[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy myślał pan kiedyś o karierze scenicznej? Oczy Kozakowa zapłonęłygniewem na tę ledwie maskowaną pogardę.- Na kolana!Edmond wślizgnął się do cerkwi, szybko zamykając za sobą drzwi, żebypodmuch powietrza nie zgasił palących się świec.Przywarł do ściany i rozejrzałsię po pustej nawie.Zrozumiał, że Wiktor zmusił Briannę do przejścia zaikonostas.Po co?Za drewnianą przegrodą najpierw dostrzegł Wiktora.Stał przy ołtarzu zpistoletem w dłoni.Zrobił krok do przodu i ujrzał Briannę: drobne ciało- 243 -SRowinięte kocem, kredowobiała twarz okolona opadającymi do ramion włosami.Wyraz jej twarzy przeraził Edmonda.Ten buntowniczo wzniesiony podbródek,zacięte wargi.Najwyrazniej zamierzała zrobić coś niewiarygodnie głupiego.Zaledwie zdążył o tym pomyśleć, zauważył, że upuściła koc, wytrąciła pistolet zdłoni Wiktora i rzuciła się do wyjścia z prezbiterium.- Brianno.nie! - wykrzyknął Edmond i ruszył w stronę Wiktora, którywczołgał się pod ołtarz w poszukiwaniu pistoletu.Edmond nie zdążył.Kozakow uniósł pistolet i wymierzył do uciekającejBrianny.Rozległ się odgłos wystrzału, który przeszył serce Edmonda niczymcios sztyletu.Stał bezradnie i patrzył, jak Brianna zatrzymuje się, a potempowoli osuwa na kamienną posadzkę świątyni.ROZDZIAA DWUDZIESTY PITYNie! Edmond miał tylko jedno pragnienie: pochwycić ją w ramiona inigdy nie pozwolić jej odejść.Tymczasem Wiktor stał już nad Brianną.Odrzuciłpistolet na bok, w ręku trzymał sztylet.- Ona żyje, milordzie, ale nie zbliżaj się, bo dokończę dzieła.- Ty łotrze! - Edmond znieruchomiał.Brianna nie była martwa, przestałsię bać.- Odsuń się od niej, Kozakow, bo cię obedrę żywcem ze skóry i rzucę napożarcie wilkom.- Byłem przekonany, że za nią popędzisz.- Czyżby? - Edmond ze wzrokiem wbitym w Wiktora wsunął rękę dokieszeni, gdzie ukrył nabity pistolet.- Skąd ta pewność?- Widziałem was w ogrodzie Pietrowej.- Wiktor zaśmiał się drwiąco.-Rzadki to był widok.Wzruszył mnie twój cielęcy zachwyt.- To wiesz, że cię zabiję za to, że ośmieliłeś się jej dotknąć.Mimo zimna panującego w cerkwi na czole Wiktora pojawiły się kropelkipotu.- 244 -SR- Rzuć pistolet, który chowasz w kieszeni.- Wycelował sztylet w leżące ujego stóp nieruchome ciało Brianny.- Powoli.Z trudem nad sobą panując, Edmond wyciągnął broń, schylił się i rzucił jąna podłogę w stronę Wiktora.- Masz.- Doskonale.- Kozakow złapał pistolet i wymierzył go w Edmonda.-Wyobrażam sobie, że mógłbym przywyknąć do obsypywania cię orderami.Kiedy zainstaluję się w Pałacu Zimowym, może zatrzymam cię w charakterzenadwornego błazna.- W Pałacu Zimowym - powtórzył jak echo Edmond.Nie musiał udawać wesołości.Uświadomienie Wiktorowi, że jego planyprzewrotu pałacowego spaliły na panewce, sprawiało mu jeszcze większąprzyjemność niż pozbawienie go życia.- Naprawdę wierzysz, że Grigorij Rimski cię tam wpuści, jak przejmiewładzę?- Skąd wiesz.Wiktor poszarzał na twarzy.Zdał sobie sprawę z tego, że Edmond odkrył,kto przewodził sprzysiężeniu.Próbował robić dobrą minę do złej gry.- To bez znaczenia.Za pózno.Nie zdołasz zapobiec powstaniu.Do ranaRosja zrzuci okowy Romanowów.Zimny, bezlitosny grymas wykrzywił wargi Edmonda.- Nie potrzebowałem osobiście przykładać do tego ręki, Wiktorze.Herrickz radością przejął kontrolę nad sytuacją.Do rana Grigorij, twój kuzyn i żołnierzez Siemianowskiego, którzy do tego stopnia stracili głowę, że przyłączyli się dowaszej zdradzieckiej konspiracji, będą aresztowani w koszarach, gdziepoczekają na powrót Aleksandra Pawłowicza.- Jak to?!- Fiodor Dubow to dureń.- 245 -SR- Wiedziałem, że nie można na nim polegać.Edmond wzruszyłramionami.Jego uwagę skupiła Brianna, która poruszyła się na podłodze.- Przegrałeś, Wiktorze.Nie pozostaje ci nic innego, jak zaakceptować zgodnością porażkę.- Z godnością? - Wiktor spoglądał na Edmonda z nieukrywaną odrazą.-Summerville, chyba nie wierzysz, że pójdę do piekła z dumnie podniesionągłową.Gotów jestem poświęcić wszystko i wszystkich, żeby ocalić skórę.- Czego chcesz?- Chcę bezpiecznie opuścić ten przeklęty przez Boga kraj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]