[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed snem udało mu się odkryć, że poczucie komizmu azjatyckich filmowcówdo złudzenia przypomina parafialny teatrzyk z czasów jego dzieciństwa.Rankiem Jacinto przyszedł po niego i powiedział ze swoim charakterystycznym, sepleniącymakcentem, że pięciu turystów z hiszpańskiej grupy wybiera się do Chiang Mai.Czterej członkowiewyprawy siedzieli już w furgonetce, podstawionej zamiast autokaru.Były to dwa katalońskiemałżeństwa, które spokojnie przyjęły serwis informacyjny:- W Hiszpanii były wyboly.Wygiął Felipe Gonzlez, duża większość.Felipe Gonzlez, socjalista.Felipe Gonzlez, socjalista - stwierdził, a może zapytał Jacinto.Wycieczkowicze skinęli głowami.- A Convergncia i Unió? Nie wie pan, ile zdobyła miejsc? - zapytała jedna z kobiet, narażając sięna krytykę swoich towarzyszy.- I ara, Remei.Com vols que aqu spiguen qu s Convergncia i Unió?29- B que est enterat del resultat dels socialistes.30Jacinto ze stoickim spokojem przyjmował dowody historycznej mądrości i głupoty, zawarte wkomentarzach Katalończyków.- A komuniści? - zapytał Carvalho.- Nic.Nic.Mało posłów.Mówili w telewizji.29Posłuchaj, Remedios.Skąd oni mogą wiedzieć, co to jest Convergncia i Unió? (przyp.aut.).30Ale wynik socjalistów to mógł zapamiętać (przyp.aut.).- 102 -- Prepara't pels impostos, Quimet31 - wykrzyknęła jedna z kobiet, druga zaś wybuchnęła śmiechemofiary historycznego potopu. Bangkok Post" nie przedstawiał jeszcze wyników wyborów w Hiszpanii,ale przyłączał się do złych wieści o komunistach, informując, że wojska malajskie zlikwidowałyczterech partyzantów, a małżeństwo tajlandzkich działaczy komunistycznych oddało się w ręce policji -byli studentami medycyny w latach siedemdziesiątych, kiedy na uczelniach panował zamęt, pózniejzaś należeli do rozmaitych grup partyzanckich, które przenikały do kraju z Laosu.Carvalho pokazałartykuł Taj owi.- Dużo studenci poszli do dżungla w tysiąc dziewięćset siedemdziesiąt dwa i siedemdziesiąt trzy, bopolicja i wojskowi zabijali.Katalończykom nie spodobało się, że tajlandzcy wojskowi zabijali komunistów, kręcili głowami zdezaprobatą a jeden z mężczyzn powiedział do Carvalha, szukając poparcia:- Tego się nie robi, nie uważa pan?- Rzeczywiście.Tego się nie robi.Jacinto twierdził, że popularność wojskowych gwałtownie spadła od czasu mordów dokonanych nastrajkujących i manifestantach, masakry, której przyczyną był strach, że po nieuchronnym upadkuWietnamu w Tajlandii również wybuchnie ludowa rewolucja.Pilot przemawiał beznamiętnie, tymsamym tonem, jakim polecał korzystne sklepy z szafirami albo bardziej wyrafinowane masaże. Według oficjalnych zródeł wczoraj w Bangkoku były działacz studencki i jego żona, którzy ukryli sięw dżungli w latach 1975 i 1976, aby przyłączyć się do komunistów, oddali się w ręce oficerówOddziału Akcji Bezpieczeństwa Wewnętrznego", tak zaczynał się artykuł w Bangkok Post".Studentuniknął prześladowań ze strony ultraprawicowej junty, chroniąc się w Paryżu, Pekinie, w końcu wLaosie, gdzie walczył w partyzantce w Phuphan, w północno-wschodniej części kraju, używającpseudonimu towarzysz Khem".Historia kobiety była podobna.Uciekła z Bangkoku po masakrzeczerwonych w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym szóstym, przez sześć lat walczyła w dżungli, wkońcu poddała się.Carvalho zastąpił palmy pirenejskimi jodłami i przed oczami stanęły mu twarzehiszpańskich komunistów, postarzałe, rozmyte, jak gdyby należały do topielców, którzy zginęli woceanie normalności.Przez czterdzieści lat siedzieli w dżungli, żeby w końcu zdobyć pięć mandatów.Kiedy na lotnisku Carvalho wyskakiwał z furgonetki, Jacinto uprzejmie zajął się jego walizką.- Mało waży.Mały bagaż.- Nie lubię jezdzić z dużym bagażem.- Za duża walizka na taki mały bagaż.Carvalho wzruszył ramionami, odebrał walizkę, a kiedy jego grupie wręczano bilety do Chiang Mai,wydało mu się, że pilot patrzy z ukosa na walizę, w której podróżowały powietrze, neseser, zmianabielizny i kąpielówki.Carvalho leciał do Chiang Mai w towarzystwie bogatych i dobrze odżywionych Francuzów, na ichtwarzach widać było ślady dobrego wina, które wypili przez całe życie, po intensywności fioletowychżyłek można było nawet ocenić markę i rocznik spożytych trunków.Obserwował przez okienkourodzajne niziny środkowej Tajlandii, nie kończące się pole ryżowe, które ciągnęło się aż do gór napółnocy i końca tęgo świata, gdzie zaczynał się inny, kraina Shan i Laos, zamykające drogę do Chin.Wiele lat wcześniej odbył tę samą podróż samolotem pełnym tubylców, którzy wracali do domu zprezentami kupionymi w stolicy, a w drodze powrotnej ci sami Tajlandczycy załadowali samolotkogutami w koszykach i torbami świeżo uciętych darienów.A teraz samolotem lecieli Francuzi,Japończycy, kilku Katalończyków i Tajlandczyków, wszyscy w młodzieżowych ciuchach z CorteIngls", i tylko piękna Malajka o ustach dziwki nie pasowała do wytwornego towarzystwa.Grzebała wewłosach męża, wynajdywała wszy i zabijała je za pomocą szczypczyków, które wyciągnęła z torebki zkrokodylej skóry, choć świetlny napis nakazywał zapiąć pasy, bo samolot podchodził do lądowania wChiang Mai.Carvalho czekał na swoją walizkę, gdy nagle zobaczył dwóch mężczyzn.Pomyślał najpierw, że sąpolicjantami, ale kiedy się zbliżyli, zauważył, że jeden z nich nosi identyfikator agencji.Był to pilot, nieznał angielskiego, ale mówił po francusku i zapewniono go, że hiszpańscy turyści znają francuski.Towarzyszył mu pan Chuapiboon - policjant niezwłocznie oddał się do dyspozycji Carvalha i przekazałpozdrowienia od Charoena, z którym przed chwilą rozmawiał przez telefon.Pilot powiedział, że czekana nich furgonetka, którą pojadą na pierwszą wycieczkę, żeby zobaczyć pracujące słonie i zwiedzićwieś Mien.31Przygotuj się na wyższe podatki, Quimet (przyp.aut.).- 103 -- Bardzo chciałbym z panem porozmawiać, panie Chuapiboon, ale mam też zamiar wykorzystaćpodróż i zobaczyć trochę kraju.- Przewidziałem tę okoliczność i pozwolę sobie dołączyć do wycieczki, po drodze będziemy mogliporozmawiać.Człowieczek nosił kremowy garnitur, w tym samym kolorze, co białka jego oczu.Pilot schylił się powalizkę Carvalha, ale detektyw schwyci! ją w porę i powiedział, że chce zostawić ją w hotelu.Nie byłoto jednak możliwe.Bagaż można zostawić w samochodzie, pojadą do hotelu po wycieczce.Katalonkizajęły miejsca jak najbliżej pilota, zadając mu pytania w nowym języku, opartym na inteligentnejsztuczce: zaczynały słowa po katalońsku, a kończyły je po francusku.Metoda działała, dzięki temupotwierdziła się teza Erica Fustera, że kataloński przypomina wszystkie inne języki, a może nawet jestzródłem indoeuropejskiego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]