[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PrzeprosiÅ‚a grzecznie, wróciÅ‚a do swojego pokoju i padÅ‚a nałóżko.Kolejny dzieÅ„ nie mógÅ‚ być gorszy od tego.126 NastÄ™pnego ranka promienie sÅ‚oÅ„ca rozÅ›wietliÅ‚y Christchurch, nadajÄ…c mia­stu ciepÅ‚y i przyjazny koloryt.Z pokoju Helen roztaczaÅ‚ siÄ™ zapierajÄ…cy dechw piersiach widok na Å‚aÅ„cuch gór wznoszÄ…cych siÄ™ nad Canterbury Plains,a oÅ›wietlone przez sÅ‚oÅ„ce uliczki miasta wydawaÅ‚y siÄ™ czyste i przytulne.Z po­koju Å›niadaniowego paÅ„stwa Baldwinów dochodziÅ‚ zapach Å›wieżego pieczywai herbaty.Helen pociekÅ‚a Å›linka do ust.MiaÅ‚a nadziejÄ™, że ten miÅ‚y poczÄ…tekdnia można uznać za dobry znak.Wczoraj pewnie tylko jej siÄ™ wydawaÅ‚o, żepani Baldwin jest nieprzyjemna i pozbawiona serca, jej córka zÅ‚oÅ›liwa i zlewychowana, a sam pastor bigoteryjny i zupeÅ‚nie niedbajÄ…cy o dobro swoichowieczek.W Å›wietle nowego poranka na pewno Å‚agodniej oceni rodzinÄ™ go­spodarzy.Najpierw jednak musi zajrzeć do swoich podopiecznych.W stajni spotkaÅ‚a wikarego Chestera, który pocieszajÄ…cym tonem za­gadywaÅ‚ wciąż lamentujÄ…cÄ… Mary, co jednak nie dawaÅ‚o żadnego rezultatu.Dziewczynka pÅ‚akaÅ‚a i szlochajÄ…c, dopytywaÅ‚a siÄ™ o siostrÄ™.Nie wzięła nawetciasteczka, które przyniósÅ‚ dla niej wikary, jakby odrobina sÅ‚odyczy mogÅ‚azÅ‚agodzić jej cierpienie.Mary wyglÄ…daÅ‚a na wycieÅ„czonÄ…, byÅ‚o widać, że caÅ‚Ä…noc nie zmrużyÅ‚a oka.Helen nie mogÅ‚a sobie wyobrazić, że ma za chwilÄ™przekazać jÄ… jakimÅ› kolejnym zupeÅ‚nie obym ludziom. JeÅ›li Laurie tak samo beczy i nie chce jeść, to paÅ„stwo Lavenderowiena pewno jÄ… odeÅ›lÄ…  powiedziaÅ‚a z nadziejÄ… w gÅ‚osie Dorothy.Daphne przewróciÅ‚a oczami. Chyba sama w to nie wierzysz.Stara prÄ™dzej jÄ… stÅ‚ucze albo zamkniew szafie na miotÅ‚y.A jak nie bÄ™dzie jadÅ‚a, to siÄ™ ucieszy, że zaoszczÄ™dzi nażarciu.Ona ma serce z kamienia, ta wredna jÄ™dza.Och, dzieÅ„ dobry,panno Helen.Mam nadziejÄ™, że przynajmniej pani dobrze spaÅ‚a!  Da­phne z lekceważeniem zwróciÅ‚a siÄ™ do nauczycielki, nie zamierzajÄ…c nawetprzeprosić za swoje sÅ‚owa. J a k sama wczoraj zauważyÅ‚aÅ›  odparÅ‚a lodowatym tonem Helen  niemiaÅ‚am żadnej możliwoÅ›ci, żeby pomóc Laurie.Ale jeszcze dziÅ› postaramsiÄ™ nawiÄ…zać kontakt z tamtÄ… rodzinÄ….Poza tym spaÅ‚am bardzo dobrze, a tyz pewnoÅ›ciÄ… także.Bo byÅ‚by to pierwszy raz, kiedy uczucia innych ludzimiaÅ‚yby na ciebie jakikolwiek wpÅ‚yw.Daphne pochyliÅ‚a gÅ‚owÄ™. Przepraszam, panno Helen.Helen siÄ™ zdziwiÅ‚a.Czyżby udaÅ‚o jej siÄ™ jednak osiÄ…gnąć jakiÅ› efektwychowawczy?127 Póznym przedpoÅ‚udniem zjawili siÄ™ przyszli chlebodawcy maÅ‚ej Rosemary.Helen bardzo obawiaÅ‚a siÄ™ tego spotkania, ale tym razem przeżyÅ‚a miÅ‚ezaskoczenie.PaÅ„stwo McLarenowie, niski, okrÄ…gÅ‚y mężczyzna o Å‚agodnej,pyzatej twarzy oraz jego równie dobrze odżywiona żona, która z czerwony­mi jak jabÅ‚uszka policzkami i okrÄ…gÅ‚ymi niebieskimi oczami wyglÄ…daÅ‚a jaklalka, przybyli okoÅ‚o jedenastej.Przyszli piechotÄ…, ponieważ jak siÄ™ okazaÅ‚o,byli tu, w Christchurch, wÅ‚aÅ›cicielami piekarni.Zwieże buÅ‚eczki i ciastecz­ka, których zapach obudziÅ‚ Helen tego ranka, byÅ‚y wÅ‚aÅ›nie ich wyrobu.Po­nieważ pan McLaren zaczynaÅ‚ pracÄ™ przed Å›witem i odpowiednio wczeÅ›niekÅ‚adÅ‚ siÄ™ spać, pani Baldwin nie chciaÅ‚a niepokoić ich wczoraj wieczoremi dopiero dziÅ› rano powiadomiÅ‚a o przybyciu dziewczÄ…t.PaÅ„stwo McLare­nowie zamknÄ™li wiÄ™c teraz swój sklep, żeby móc odebrać Rosemary. Mój Boże, przecież to jeszcze dziecko!  