[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.tkać, jeżeli Shimrra postanowi zachować prawdę o istnieniu Zonamy Sekot w ścisłej - Ze smutkiem przyznaję, że ich płomień przestał płonąć w tej galaktyce, o Strasz-tajemnicy? Na pewno wyda rozkaz zabicia Noma Anora.podobnie jak kiedyś Nom liwy Lordzie - oznajmił ponuro.- Heretycy twierdzą, że Jedi zawierają w sobie wszyst-Anor zabił Nen Yim i kapłana Harrara, żeby nie wyjawili jego tajemnicy.kie cechy bogów, w rzeczywistości jednak nie są oni bez skazy.Można ich przechy-Tymczasem Shimrra przyglądał się w milczeniu świetlistej klindze broni Jeedai. James Luceno Jednocząca moc69 70trzyć, a nawet pokonać.Zdarzało się, że bywali chwytani i zabijani, a czasem prawieudawało się ich wykorzystywać do naszych celów.- Wiem, sam tego dowiodłeś na powierzchni Zonamy Sekot.-Shimrra sposępniał.ROZ DZ I AA- Z prawdziwą radością położyłbym kres knowaniom naszych nieprzyjaciół, zanimmoje plany zniweczy to planetarne wcielenie gniewu bogów.- Wbił pałające oczy wNoma Anora.- Czy jesteśmy bezpieczni, prefekcie?Nom Anor zebrał się na odwagę.- Jeżeli będziemy mieli szczęście, Straszliwy Lordzie, Zonama Sekot jest w tejchwili martwą planetą - zaczął.- W najgorszym razie nie ma pojęcia, gdzie się sama7znajduje, a więc tym bardziej nie może wiedzieć, gdzie nas znalezć.Luke i Mara Jade Skywalker stali w trapezoidalnym otworze wejściowym jaskiniwykutej w skalistym zboczu góry.Grota była ich domem i schronieniem na powierzch-ni Zonamy Sekot od okresu, który oceniali na trzy standardowe tygodnie.Mogli siętego tylko domyślać na podstawie biologicznych zegarów własnych organizmów, boodkąd żyjąca planeta niespodziewanie wskoczyła do nadprzestrzeni, długość doby całyczas się zmieniała.Wahała się od piętnastu do czterdziestu godzin i było tak, dopókiwładający Zonama umysł nie przyszedł do siebie po przeżytym wstrząsie.Zredni Zasięg bez przerwy nękał tropikalne ulewy, gnane podmuchami porywiste-go wiatru, który łamał pnie bora jak zapałki, wyrywał je z korzeniami, a w najlepszymrazie ogołacał czerwonawe gałęzie i konary z kulistych liści.Niebo wyglądało jakogromna srebrzysta misa pokryta kłębiącymi się burzowymi chmurami, które piętrzyłysię wysoko ze wszystkich stron.Niektóre miały barwę purpurową, inne czarną, a na ichtle nieustannie przemykały oślepiająco jasne zygzaki błyskawic.Od nagich pionowychskał, podziurawionych jaskiniami, nieustannie odbijało się echo grzmotów.Skądś, jak-by spod powierzchni gruntu, wydobywał się przedziwny jęk.Brzmiało to, jakby jakiśolbrzym dmuchał w wąską szczelinę ogromnego pojemnika.Wielu twierdziło, że tendzwięk wydaje wicher dmuchający w trzystumetrowej wysokości łopaty planetarnejjednostki napędu nadświetlnego Zonamy Sekot.W pewnej chwili pęd wstępującego powietrza poderwał z dna kanionu trzy płytymateriału konstrukcyjnego, zwanego laminą, i przerzucił je ponad krawędzią wąwozu.- To miejsce się rozpada - stwierdziła Mara.Luke kiwnął głową, ale zachował milczenie.Obejmował prawą ręką plecy żony, aona przyciskała policzek do miękkiej tkaniny jego ciemnego płaszcza.Podmuchy wi-chru rozwiewały jej złocisto rude włosy, a kosmyki smagały japo twarzy i ustach.Po lewej stronie mistrza Jedi stał R2-D2, z wysuniętą dla utrzymania równowagitrzecią kończyną.Mały robot astromechaniczny wydawał co jakiś czas serie smętnychpisków i świergotów, a światełko sygnalizujące jego stan zmieniło barwę z czerwonejna niebieską.Luke położył lewą dłoń na półkulistej kopułce robota. James Luceno Jednocząca moc71 72- Nie martw się, Artoo - powiedział.