[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.BÄ™dzie jeszcze z ciebie chÅ‚op, Mattias!- Może nawet ojciec? - spytaÅ‚.- Sam siÄ™ o tym prÄ™dko przekonasz.Ale nie z niÄ…, przebiegÅ‚o przez gÅ‚owÄ™ Mattiasowi. Z takiego czy innego powodu miaÅ‚ pewność, że ona po­myÅ›laÅ‚a o tym samym.Zciana za jego plecami byÅ‚a chÅ‚odna.Twarda i nie­równa.Mattias przymknÄ…Å‚ oczy i zapragnÄ…Å‚, żeby towszystko okazaÅ‚o siÄ™ jedynie sennym koszmarem.Kie­dy otworzy oczy, wszystko minie, nie bÄ™dzie już oka­leczony w ten najbardziej upokarzajÄ…cy sposób.Trzeba jedynie, żeby te oczy otworzyÅ‚.Ale wszystko byÅ‚o tak jak przedtem.Może odrobi­nÄ™ gorzej.Maść Rozy piekÅ‚a jak ogieÅ„, który trawiwrzosowiska, a jej palce nieustannie jÄ… wcieraÅ‚y.Moż­na byÅ‚o odnieść wrażenie, że Roza dokÅ‚adnie wiedzia­Å‚a, w jaki sposób sprawić mu najgorszÄ… udrÄ™kÄ™, i jakgdyby rozkoszowaÅ‚a siÄ™ tym, że to robi.Nie zwiąże siÄ™ z żadnÄ… kobietÄ… już do koÅ„ca życia.Być może bÄ™dzie do tego zmuszony.- Jak siÄ™ dalej bÄ™dziesz tak wierciÅ‚, to pomyÅ›lÄ™, że cisiÄ™ to podoba! - syknęła Roza, a Mattias natychmiastznieruchomiaÅ‚ na swojej Å‚awie pod Å›cianÄ….Za nicw Å›wiecie nie chciaÅ‚ dawać jej podstaw do takich przy­puszczeÅ„.ZacisnÄ…Å‚ zÄ™by i cierpiaÅ‚ w milczeniu, starajÄ…csiÄ™ nawet nie mrugnąć.Gdy otworzyÅ‚y siÄ™ wejÅ›ciowe drzwi, jego spojrzenienatychmiast powÄ™drowaÅ‚o w tamtÄ… stronÄ™.Jej wzrokrównież tam siÄ™ skierowaÅ‚, a dÅ‚onie zaczęły żyć wÅ‚asnymżyciem, Å›cisnęły.Mattias jÄ™knÄ…Å‚ ze straszliwego bólu.Zimny powiew, który wpadÅ‚ do Å›rodka, schÅ‚odziÅ‚ po­liczki, ale Mattias i tak pragnÄ…Å‚ zapaść siÄ™ pod ziemiÄ™.ZamkniÄ™cie oczu na nic siÄ™ nie zdaÅ‚o, bo gdy na powrótje otworzyÅ‚, inżynier Warren byÅ‚ równie rzeczywisty.Roza schowaÅ‚a to, co trzymaÅ‚a w rÄ™kach, pod poÅ‚a­mi koszuli Mattiasa i zapięła krzywo jego spodnie.Mat- tias miaÅ‚ wrażenie, że zÄ™by trzonowe zrosnÄ… mu siÄ™ zachwilÄ™, jeÅ›li Roza natychmiast go nie puÅ›ci.ZaciskaÅ‚ jetak mocno, że niemal stopiÅ‚y siÄ™ ze sobÄ…, ale już nie jÄ™­czaÅ‚, by drugi mężczyzna nie mógÅ‚ go usÅ‚yszeć.Wystar­czaÅ‚o, że w ogóle byÅ‚ Å›wiadkiem takiej sceny.A potem Mattias zobaczyÅ‚ twarz Rozy.UjrzaÅ‚ wy­raz jej oczu.Przez gÅ‚owÄ™ przeleciaÅ‚o mu, że