[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie ryzykowaÅ‚bym dla tak mizernych zysków.Towbrew logice i zdrowemu rozsÄ…dkowi.- Obawiam siÄ™, że nie wszyscy w paÅ„skiej firmie sÄ… tego samego zdania.Niech pan to sprawdzi, Northington.BÄ™dzie pan zaskoczony.ChciaÅ‚bym, żebyÅ›mydobrze siÄ™ zrozumieli.W takich przypadkach nie tylko główni winowajcy tracÄ…gÅ‚owy.Prawo wymaga ofiar.Akurat tego nie muszÄ™ panu mówić.- WÅ‚aÅ›nie - grobowym gÅ‚osem przytaknÄ…Å‚ Colter.Mowry uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ zimno.- A zatem żegnam, panowie.Do nastÄ™pnego spotkania.ZabrzmiaÅ‚o to niemal jak grozba.231SRCZZ CZWARTA Wszystko za miÅ‚ość, albo ten Å›wiat zginie!"John Dryden232SRROZDZIAA DWUDZIESTY ÓSMYOd rozmowy z Eastonem minęło parÄ™ godzin, a Celia wciąż nie mogÅ‚a zasnąć.ByÅ‚a zbyt przygnÄ™biona i zdenerwowana.Co bÄ™dzie, jeÅ›li mnie deportujÄ…? -rozmyÅ›laÅ‚a ze strachem.DokÄ…d popÅ‚ynÄ™? Do Indii, do Australii, czy jeszcze gdzieindziej? Nie liczyÅ‚a na Å‚askÄ™ Eastona.W jego gÅ‚osie wyraznie pobrzmiewaÅ‚a nutaokrucieÅ„stwa.Ten czÅ‚owiek nie zwykÅ‚ cofać siÄ™ przed niczym - jak wszyscy z jegorodziny.Promienie sÅ‚oÅ„ca zaczęły przeÅ›witywać przez szpary w murze.W izbie niebyÅ‚o okna, wiÄ™c Celia nawet nie mogÅ‚a marzyć o ucieczce.Niespokojnie krążyÅ‚a poniewielkim pomieszczeniu, zastanawiajÄ…c siÄ™, co robić.Za drzwiami rozlegÅ‚y siÄ™ gÅ‚osy.PrzybraÅ‚a dumnÄ… postawÄ™, gotowa donastÄ™pnej rozmowy z Eastonem, ale to nie byÅ‚ on.Ze zdumieniem spojrzaÅ‚a naznajomÄ… twarz.- Sir John! - krzyknęła z ogromnÄ… ulgÄ…, rzucajÄ…c mu siÄ™ w ramiona.- Jak panmnie tutaj znalazÅ‚? Och, nieważne.Dobrze, że pan przyszedÅ‚! CiÄ…gle nie mogÄ™uwierzyć.Harvey Å‚agodnie uwolniÅ‚ siÄ™ z jej objęć.- Panno St.Clair.Celio.To nie jest tak, jak myÅ›lisz.Uwierz mi, wolaÅ‚bym,żeby byÅ‚o zupeÅ‚nie inaczej, ale nie jest.Niestety, nie mogÄ™ ci w niczym pomóc.Tonie zależy ode mnie.- O czym pan mówi? Lord Easton także panu groziÅ‚? Och, przecież nie możenas wszystkich usunąć z Anglii! Co panu powiedziaÅ‚? Na pewno nie wszystko!Sir John wyglÄ…daÅ‚ na lekko zmieszanego.- To nie zależy ode mnie - powtórzyÅ‚ bezradnie tonem.- Szkoda, że siÄ™ w towplÄ…taÅ‚aÅ›.233SR- Ale w co, na litość boskÄ…?! ZupeÅ‚nie nie wiem, co siÄ™ dzieje i co to ma zemnÄ… wspólnego! Chodzi o mapÄ™?- O jakÄ… mapÄ™? - PopatrzyÅ‚ na niÄ… ze zdziwieniem.