zdziwiÅ‚a siÄ™ pani McLaren,gdy przestraszona Rosemary ukÅ‚oniÅ‚a siÄ™ przed niÄ…. Najpierw bÄ™dziemymusieli trochÄ™ ciÄ™ odkarmić, chudzinko.Jak masz na imiÄ™?Pani McLaren zwróciÅ‚a siÄ™ najpierw z niemym wyrzutem w stronÄ™ paniBaldwin, która przyjęła go bez komentarza.ZwracajÄ…c siÄ™ do Rosemary,kucnęła przed niÄ… i uÅ›miechnęła siÄ™ przyjaznie. Rosie. wyszeptaÅ‚a dziewczynka.Pani McLaren pogÅ‚adziÅ‚a jÄ… po gÅ‚owie. To bardzo Å‚adne imiÄ™.Rosie, pomyÅ›leliÅ›my sobie, że może chciaÅ‚abyÅ›u nas zamieszkać i pomagać mi trochÄ™ w prowadzeniu domu i gotowaniu.I w piekarni oczywiÅ›cie też.Lubisz piec ciasta, Rosemary?Rosie pomyÅ›laÅ‚a przez chwilÄ™. LubiÄ™ je jeść, proszÄ™ pani  odpowiedziaÅ‚a.PaÅ„stwo McLarenowie rozeÅ›miali siÄ™, przy czym jego Å›miech przypo­minaÅ‚ bulgotanie, a jej wesoÅ‚e gdakanie. A to jest najważniejsze!  wyjaÅ›niÅ‚ pan McLaren poważnym tonem. Tylko ten, kto chÄ™tnie je, może nauczyć siÄ™ dobrze gotować.No i jak,Rosie, pójdziesz z nami?Helen odetchnęła, gdy Rosemary z powagÄ… skinęła gÅ‚owÄ….PaÅ„stwoMcLarenowie nie wydawali siÄ™ szczególnie zdziwieni tym, że zamiast silnejsÅ‚użącej dostajÄ… dziecko wymagajÄ…ce opieki. PoznaÅ‚em kiedyÅ› w Londynie chÅ‚opca z sierociÅ„ca  pan McLarenwyjaÅ›niÅ‚ wkrótce tÄ™ zagadkÄ™.RozmawiaÅ‚ z Helen, podczas gdy jego żonapomagaÅ‚a Rosie spakować jej rzeczy. Mój majster poprosiÅ‚ o czternastolat128 ka, który mógÅ‚by od razu zacząć pomagać.A przysÅ‚ali mu jakiegoÅ› pÄ™draka,który miaÅ‚ najwyżej dziesięć lat.Ale to byÅ‚ bardzo sprytny malec.Majstro­wa dobrze go odżywiaÅ‚a i dzisiaj jest Å›wietnym piekarzem.JeÅ›li Rosie teżtak dobrze pójdzie, nie bÄ™dziemy mogli narzekać na koszty wychowania! rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ do Helen i wcisnÄ…Å‚ Dorothy do rÄ™ki torebkÄ™ z wypiekami,które przynieÅ›li dla reszty dzieci. Tylko proszÄ™ siÄ™ równo podzielić, dziewczynki!  pouczyÅ‚ je. Wie­dziaÅ‚em, że bÄ™dzie tutaj wiÄ™cej dzieci, a nasza pastorowa nie należy do hoj­nych osób.Daphne od razu pożądliwie wyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™ po przysmaki.Albo wcalenie jadÅ‚a jeszcze Å›niadania, albo byÅ‚o ono nader skromne.Mary natomiastwciąż byÅ‚a niepocieszona i zaczęła jeszcze gÅ‚oÅ›niej pÅ‚akać, gdy również Rose­mary odeszÅ‚a do nowej rodziny.Helen postanowiÅ‚a spróbować odwrócić jej uwagÄ™ i oÅ›wiadczyÅ‚a dziew­czynkom, że bÄ™dÄ… miaÅ‚y dzisiaj lekcje tak, jak to byÅ‚o na statku.Skoro jesz­cze nie trafiÅ‚y do swoich nowych domów, lepiej żeby siÄ™ czegoÅ› nauczyÅ‚y,zamiast bezczynnie siedzieć [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl