[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy chcesz czegoś ode mnie?- Pracuję nad nowym zleceniem.- Logan pomachał papierami.- Przyjechałem po rośliny imateriały.- Doskonale.Zostaw dokumenty na moim biurku.- Ani mi się śni tam zapuszczać.- Wcisnął jej zamówienia w rękę.- Moi pracownicy już zajęlisię ładowaniem.Zabieram ten japoński czerwony klon i pięć oleandrów.Chwycił donicę zdrzewkiem.- Doskonale - powtórzyła Stella.Zirytowana rzuciła okiem na formularze, potrząsnęła zniedowierzaniem głową, po czym raz jeszcze dokładnie przeczytała dane klienta.243- Bierzesz je dla mojego ojca.- Uhm.- Z jakiej racji sadzisz oleandry w ogrodzie taty?- Na tym polega moja praca.Jolene zaczyna już coś przebąkiwać na temat nowych mebliogrodowych i fontanny.Mam wrażenie, że gdy kobiety patrzą na pustą powierzchnię,natychmiast mają ochotę ją czymś zapełnić.Dyskusja na ten temat zaczęła się już dwa dnitemu.- Co ty tam robiłeś dwa dni temu?!- Jadłem tort.Słuchaj, muszę już lecieć.Jeżeli nie zacznę natychmiast, nie zdążę wziąćprysznica przed spotkaniem z tym profesorem od duchów.Do zobaczenia, Rudzielcu.- Stój.Poczekaj! Wczoraj, ni stąd, ni zowąd zadzwoniła do mnie twoja mama.Podobno tykazałeś jej to zrobić.- Jak to, ni stąd, ni zowąd? Przecież powiedziałaś, że powinniśmy poznać nawzajem swojerodziny.Moi rodzice są kilka tysięcy kilometrów stąd, więc kontakt telefoniczny wydawał misię najrozsądniejszym wyjściem.- Chciałabym też, żebyś mi wyjaśnił.- teraz to ona pomachała papierami -.i tę historię.- Wiem.- Chwycił ją za włosy, przyciągnął do siebie jej twarz i mocno pocałował Stellę wusta.- Jeżeli to nie jest dla ciebie dostatecznym wyjaśnieniem, to znaczy, że popełniłempoważny błąd.Na razie.- I potem zniknął, a ja sterczałam tam z rozdziawionymi ustami jak ostatnia idiotka -opowiadała Stella, zmieniając pieluszkę Lily, w czasie gdy Hayley przebierała się do kolacji.- Przecież chciałaś, żebyście poznali nawzajem swoje rodziny - zauważyła dziewczyna.- Nowięc ty porozmawiałaś z jego mamą, a on z twoim tatą.- Wiem, co chciałam, ale rzecz w tym, że on niczego ze mną nie skonsultował, o niczym mnienie uprzedził.- Podniosła Lily i przytuliła do piersi.- To mnie wkurza.- Bardzo bym chciała, żeby ktoś mnie zaczął wkurzać w taki sposób - odrzekła Hayley.Odwróciła się bokiem do lustra i westchnęła ciężko na widok wciąż sterczącego brzucha.-Chociaż w książkach piszą coś zupełnie innego, miałam nadzieję, że gdy już urodzę dziecko,wszystko natychmiast wróci na swoje miejsce.- Nic całkowicie nie wraca na swoje miejsce po porodzie.Ale jesteś młoda i energiczna, więcodzyskasz dawną figurę.- Mam nadzieję.- Włożyła w uszy swoje ulubione wielkie, srebrne koła.- Stello, ponieważjesteś moją najlepszą przyjaciółką i bardzo cię kocham, to coś ci powiem.- Och, skarbie.244- A więc w zeszłym tygodniu, gdy Logan przyniósł Lily lalkę, a ty z chłopcami wyszłaś donas do ogrodu, wiesz, jak wyglądaliście we czwórkę?- Nie.- Jak prawdziwa rodzina.I myślę, że w głębi serca dobrze o tym wiesz.Wam po prostu pisanejest wspólne życie.- Chyba jesteś zbyt młoda jak na Sybillę.- To nie ma nic wspólnego z wiekiem.- Hayley zarzuciła sobie pieluszkę na ramię.- Chodzdo mnie, maleńka.Zanim pójdziesz spać, mama pochwali się tobą przed wszystkimi.Gotowa? - zwróciła się do Stelli.- Mam nadzieję.Ruszyły korytarzem.Po drodze Stella zgarnęła chłopców, a u szczytu schodów spotkały Roz.- Ależ wszyscy jesteśmy eleganccy.- Musieliśmy włożyć nowe koszule - poskarżył się Luke.- Bardzo wam w nich do twarzy.Czy mogę zaanektować na dzisiejszy wieczór tych dwóchprzystojniaków? - Roz chwyciła każdego z chłopców za rękę.- Zaraz zacznie się burza -zauważyła, zerkając w okno.- Ach, spójrzcie, zdaje się, że przyjechał doktor Carnegie i toidealnie o czasie.Czym on, na Boga, jezdzi? To wygląda jak przerdzewiałe czerwone pudłona kołach.- Zdaje się, że to volvo - stwierdziła Hayley, spoglądając ponad ramieniem Roz.- Wyjątkowostare.To ponoć najbezpieczniejsze auta na świecie.Są tak paskudne, że aż piękne.O, rany,tylko popatrzcie! - Hayley znacząco uniosła brwi.- Uwaga, nadciąga kawał seksownegofaceta.- Zlituj się, Hayley! On mógłby być twoim ojcem.- Gorąca sztuka jest gorącą sztuką.- Dziewczyna szelmowsko uśmiechnęła się do Roz.- Jak mu gorąco, to może powinien dostać szklankę zimnej wody - zasugerował Luke.- A Hayley drugą.Rozbawiona Roz podeszła do drzwi, by przywitać pierwszego gościa.Mitch Carnegie przyniósł w prezencie butelkę białego wina z dobrego rocznika, sam jednakpoprosił o wodę mineralną.Roz doszła do wniosku, że ktoś, kto jezdzi samochodemwyprodukowanym mniej więcej w roku własnego urodzenia, musi zachować całkowitątrzezwość umysłu.Gość kurtuazyjnie zachwycił się niemowlęciem, po czym z powagąuścisnął dłonie chłopców.Taktownie nie przeszedł od razu do zasadniczego tematu, tylko wdał się w luzną, towarzyskąpogawędkę.Kiedy zjawił się Logan, wszyscy byli już zrelaksowani i swobodni.245- Myślę, że nie będziemy czekać na Harpera - zdecydowała Roz.- Mój syn chronicznie sięspóznia albo wręcz trzeba go wciągać na listę zaginionych w akcji.- Też jestem ojcem - wtrącił Mitch.- Więc znam ten ból.- Nie wiedziałam, że masz dzieci.- Tylko syna.Josh ma dwadzieścia lat, studiuje w miejscowym college'u.Mieszka pani wpięknym domu, pani Harper.- Dziękuję.I proszę mówić mi po imieniu.Mój dom jest jedną z moich największych miłości.A oto.- dorzuciła, gdy Harper wpadł od strony kuchni -.następna.- Spózniłem się, przepraszam.Wypadło mi z głowy.Cześć, Loganie, Stello.Witajcie,chłopaki.A gdzie Lily?- Zpi.- Doktorze Carnegie, mój wiecznie spózniony syn, Harper.- Raz jeszcze przepraszam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]