- Nie sÅ‚yszaÅ‚em o żadnejmapie.Powiedziano mi tylko, że masz potężnego wroga.Teraz z kolei ona nic nie rozumiaÅ‚a.- Wroga? Mowa o Morelandzie? To chyba nic dziwnego?- Dziwne czy nie.Dość, że już siÄ™ staÅ‚o.Tym razem zdenerwowaÅ‚ jÄ… nadobre.- Tak, staÅ‚o siÄ™! - wykrzyknęła.- Dziesięć lat temu! Moreland wciąż próbujeumknąć przed sprawiedliwoÅ›ciÄ…!- BÅ‚agam! - niemal z rozpaczÄ… zawoÅ‚aÅ‚ Harvey.- Nie chcÄ™ nic wiÄ™cej wiedzieć.Celio, muszÄ™ ciÄ™ zabrać.- Nie pytajÄ…c nawet dlaczego? Nieważne, z kim pan siÄ™ zadaje?W tej samej chwili w drzwiach stanÄ…Å‚ lord Easton.- Panno St.Clair - powiedziaÅ‚ uprzejmym tonem - wpada pani w histeriÄ™.Wten sposób pani sobie na pewno nie pomoże.- Kilka słów prawdy nie ma nic wspólnego z histeriÄ…, milordzie.Dlaczego panmu nic nie powie?- Harvey zna rozkazy.To wystarczy.Lepiej dla niego, żeby wiedziaÅ‚ jedynietyle, ile trzeba.Celia dopiero teraz w peÅ‚ni zrozumiaÅ‚a, że sir John wcale nie przyszedÅ‚ jej naratunek, lecz dziaÅ‚aÅ‚ w zmowie z lordem Eastonem.ZnalazÅ‚a siÄ™ w puÅ‚apce, z którejnie byÅ‚o wyjÅ›cia.ZebraÅ‚a resztkÄ™ siÅ‚, jakie jej jeszcze pozostaÅ‚y, dumnie uniosÅ‚agÅ‚owÄ™ i chÅ‚odno spojrzaÅ‚a na Eastona.- Trudno - powiedziaÅ‚a.- WygraÅ‚ pan, milordzie.WyjadÄ™ z Anglii.WczorajobiecaÅ‚ mi pan, że bÄ™dÄ™ mogÅ‚a sama wybrać miejsce przeznaczenia.- OczywiÅ›cie - przytaknÄ…Å‚.- Pod warunkiem, że nie za blisko.Francja niewchodzi w rachubÄ™.234SR- WrócÄ™ od Ameryki.Pod tym wzglÄ™dem pan siÄ™ nie myliÅ‚ - to przecież mojaojczyzna.Poza tym jest tam dużo czystsze i Å›wieższe powietrze.Easton uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.- Z chÄ™ciÄ… przyznajÄ™ pani racjÄ™ - odparÅ‚.- LondyÅ„czycy od lat psujÄ… atmosferÄ™,ale nic na to nie poradzÄ™.Czas ucieka, a pani musi przygotować siÄ™ do dÅ‚ugiej drogi.Na szczęście blisko stÄ…d do Dover.Najpózniej po poÅ‚udniu znajdzie siÄ™ pani napokÅ‚adzie statku, wypÅ‚ywajÄ…cego w rejs do Ameryki.Niewielka suma bez wÄ…tpieniaumili pani podróż.- Chce pan kupić moje milczenie? Nie, dziÄ™kujÄ™.Niepotrzebne mi paÅ„skiepieniÄ…dze - odparÅ‚a Celia.- Nie przyjmÄ™ zapÅ‚aty za Å›mierć dwojga ludzi, którychnaprawdÄ™ kochaÅ‚am.Można mnie wyrzucić z Anglii, ale za zbrodniÄ™ Morelanda niema żadnego zadośćuczynienia.Easton wzruszyÅ‚ ramionami.- Niech pani myÅ›li, co chce - rzekÅ‚ - ale ostrzegam: jeÅ›li kiedyÅ› spróbuje paniwrócić do Londynu, nie bÄ™dÄ™ tak Å‚agodny.Moi ludzie podejmÄ… nieco.hm.ostrzejsze kroki.Celia wiedziaÅ‚a, że dalszy opór nie ma sensu.Ten czÅ‚owiek byÅ‚ na pewnozdolny speÅ‚nić swojÄ… grozbÄ™.- Doskonale rozumiem, milordzie - powiedziaÅ‚a, spoglÄ…dajÄ…c na niegowyzywajÄ…co.TrzÄ™sÅ‚a siÄ™ ze zdenerwowania.Niech go piekÅ‚o pochÅ‚onie! Niechdiabli wezmÄ… Morelanda! ByÅ‚a przekonana, że w ten sposób chciaÅ‚ jÄ… utrzymać zdaleka od wÅ‚asnego syna.Szkoda, że w przeszÅ‚oÅ›ci nie miaÅ‚ podobnych skrupułów inie porzuciÅ‚ zbrodniczych zamiarów wobec Léonie.Mam wyjechać po cichu, jak skarcony piesek, rozmyÅ›laÅ‚a Celia.O,niedoczekanie! MusiaÅ‚a udawać, że zgadza siÄ™ na wszystkie żądania porywaczy.Mimo to z pogardÄ… spojrzaÅ‚a na Harveya.235SR- Wszystko bÄ™dzie dobrze - bÄ…knÄ…Å‚ nieÅ›miaÅ‚o wyraznie zakÅ‚opotany, kiedy lordEaston wyszedÅ‚, żeby poczynić ostatnie przygotowania do podróży.- Wracasz dodomu.Do Ameryki.- Budzi pan we mnie odrazÄ™, sir - odpowiedziaÅ‚a sztywno.Harvey zaklÄ…Å‚ pod nosem, ale nawet na niego nie zerknęła.- Nie, do diaska! - zawoÅ‚aÅ‚ gÅ‚oÅ›niej, chwyciÅ‚ jÄ… za rÄ™kÄ™ i odwróciÅ‚ przodem dosiebie.PrzestaÅ‚ udawać dżentelmena.- Na Boga, nie patrz na mnie, jakbym byłżebrakiem od Å›wiÄ™tego Idziego! Nie chcesz mojej przyjazni, wiÄ™c sprawiÄ™, że siÄ™bÄ™dziesz baÅ‚a! MyÅ›lisz, że mi siÄ™ to podoba? Nie! Ale też jestem w puÅ‚apce.- Nieprawda.Wcale nie musi pan tego robić, sir Johnie.Easton poszedÅ‚.Dlaczego nie pomoże mi pan teraz uciec? Przecież to nic pana nie kosztuje.Harvey rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ chrapliwie, puÅ›ciÅ‚ jÄ… i nerwowym ruchem przesunÄ…Å‚ rÄ™kÄ…po wÅ‚osach.- Nic mnie nie kosztuje? Kochana Celio, za coÅ› takiego zapÅ‚aciÅ‚bymnajwyższÄ… cenÄ™.Nie masz pojÄ™cia.Nie, nie możesz wiedzieć, czym jest ciÄ…gÅ‚yspacer na skraju przepaÅ›ci.W życiu liczy siÄ™ tylko pieniÄ…dz.Honor i godność? BezmajÄ…tku to tylko puste sÅ‚owa.- Pod tym wzglÄ™dem nasze poglÄ…dy wyraznie siÄ™ różniÄ….- Celia delikatniepoÅ‚ożyÅ‚a mu dÅ‚oÅ„ na ramieniu.Harvey popatrzyÅ‚ na niÄ… zaskoczony.- Chociaż wrzeczywistoÅ›ci wiele nas Å‚Ä…czy - powiedziaÅ‚a ciszej.- Chyba pan wie, że przybyÅ‚amtutaj bez niczego, a jednak pozyskaÅ‚am wiernych i dobrych przyjaciół.NagleodkryÅ‚am, że w życiu sÄ… ważniejsze rzeczy niż pieniÄ…dze.Nawet ważniejsze odzemsty.Harvey zmrużyÅ‚ oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]