz rzucił. Poślij po ksienię zwrócił się ostro do Freize a, który zajrzał dopokoju. I zatrzymaj tę głupią kobietę w pomieszczeniu obok, samą. Izolda stała w drzwiach, w kapturze naciągniętym tak głęboko, że rzucał cień na jej twarz,z rękami ukrytymi w rękawach.Tylko jej drobne białe stopy w zwyczajnych sandałach wyłaniałysię spod rąbka szaty.Luca zauważył, że palce stóp są zaróżowione z zimna, a podbicie jest wysokosklepione. Proszę wejść powiedział cicho, starając się uspokoić. Usiądz, pani.Ksieni usiadła, ale nie zdjęła kaptura; Luca mimowolnie pochylił się, usiłując spojrzeć jejw oczy.W cieniu widział tylko brodę i zaciśnięte usta.Reszta pozostała tajemnicą. Zechciałabyś zdjąć kaptur, pani? Wolę nie. Siostra Urszula rozmawiała z nami z odkrytą głową. Zmuszono mnie do przysięgi, że będę unikać towarzystwa mężczyzn odparła zimno.Musiałam przysiąc, że pozostanę w murach tego klasztoru i nie będę się spotykać ani rozmawiaćz mężczyznami.Jestem posłuszna przysiędze, do której złożenia mnie zmuszono.Nie ja takzdecydowałam.Narzucił mi to Kościół.Ty, jako posłannik Kościoła, winieneś pochwalać mojeposłuszeństwo.Brat Piotr uporządkował kartki i czekał, gotów do pisania. Czy zechcesz opowiedzieć nam o okolicznościach twojego przybycia do klasztoru? spytał Luca. Są powszechnie znane.Mój ojciec zmarł trzy i pół miesiąca temu i zostawił swój zameki ziemie mojemu bratu, co jest słuszne i właściwe.Moja matka nie żyje, a ja otrzymałam jedynieprawo wyboru, czy chcę wyjść za wyznaczonego mi kandydata, czy iść do klasztoru.Mój brat,nowy pan Lucretili, przyjął moją decyzję, że odrzucam małżeństwo, i wyświadczył mi wielką łaskę,czyniąc mnie ksienią.Zatem przybyłam, złożyłam śluby i zaczęłam wieść nowe życie. Ile masz lat? Siedemnaście. Nie jesteś za młoda na ksienię?Na ukrytych w cieniu ustach młodej kobiety zamajaczył ironiczny uśmiech. Nie, skoro mój dziadek założył to opactwo, a brat jest jego jedynym dobroczyńcą.PanLucretili może wyznaczyć na to miejsce, kogo mu się podoba. Miałaś powołanie? Niestety nie.Przybyłam tu, posłuszna życzeniom mojego brata i ojca, nie z własnej woli. Nie chciałaś się zbuntować?Ksieni milczała przez chwilę.Uniosła głowę i Luca poczuł na sobie jej skupiony wzrok,jakby zastanawiała się, czy byłby zdolny ją zrozumieć. Oczywiście kusił mnie grzech nieposłuszeństwa przyznała spokojnie. Nie rozumiałam,dlaczego ojciec mnie tak potraktował.Nigdy nie rozmawiał ze mną o klasztorze ani nie sugerował,że przeznacza mi życie duchowne.Przeciwnie, opowiadał mi o świecie zewnętrznym, o życiukobiety szlachetnej i możnej, o zarządzaniu ziemiami i wspieraniu Kościoła, atakowanego tak tutaj,jak i w Ziemi Zwiętej.Ale mój brat był przy łożu śmierci ojca, usłyszał jego ostatnie słowa, a potempokazał mi testament.Ojciec życzył sobie, bym tu przyjechała.Kochałam go.Nadal kocham.Stosuję się do jego woli, gdy zmarł, tak jak stosowałam się, gdy żył. Głos jej zadrżał lekko.Jestem dobrą córką, jestem i byłam. Powiadają, że przywiozłaś ze sobą niewolnicę, Mauretankę o imieniu Iszrak, ani świeckąsiostrę, ani zakonnicę. Nie jest moją niewolnicą.To wolna kobieta.Może robić, co chce. Więc co tu robi? Co chce.Luca był pewien, że w ginących w cieniu oczach ujrzał ten sam buntowniczy błysk cou niewolnicy. Pani powiedział surowo nie powinnaś mieć tu żadnej towarzyszki z wyjątkiem sióstrzakonnych.Spojrzała na niego z zuchwałą pewnością siebie. Nie sądzę.Nie masz prawa tak do mnie mówić.I nie posłuchałabym nawet, gdybyś jemiał.O ile mi wiadomo, żadne prawo nie zakazuje niewiernej wkroczenia na teren klasztorui służenia wraz z zakonnicami.%7ładna reguła tego nie zabrania.Jesteśmy augustiankami, a ja jakoksieni mogę kierować klasztorem, jak uznam za stosowne.Nikt mi nie może mówić, co mam robić.Jeśli czynicie mnie ksienią, to dajecie mi prawo decydowania o tym, jak będzie działał ten klasztor.Skoro zmusiliście mnie do przyjęcia tej władzy, możecie być pewni, że jej użyję. Słowa brzmiaływyzywająco, ale twarz ksieni pozostała bardzo spokojna. Podobno dziewczyna ta nie odstąpiła cię na krok, odkąd zjawiłaś się w opactwie? To prawda. Nigdy nie wyszła poza teren klasztoru. Tak jak i ja. Jest z tobą dniem i nocą. Owszem. Podobno sypia w twoim łożu? spytał śmiało Luca. Kto tak mówi? Ksieni spojrzała na niego spokojnie.Luca spuścił wzrok na swoje notatki.Brat Piotr zaczął przekładać kartki.Ksieni wzruszyła ramionami, jakby z pogardą wobec nich i ich wścibstwa. Zapewne musicie pytać wszystkich o wszystko, co wam przychodzi do głowy rzuciłalekceważąco
[ Pobierz całość w formacie PDF ]