[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Postaram się.Do usłyszenia, Gage.- Cześć, Blythe.Zapadła pełna napięcia cisza.%7ładne z nich nie chciałoodłożyć słuchawki.Wreszcie uczynili to równocześnie.W Miami Gage podjął spacer po hotelowym pokoju.Na słonecznej hawajskiej wyspie Maui Blythe skierowałazamyślony wzrok ku błękitnym wodom Pacyfiku.Czy przygnębiły ją informacje o Aleksandrze? A może coś innego?Coś, do czego nie śmiała się przyznać.W Klinice Uniwersytetu Kalifornijskiego detektyw CaitCarrigan przesłuchiwała młodocianą ofiarę gwałtu.Taktownieusiłowała nakłonić dziewczynę do podania szczegółów, któremogłyby pomóc w ujęciu sprawców.W swoim czasie CaitNA DOBRY POCZTEK " 125przyczyniła się do złapania groznego przestępcy, mordercyi gwałciciela, występując w roli przynęty.Wiele ją to kosztowało - musiała w obronie własnej zabić człowieka.Sloan zaopiekował się nią wtedy troskliwie i serdecznie.Zapewnił, żenic nie osłabi jego uczucia.Teraz, gdzieś w odległej dzielnicy, Sloan pisał scenariusz.Pracował właśnie nad sceną ucieczki Aleksandry i Patricka doArizony.Zastanawiał się wciąż, dlaczego ludzie darzący sięsilnym uczuciem skończyli tak tragicznie.Jego rodzicom niepowiodło się o wiele lepiej.Matka pochodziła z wyższychsfer Filadelfii.Ojciec, kontestator i pacyfista, napadał na banki, aż zginął zastrzelony przez policję.Matka, która nie potrafiła zwalczyć depresji, przebywała teraz w luksusowej klinice w Malibu.Cait jako dziecko i dorastająca dziewczyna byłaświadkiem częstych i krótkotrwałych związków swych rodziców.Niestety tak częstych, że nawet w swobodnym obyczajowo Hollywood zwracały uwagę.Sloan przyrzekł sobie, że jemu i Cait poszczęści się w miłości.Wyłączył komputer i postanowił pojechać do BachelorArms, by czekać na powrót ukochanej.W wynajętym mieszkaniu Connor Mackay daremnie próbował skupić się nad raportami finansowymi, które otrzymałod asystenta Waltera Sterna.Do diabła, liczby skakały muprzed oczami.Lily całkiem zaprzątnęła jego umysł.Nie potrafił wytłumaczyć obsesyjnego wręcz zainteresowania młodąwdową.Lubił towarzystwo kobiet, ale żadna go nie zawojowała.Zaklął, odłożył pióro i podszedł do okna.W mieszkaniuLily nie paliły się światła, co znaczyło, że spała.Potrzebowałasnu, zwalczył więc pokusę, by iść tam natychmiast, wziąć jąw ramiona i dokończyć to, co zaczęli.- Cierpliwości - przykazał sobie półgłosem, wracając do126 " NA DOBRY POCZTEKsuchych, nudnych kolumn liczb z solennym zamiarem niedopuszczenia do głowy ani jednej myśli o Lily.Skończyło sina chęciach, a praca posuwała się nadzwyczaj opornie.A Lily oczywiście nie mogła usnąć.Przekręcała się z bokna bok w splątanej pościeli i usiłowała przekonać samą sie-bie, że to tylko zwykła lista spraw do załatwienia nie dajjej spać.Ostatecznie samotna kobieta, która spodziewa sidziecka, ma prawo do troski o przyszłość.Walka z teściamio opiekę nad dzieckiem, przeprowadzka na drugi koniec kra-ju, trzęsienie ziemi - tyle atrakcji u każdego spowodowałobezsenność.Niestety, obawiała się, że prawdziwy powód kłopotówz zaśnięciem mieszkał po drugiej stronie dziedzińca.Najpra-wdopodobniej zapomniał już o ich pocałunku.Jej zaś pozostało zakłopotanie.I gorące, nie słabnące pra-gnienie ponownego znalezienia się w jego ramionach.- Dzień dobry, Mac - powitała Connora Jill.Doskonale skrojony żółty żakiet uwypuklał ponętne kobie-ce kształty.Spódniczka, krótsza i bardziej obcisła, niż zwykłsię nosić w biurach w San Francisco, odsłaniała oszałamiającodługie, opalone nogi.Włosy były spięte, ale niesforne jasnekosmyki wymykały się, tworząc na głowie Jill artystycznynieład.- Jeśli skończyłeś, mam dla ciebie inne zajęcie.- Zrobione.- Zszedł z drabiny.Wstawił właśnie nowąszybę w mieszkaniu 2-C.- Wyglądasz dziś wspaniale.Spot-kanie z ważnym klientem?- Tak.- Zaskoczenie widoczne na twarzy Jill świadczylio tym, że nie spodziewała się po robotniku takiej uwagi.Szczerze mówiąc, jem śniadanie z Troyem Marshallem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]