kiedyÅ› gowidziaÅ‚.Roza miaÅ‚a takie same oczy jak poprzedniegowieczoru.Powiew wiatru.Mattiasem wstrzÄ…snÄ…Å‚ dreszcz, ale i tak nie spuszczaÅ‚wzroku z Rozy.BaÅ‚ siÄ™ nawet mrugnąć z obawy, że onapowie albo zrobi coÅ›, czego on nie zauważy.CoÅ› siÄ™ tu dziaÅ‚o.CoÅ› tutaj niepokoiÅ‚o RozÄ™.To nie może chodzić o tego Anglika.Równie dobrze może chodzić wÅ‚aÅ›nie o niego.- Przeszkadzam - stwierdziÅ‚ David Warren sztywno,nie patrzÄ…c na Mattiasa.Również ten angielski inżynierprzytrzymywaÅ‚ RozÄ™ wzrokiem.Nie ustÄ…piÅ‚ nawet nacal, co jeszcze bardziej umocniÅ‚o Mattiasa w niejasnychpodejrzeniach.CoÅ› siÄ™ tu dziaÅ‚o i nie byÅ‚o to nic dobrego.MattiasmiaÅ‚ wrażenie, że czuje zapach jesieni i zgnilizny.Roza wstaÅ‚a i otrzepaÅ‚a spódnicÄ™ z drobinek kurzu,których tak naprawdÄ™ wcale na niej nie byÅ‚o.Jakbyprzypadkowo pogÅ‚adziÅ‚a siÄ™ po biodrach, zapominajÄ…co tym, że wciera tÅ‚ustÄ… maść w czarnÄ… weÅ‚nÄ™.AnglikprzesuwaÅ‚ wzrokiem za jej dÅ‚oÅ„mi, dokÅ‚adnie tak, jakona tego chciaÅ‚a.Mattias zorientowaÅ‚ siÄ™, że inżynierulega jej woli, i od tej Å›wiadomoÅ›ci zaschÅ‚o mu w ustach.Roza nie powinna siÄ™ tak bawić.MogÅ‚a siÄ™ przy tej zabawie porzÄ…dnie sparzyć, a na takie poparzenie niepomoże żadna maść.- Ona siÄ™ o ciebie dopytuje - powiedziaÅ‚ David War­ren, z trudem chwytajÄ…c oddech, jakby zdyszany.Mattiasa nie zdziwiÅ‚oby ani trochÄ™, gdyby dowie­dziaÅ‚ siÄ™, że ten czÅ‚owiek caÅ‚Ä… drogÄ™ do Krety przebyÅ‚biegiem.Zapewne w każdym oknie po drodze siedzia­Å‚y baby, które trochÄ™ wiedziaÅ‚y i dużo myÅ›laÅ‚y, wkrót­ce siÄ™ spotkajÄ… i aż je szczÄ™ki zabolÄ…, gdy bÄ™dÄ… gadaćo tym wszystkim, a zwÅ‚aszcza o rzeczach, które niezdarzyÅ‚y siÄ™ naprawdÄ™.ZresztÄ… to, co rzeczywiÅ›cie siÄ™ wydarzyÅ‚o, i tak byÅ‚o do­statecznie poważne.Mattias mówiÅ‚ Rozie, że nie powin­na mieszać siÄ™ w sprawy ludzi, którzy stojÄ… od niej o wie­le wyżej.MówiÅ‚ jej to wcale nie dlatego, by uważaÅ‚, że ci,którzy pracujÄ… w biurze, sÄ… ludzmi lepszymi od innych,lecz dlatego, iż wiedziaÅ‚, że sÄ… oni w mocy zranić RozÄ™.A teraz ten inżynierek w biaÅ‚ym koÅ‚nierzyku przy­szedÅ‚ tu, na Samuelsborg, i pod pretekstem swojej ciÄ™­Å¼arnej żony chciaÅ‚ zwabić RozÄ™ do siebie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl