[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwie rzeczy, dwa elementy, ale w rzeczywistości nierozdzielne.Jeśli chce jedno, musi zaakceptować i to drugie.W ciągu tychniezliczonych godzin, jakie spędziła na zastanawianiu się, zmagała sięz jednym istotnym pytaniem: czy Charlie i jego propozycja są istotnączęścią jej życia? Czy powinna radośnie przyjąć to, co ma jej dozaoferowania, i dopasować do swojej układanki? Czy on i jegopropozycja będą pasować do jej życia?RSTo było rozstrzygające pytanie i choć nadal nie znała na nieodpowiedzi, wiedziała znacznie więcej niż wtedy, gdy takniespodziewanie poprosił, żeby została jego żoną.Stwierdziłwówczas, że łączy ich pochodzenie i miejsce urodzenia, a gdy nadtym myślała, uznała, że jest to bardzo pocieszające.Pomijającwszystko inne, gdyby wprowadziła się do jego domu, otaczaliby jąludzie, których zna.Niewątpliwie poznałaby nowych przyjaciół wLondynie i innych miejscach poza doliną, jednak w domu niewiele bysię zmieniło.Pod wieloma względami byli do siebie z Charliempodobni.Właściwie trudno było doszukać się w nim, w jego167charakterze i przyzwyczajeniach, czegoś, czego nie umiałaby zaakceptować.Jeśli zaś chodzi o rzeczy mniej przewidywalne, takiejak to, co do niej czuje lub może poczuć, teraz wiedziała, że składającjej tę propozycję, nie kierował się wyłącznie logiką ani ogólnieprzyjętymi normami.Wiedziała, że powodowały nim także emocje,chociaż nie wiedziała jakie, i tego musiała się dowiedzieć.Doszukiwała się tych emocji, które chciałaby w nim wzbudzić:namiętności, pożądania, a może nawet miłości.Miłość pozostawałaniezauważalna, ale to właśnie ona była wszystkim, czego Sarapragnęła.Zastanawiała się także nad tym, jakie uczucia w niej wzbudził, ibyła bliska stwierdzenia, że to, co czują do siebie, jest pod wielomawzględami takie samo, wzajemne i komplementarne.Musiała jeszczedla własnej satysfakcji określić dokładnie, co do niego czuje, czyrzeczywiście go kocha.Na pewno jest zafascynowana i oczarowana,RSpragnie zmysłowego oddania.Tak, ale czy to równa się z miłością?Po chwili zostawiła tę kwestię nierozwiązaną i poszła dalej.Czego jeszcze musi się dowiedzieć? Fakt, że lubił dzieci i chętnie się znimi bawił, z pewnością przemawiał na jego korzyść.Przeglądała wmyślach listę innych aspektów jego osobowości i była zdumiona, jakwiele z nich bardzo jej odpowiada.Patrząc na drogę w dole, zobaczyłajeźdźca, co przypomniało jej pana Haynesa i propozycję jego klienta.Powoli się wyprostowała i zrelaksowała.Jeśli wyjdzie za Charliego, to co się stanie z sierocińcem?168Dostała farmę w spadku, ale teraz to już część jej posiadłości, toteż po ślubie, zgodnie z prawem, przejdzie w ręce jej męża.Sara stała i wpatrywała się w faliste wzgórza, potem objęła sięrękami w pasie, odwróciła i weszła do środka.Będzie musiała porozmawiać z Charliem.RS169Rozdział 8Tej nocy księżyc był w pełni.Sunął po bezchmurnym niebie,świecąc nad wzgórzami i posrebrzając fale na grobli, rozświetlającblaskiem domek letniskowy, gdzie Charlie już czekał.Tego wieczoru nie było żadnego towarzyskiego spotkania, wktórym musieliby uczestniczyć, dlatego przyszedł do domkuwcześniej w nadziei, że Sara postąpi tak samo.Bez względu nasytuację, wolał siedzieć tutaj bliżej niej i tego, co przyniesie noc, niżw Morwellan Park pod czujnym okiem rodziny.Powoli kroczył posalonie, uważnie, w oczekiwaniu narastającym minuta po minucie, zzaostrzającym się pragnieniem, a potem zobaczył, jak Sara idziewzdłuż dróżki, i od razu wyczuł, że coś jest nie tak.Ze złożonymi rękami, owinięta szalem, szła szybko, a wzrokRSmiała skierowany nie na domek, lecz na dróżkę, która była przed nią.Jej uwaga nie była skupiona na nim i na tym, co miało nadejść;najwyraźniej pochłaniało ją coś innego.Gdyby chodziło o innąkobietę, byłby tym poirytowany.Tym razem oczekiwanie i pożądanie,które odczuł na jej widok, powoli zaczęło zmieniać się w coś innego.Czekał, aż wejdzie po schodach i znajdzie się w domku.- Co się stało? - zapytał.Sara podniosła głowę.Przybliżyła się i zamrugała.Gdy zadałpytanie, zrozumiała, że dostrzegł jej nieuwagę i odpowiedziała:170- Byłam dzisiaj w sierocińcu i.- Stojąc przed nim w świetle księżyca, obserwowała jego twarz, a potem z zadartą głową mówiładalej: - Jeśli zgodzę się za ciebie wyjść, to sierociniec, jako mojawłasność, przejdzie w twoje ręce.Teraz to on zamrugał.Nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale to,co powiedziała, było prawdą.Ściskając ręce, Sara odwróciła się iodsunęła o krok.- To, czego możesz nie rozumieć, to fakt, że sierociniec jest dlamnie czymś znacznie więcej niż tylko posiadłością.Jak już cimówiłam, zostawiła mi go w spadku lady Cricklade, moja matkachrzestna, którą darzyłam szczególną sympatią.Odkąd byłam małądziewczynką, zarówno ona, jak i moja mama zachęcały mnie do tego,żebym brała aktywny udział we wszystkim, co się dzieje w sierocińcu,a nie tylko nadzorowała go z daleka.- Zatrzymawszy się przedjednym z łukowatych otworów, podniosła głowę i wyjrzała w stronęRSgrobli.- Już od kilku lat zarządzam tym miejscem.- Odwróciła się i zzacienia spojrzała na niego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl