[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Stanie się to, proszę pana, stanie się z pewnością.Ależ moje mot nie jestwcale polowaniem na paradoksy.Chodziło mi tylko o wskazanie dużych trudności,jakie.sprawia określenie głupoty i mądrości.A więc: sprawia, nieprawdaż?Tak trudno oddalić tu jedno od drugiego, a tak łatwo się z sobą zlewają.Ja wiem,pan nienawidzi mistycznego guazzabuglio, pan jest zwolennikiem wartości, sądu,sądu wartościującego i przyznaję mu w tym rację.Ale jeśli chodzi o głupotęi mądrość , to jest to czasem kompletne misterium.A przecież musi być rzecządozwoloną zajmowanie się także misteriami, o ile się ma uczciwy zamiar ich zgłę-biania.Pytam się więc pana w następujący sposób.Pytam: Czy może pan zaprze-czyć temu, że on zapędza nas wszystkich w kozi róg? Wyraziłem się nieco rubasz-nie, a jednak nie może pan temu, jak sądzę, zaprzeczyć.Zapędza nas w kozi rógi posiada Bóg wie skąd prawo naśmiewania się z nas.Skąd? W jaki sposób? Dla-czego? Z pewnością nie dlatego, że jest mądry.Przyznaję, że o mądrości trudno tumówić.Przemawia przez niego coś niewyraznego i uczucie, na punkcie uczucia ma- 236 -bzika.Powiadam więc: Nie zapędza nas w kozi róg przez swoją mądrość, to znaczynie przez swą przewagę duchową pan miałby tu zastrzeżenia i rzeczywiście tonie wchodzi w grę.Ale przecie nie dzieje się to także ze względu na jego przewagęfizyczną! To prawda, ma barki kapitana okrętu i niemałą siłę pięści; mógłby każ-dego z nas rozciągnąć jednym uderzeniem ale nie myśli wcale czynić tego,a jeśli nawet wpadnie na podobną myśl, to wystarczy paru kulturalnych słów, abygo uspokoić.A więc nie o przewagę fizyczną tu chodzi.A jednak coś cielesnegoodgrywa w tym wszystkim rolę ale nie w znaczeniu siły pięści, w innym,mistycznym znaczeniu cała sprawa staje się mistyczną, z chwilą gdy pierwiastekcielesny odgrywa pewną rolę.Pierwiastek cielesny przechodzi w duchowy i naodwrót, nie można ich od siebie odróżnić, nie można także odróżnić głupoty odmądrości, natomiast działanie jest, dynamika jest i zostajemy zapędzeni w koziróg.Jedno tylko słowo rozwiązuje tę trudność, a tym słowem jest osobowość.Używamy tego pojęcia też inaczej, każdy z nas jest przecież osobowością, etyczną,prawną i Bóg wie jeszcze jaką.Tu jednak osobowość ma inne znaczenie, mistyczne,leżące poza obrębem mądrości i głupoty i trzeba się nią interesować, po częścidlatego, aby ile możności ją sobie wyjaśnić, a po części dlatego, aby jeśli nie da sięwyjaśnić, przynajmniej działała na nas budująco.A skoro pan jest zwolennikiemwartościowania, to przecież osobowość jest w końcu także pozytywną wartością pozytywniejszą niż głupota i mądrość, w najwyższym stopniu, a b s o l u t n i epozytywną, jak samo życie.Krótko mówiąc jest to wartość życiowa i posiadawszelkie po temu warunki, by się nią żywo zainteresować.Oto odpowiedz na to, copan zauważył w sprawie głupoty.W ostatnich czasach Hans Castorp nie okazywał już zmieszania podczas tegorodzaju wynurzeń i nie przerywał ich w środku.Wypowiadał gładko swą rolę, obni-żał głos ku końcowi i stawiał kropkę, jak przystoi mężczyznie.Czerwienił się jesz-cze tylko jak dawniej i odczuwał trochę strachu przed krytycznym milczeniem,które nastąpi po jego przemowie, aby miał czas wstydzić się swych słów.Settem-brini istotnie przedłużał milczenie, a potem rzekł: Pan przeczy, jakoby polował na paradoksy.Ale pan dobrze wie, że ja w rów-nym stopniu nie lubię, kiedy pan poluje na misteria.Czyni pan tajemnicę z osobo-wości, nie zważając na to, że to grozi bałwochwalstwem.To, co pan czci, jestmaską.Widzi pan misterium tam, gdzie jest tylko mistyfikacja, jedna z tych złud-nych, pustych form, którymi nas mami demon cielesności i fizjonomiki.Nie bywałpan nigdy w towarzystwie aktorów? Nie zna pan tych wyrazistych twarzy, w któ-rych jednoczą się rysy Juliusza Cezara, Goethego i Beethovena, ale których szczę-śliwi posiadacze okazują się najżałośniejszymi głupcami, skoro tylko otworzą usta?- 237 - Dobrze, to jest igraszka przyrody rzekł Hans Castorp. Ale jednak jest tonie tylko taką igraszką, nie tylko oszustwem.Bo ci ludzie będąc aktorami musząmieć talent, a talent jest sam czymś, co wykracza poza głupotę i mądrość, jest samwartością życiową.Mynheer Peeperkorn ma także talent, to nie ulega wątpliwości,i dlatego zapędza nas w kozi róg.Każe pan usiąść w jednym kącie sali Naphciei skłoni go pan, żeby wygłosił nadzwyczaj pouczający wykład o Grzegorzu Wielkimi o Państwie Bożym a w drugim stoi pan Peeperkorn ze swymi dziwnymi ustamii wysoko podniesionymi bruzdami czoła i nie mówi nic innego jak tylko swoje: Owszem! Proszę pozwolić Skończone! Zobaczy pan że ludzie skupią siędokoła Peeperkorna, wszyscy dokoła niego, a Naphta z całą swą mądrością i swymPaństwem Bożym zostanie sam, choć wypowiada się tak jasno i wyraziście, żeprzejmuje do szpiku kości. Wstydz się pan tej apologii powodzenia! stwierdził Settembrini. Mun-dus vult decipi*.Nie pragnę wcale, aby tłum zbierał się dokoła Naphty.To strasznyzłośliwiec.Ale podczas tej sceny wyimaginowanej, którą pan tu, i to z potępieniagodnym uznaniem, odmalował, stanąłbym po stronie Naphty.Niech pan tylko tak da-lej pogardza wszystkim, co ścisłe, wyrazne i logiczne, niech pan żywi pogardę dlawyrazów po ludzku powiązanych a to na rzecz jakichś niewyraznych sztuczek,aluzyj i uczuciowej szarlatanerii a znajdzie się pan na pewno w rękach diabła. Ależ zapewniam pana, że on nieraz mówi wcale logicznie, kiedy się zapali! odparł Hans Castorp. Opowiadał mi przy jakiejś okazji o mocy pewnych sil-nie działających leków i o azjatyckich drzewach trujących, tak zajmująco, że aż nie-samowicie rzeczy zajmujące są zawsze trochę niesamowite
[ Pobierz całość w formacie PDF ]