[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Luciusowi łzy napłynęły do oczu, gdy ją zobaczył. Przepraszam.Nie jestem w stanie zrobić nic z tymi zdjęciami. W porządku.To był ciężki dzień. Nie wiedziałem, czy chciałabyś, żebym wstawił coś na stronęinternetową.Jakieś oświadczenie. Nie wiem. Potarła twarz dłońmi.Nie wybiegała myślami tak daleko. Może trzeba.Tak, chyba tak.Została zabita.Ludzie powinni wiedzieć, co sięz nią stało. Mogę coś napisać, a ty to potem przejrzysz. Uhm, dobrze, Lucius.Zza biurka wstała Mary Blunt, praktyczna, potężna kobieta, która nalałado kubka gorącej wody.184RLT To herbata.Napij się poleciła i wcisnęła kubek do ręki Lil. A potemidz do domu.Nie masz tu nic do roboty.Zresztą już prawie koniec pracy.Idz,może coś zjedz. Nie teraz, ale dzięki, Mary.Matt wypełnia formularze, kompletujedokumenty.Mogłabyś zawiezć to Willy'emu po drodze do domu? Jasne. Mary, patrząc z niepokojem orzechowymi oczami znadlustrzanek, objęła Lil ramieniem. Znajdą tego drania.Nie martw się. Liczę na to. Napiła się herbaty, bo wciąż trzymała w ręku kubek, apoza tym czuła, że Mary zamierza dopilnować, aby to zrobiła. W przyszłym tygodniu mamy tę wycieczkę skautów.Mogę jąprzesunąć, jeśli potrzebujesz więcej czasu. Nie, starajmy się pracować jak zwykle. Dobrze.Zebrałam informacje na temat subwencji i widzę pewnemożliwości.Przejrzyj to, sprawdz, czy mam zajmować się tym dalej. Dobra. Ale dopiero jutro zapowiedziała stanowczo Mary i wzięła od niejkubek. A teraz idz do domu.Już i tak zamykamy. Jeszcze zajrzę do zwierząt. Tansy i stażyści z kilkoma wolontariuszami dopilnowali, żebywszystkie zostały nakarmione. Ja tylko sprawdzę.Jedzcie do domu. Spojrzała na Luciusa, abypotwierdzić, że dotyczy to także jego. Gdy Matt skończy, zamykajcie i dodomu.Po wyjściu na zewnątrz zobaczyła Farleya, który nadchodził od stronystajni.Na jej widok uniósł rękę do czapki.185RLT Przyprowadziłem twojego nowego konia, razem ze sprzętem.Wytarłemgo porządnie i dałem mu dodatkową porcję ziarna. Farley, jesteś darem niebios. Ty zrobiłabyś dla mnie to samo. Stanął przed nią i poklepał ją poramieniu. Przykra sprawa, Lil. Uhm. Pomóc ci w czymś? Zmrużył oczy, bo zapadał zmierzch. Twójojciec powiedział, że mogę tu zostać, dopóki będziesz mnie potrzebowała.Sugerował, żebym nawet zanocował. Nie musisz, Farley. Moim zdaniem to nie była z jego strony tylko sugestia, ale coś więcej.Spojrzał na nią ujmująco dobrodusznie. Przespałbym się na łóżku polowym wstajni. W biurze jest wygodniejsze.Rozłóż się tam.Porozmawiam z twoimszefem, ale myślę, że sprawa jest przesądzona. Będzie lepiej spał. Dlatego nie ma o czym mówić.Ja też będę lepiej spała, wiedząc, żejesteś w pobliżu.Zrobię ci coś na kolację. Nie ma potrzeby.Twoja mama dała mi mnóstwo żarcia.Niezaszkodziłoby, gdybyś do nich zadzwoniła. Przestąpił z nogi na nogę. Taktylko mówię. Zadzwonię. A przy okazji, czy Tansy jest w środku? Dostrzegła lekki błysk wjego oku i miała ochotę westchnąć znowu.To było takie urocze. Wiesz co,odszukaj ją i powiedz, że dziś zamykamy trochę wcześniej.Jeśli zajrzała dozwierząt, może jechać do domu.186RLT Dobrze.Nie denerwuj się już niczym, Lil.Jeśli będziesz w nocy czegośpotrzebowała, to po prostu zawołaj. Jasne.Zwróciła się w kierunku siedzib małych kotów.Przystawała przy każdymwybiegu, żeby przypomnieć sobie, dlaczego to robi, co chce osiągnąć.Większość zwierząt, które brali pod opiekę, które leczyli, bez nich by zginęła,uśpiona albo zastrzelona przez właścicieli, zabita w lesie.Zwierzęta te byłyzbyt stare albo zniedołężniałe, żeby przetrwać.Tu mogły żyć, były chronione imiały tyle swobody, ile można było im dać.Służyły celom edukacyjnym,fascynowały; dzięki nim pozyskiwali fundusze na utrzymanie całegorezerwatu.To było ważne.Tak mówił jej rozum.Ale zbolałe serce potrzebowałopotwierdzenia.Mała czekała już na nią, z jej gardła dobył się pomruk.Lil przykucnęła ioparła głowę o klatkę, żeby puma mogła na powitanie przytknąć do niej łeb.Spojrzała na dwie inne pumy, które tymczasem pożerały mięso nakolację.Tylko Mała mogła zrezygnować dla niej z kurczaka.I Lil w jej błyszczących oczach znalazła pocieszenie.*Chwilę trwało, zanim Farley znalazł Tansy, ale kiedy ją wreszciezobaczył, serce zabiło mu szybciej.Siedziała na jednej z ławek i choć raz byłasama.Patrzyła, jak wielki stary tygrys pomyśleć, że w dolinie mieszkał żywytygrys! myje pysk.Jak zwykły domowy kot pomyślał Farley liże łapę, a potem pocieranią pysk.187RLTUsiłował wymyślić jakąś bystrą uwagę, coś inteligentnego i zabawnego.Nie należał jednak do najbardziej wymownych.A już gdy był w pobliżu TansySpurge, język mu się plątał i stawał kołkiem.Była najpiękniejszą istotą, jaką kiedykolwiek widział, i pragnął jej takbardzo, że aż bolał go brzuch.Wiedział, że jej ciemne kręcone włosy są miękkie, sprężyste w dotyku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]