- Wcześniej czy pózniej będziemy to mieli za Mara pierwsza stanęła na krawędzi miotanego wiatrem pomostu umożliwiającegosobą.wstęp na platformę ładowniczą i znieruchomiała.R2-D2 obrócił na mistrza Jedi główny fotoreceptor i zaświergotał, jakby wstąpiła - Czy to bezpieczne? - zapytała.w niego nowa nadzieja.Mara parsknęła śmiechem.Luke zmierzył spojrzeniem rozkołysaną kładkę.- Co za gość - stwierdziła.- Zawsze ma ciepłe słowo dla ulubieńców, małych dzie- - Wytrzyma - oznajmił w końcu.ci i robotów.Corran zmarszczył brwi.Jaskinia w zboczu góry miała ściany wyłożone starannie dopasowanymi kamie- - Mógłbyś wyjaśnić, dlaczego jesteś tego pewien? - zapytał.niami.Składała się z dwóch niewielkich komnat, a mieściła się na środkowym pozio- Mistrz Jedi przecisnął się obok niego, stanął na kołyszącej się kładce i dwukrotniemie kanionu z naturalnymi skalnymi występami w zboczach.Obszerne groty w litej podskoczył w miejscu.skale przeciwległego zbocza kanionu także podzielono na setki indywidualnych po- - Widzisz? - odparł lakonicznie.mieszczeń mieszkalnych, ale wiele łączących oba zbocza wiszących pomostów z wino- Mara spojrzała na rycerza Jedi.rośli i płyt laminy po prostu zniknęło.Zniknęła także większość podciąganych na krąż- - Możesz wierzyć, jeżeli ci to mówi dzieciak z Tatooine.- Nie dokończyła i po-kach platform, wykorzystywanych przez Ferroan do transportu pionowego.Dwa kilo- spieszyła za mężem.metry niżej płynęła wstęga wzburzonej błotnistej wody, przegrodzona w kilku miej- Korelianin wskoczył zaledwie kilka sekund po nich na kwadratową platformę, któ-scach pniami powalonych bora i innymi szczątkami.ra wspierała się na zakotwiczonych w zboczach kanionu grubych balach.Z głębi dolinyPodobne warunki miały panować na terenie całego Zredniego Zasięgu, bo tak na- leciał ku nim pojazd, który z tej odległości wyglądał jak balon.Miotany we wszystkiezywano równikowy rejon planety.Ferroanie osiedlili się w tych okolicach ponad sie- strony podmuchami wichury, miał owalną drewnianą gondolę z umieszczoną na rufiedemdziesiąt lat wcześniej, kiedy Zonama Sekot przebywała po przeciwnej stronie kabiną.płaszczyzny galaktyki, na Odległych Rubieżach znanych przestworzy.- Ale nimi rzuca - odezwał się Corran.- Idzie do nas Corran - poinformował rzeczowo Luke.- Miałeś rację - stwierdziła Mara, przenosząc spojrzenie na męża.- Nie dadzą radyMara wyśliznęła się z jego objęć i podeszła do krawędzi otworu.Wychyliła się i wylądować.przytrzymując jedną ręką długie włosy, powiodła spojrzeniem po okolicy.- Dadzą, dadzą- uspokoił ją Skywalker.- Moc wieje im w plecy.- Gdzie? - zapytała niegłośno, żeby nie usłyszał jej nikt prócz męża.- Nigdzie nie Nie przejmując się zacinającymi prawie poziomo strugami deszczu, skupił uwagęwidzę.na nadlatującym powietrznym statku.Dzięki Mocy wyczuwał, że przyłączyli się doUrwała, bo zobaczyła głowę gościa nad drewnianymi szczeblami drabiny, po któ- niego Mara i Horn.Uświadomił sobie, z jak niewiarygodnej energii muszą korzystaćrej można było się wspiąć na ich poziom.Przemoczony do szpiku kości Corran pod- Jacen i Saba, żeby powietrzny statek nie poleciał tam, dokąd zamierzały go porwaćtrzymywał jedną ręką kołnierz kurtki, żeby woda nie spływała na szyję.Strumyczki podmuchy huraganu, i poczuł przypływ otuchy.Młodzi Jedi nie walczyli z siłami przy-ściekały po jego pooranej bruzdami twarzy, wąsach i siwiejącej brodzie.Korelianin rody, ale współpracując z nimi, wykorzystywali wichurę, która kierowała powietrznyzwiązał mokre włosy w krótki kucyk z tyłu głowy.Kiedy zauważył Marę, uśmiechnął statek w stronę platformy ładowniczej.się i szybko wszedł do jaskini.Wolną ręką otarł krople deszczu z czoła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl