[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alewszystko w porządku.Ojciec Bułeczki, proboszcz naszej parafii,duchowny głębokiej wiedzy, i jej matka, kobieta wybitna oniebywałej wprost sile charakteru, to moi starzy przyjaciele,inspektorze.Kuruję się w Medenham, jest więc całkiemnaturalne, że przyjechałam tutaj, by spędzić pewien czas upaństwa Harmon.- Tak.Zapewne.Ale niech pani nie zajmuje się cudzymisprawami.Jestem przekonany, głęboko przekonany, że tomoże być niebezpieczne.- Cóż, my, starsze panie, stale zajmujemy się cudzymisprawami.Wyglądałoby dziwnie i jeszcze bardziej podejrzanie,gdybym teraz tego zaniechała.Rozumie pan? Pytania olicznych wspólnych znajomych w rozmaitych częściach świata,pytanie, czy ludzie pamiętają takiego a takiego albo czy możeprzypominają sobie, kogo w swoim czasie poślubiła córka ladyjakiejś tam? To wszystko może być pomocne, prawda?- Pomocne? - zdziwił się Craddock.- Tak.Może być pomocne przy sprawdzaniu, czy ludzie są rzeczywiście tymi, za których się podają - wyjaśniła i podjęłażywo: - Bo takie właśnie sprawy trapią pana, prawda? Pod tymwzględem świat zmienił się od czasu wojny.Wezmy naprzykład taką miejscowość jak Chipping Cleghorn.Jest bardzopodobna do Saint Mary Mead, gdzie mieszkam.Piętnaście lattemu wiedziano tam dokładnie wszystko o wszystkich.PaństwoBantry z pałacu, państwo Hartnell i Price-Ridley, i Weatherbyto ludzie, których rodzice, dziadkowie lub przynajmniejwujowie i ciotki zamieszkiwali przed nimi w Saint Mary Mead.Jeżeli sprowadzał się ktoś nowy, był zaopatrzony w listypolecające lub też okazywało się rychło, że służył w tym samympułku bądz na tym samym okręcie co ktoś z dawniejszychmieszkańców.Jeżeli pojawiał się ktoś obcy, naprawdę obcy,wszyscy stronili od niego i węszyli, póki nie dowiedzieli się, coto naprawdę za jeden.Panna Marple pokręciła głową.- Po wojnie czasy się zmieniły - podjęła.- Teraz w każdejosadzie, każdym prowincjonalnym miasteczku mieszkająludzie, którzy nie mają żadnych związków z tym miejscem ijego przeszłością.Kupują pałacowe rezydencje, małe domkiprzystosowują do swoich potrzeb i wymagań, a wiadomo o nichtyle, ile sami o sobie opowiadają.Pozjeżdżali się, rozumie pan,z całego świata, z Indii, z Chin, Hongkongu, a wśród nichtrafiają się i tacy, którzy dawnymi czasy rezydowali w różnychtakich uzdrowiskach Francji lub na jakichś dziwnych wyspachalbo uciułali jaki taki mająteczek i stać ich na to, żeby niepracować.Ale nikt dzisiaj nie wie, kim są ci przybyszenaprawdę.Mogą mieć w domach indyjskie brązy i posługiwaćsię anglo-hinduskim żargonem.Mogą dekorować ścianywidokami Taorminy i mówić o tamtejszym kościele angielskimoraz angielskiej bibliotece, jak panna Hinchliffe i pannaMurgatroyd.Być może przyjechali z południowej Francji lubcałe życie spędzili na Wschodzie.Ludzie przyjmują ich nasłowo i nie czekają, aż przyjdzie list od przyjaciół zwiadomością, że tacy to a tacy są uroczą rodziną, znaną im odwieków.To właśnie niepokoiło Craddocka.Irytował się, że nic nie wie. Oto ma do czynienia z osobnikami zaopatrzonymi w kartkiżywnościowe i dowody tożsamości - nowiutkie, schludnedowody tożsamości z numerami, lecz bez fotografii i odciskówpalców.Każdy może postarać się o dogodny dla siebie dowódtożsamości i może po części dlatego zanikają stopniowosubtelne związki, jakie łączyły dawniej angielską społecznośćprowincjonalną.W wielkim mieście na ogół nie zna sięsąsiadów.Dziś nie zna się ich również na prowincji, choćniektórym wydaje się inaczej.Z powodu naoliwionych drzwi Craddock wiedział na pewno,że piątkowego wieczoru w salonie Letycji Blacklock znalazł sięktoś, kto nie był miłym, życzliwym sąsiadem, za jakiegouchodził.Dlatego właśnie obawiał się o pannę Marple - osobęstarszą, kruchą i obdarzoną wyczulonym zmysłemspostrzegawczości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl