[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy w życiu nie byłam takpodekscytowana, a orgazmwciąż się nie pojawia.Nie wiemnawet, co mnie teraz czeka.Kostki lodu.?Uśmiecham się, bo wiem, żetak czy owak Damien Stark napewno ma dla mnie jakiściekawy pomysł. Wróciłaś na miejsce? Tak. W której ręce maszkostkę? W prawej. Pociągnij za ramiączkotak, żeby uwolnić pierś.Przymknij oczy i obwiedz kostkąsutek.Nie dotykaj go jednak,jeszcze nie.O tak.Wyobrażamsobie twoją skórę, miękką,doskonale gładką, lekkonabrzmiałą z zimna.Jestem takitwardy, mała, chcę cię dotknąć. Przecież dotykasz szepczę. O tak. W jego głosiesłychać napięcie dorównującemojemu. Przesuń lewą rękęna udo mówi.A ja bezgłośniewiwatuję.Czy zaplanował to odpoczątku, czy zdobyłam jakieśpunkty w tej grze?Przekrzywiam głowę, głaszczącgorącymi palcami wewnętrznąstronę uda.Wspinam się wyżej,tu ciało nie jest tak gładkie, jakDamien myśli, bo nosi na sobieślady moich tajemnic.Kostka lodu roztopiła się jużod mojej rozpalonej piersi. Wyobrażam sobie, żezlizujesz krople szepczę.Twój język porusza się przezchwilę wokół mojego twardegosutka.Drażnisz mnie tak długo,aż sam nie możesz jużwytrzymać, bierzesz go do ust,muskasz zębami i ssiesz mocno,tak mocno, że strumień gorącaspływa aż do mojej łechtaczki. Chryste wzdychachrapliwie. Czyja to gra? Lubię wygrywać odpowiadam, ale z najwyższymtrudem wydobywam z siebiegłos.Przesunęłam dłoń wyżej igładzę teraz miękką nabrzmiałąskórę moich warg sromowych. Damien błagam. Proszę.Kostka całkiem się stopiła. Jeden palec.Wsuwampalec w twoją cipkę.W tęm o k r ą , ociekającą sokamicipkę.Drżysz z pragnienia. Tak szepczę. Jesteś mokra? Tonę. Chcę być w tobie wzdycha.Nie czekając napozwolenie, wsuwam dwa palcegłęboko do swojego wnętrza.Moje ciało reagujebłyskawicznym skurczem, żebywciągnąć głębiej dłoń.Jestemrozpalona, śliska i pijanarozkoszą.Niechcący pocieramnasadą dłoni łechtaczkę i niemogę się powstrzymać wydaję z siebie głęboki jęk.Iteraz Stark już wszystko wie. Złamałaś zasady ganimnie.Wyginam się w łuk, takbardzo blisko jestem orgazmu,ale nie śmiem się dotknąć.Niepo tym, jak usłyszałam jegorozkaz. Zasady są po to, żeby jełamać. Z trudem wystękałamsłowa. Oczywiście.Ale trzebapogodzić się z karą.Czy mamcię ukarać, Nikki? Czy mam cięprzełożyć przez kolano i dać ciklapsa w tyłek? Ja. Drżę.Te słowajeszcze bardziej mniepodnieciły.Nigdy nie grałam wtego rodzaju gierki, ale w tejchwili myśl o tym, że znalazłamsię we władzy Damiena Starka,pali mnie żywym ogniem. A może powinienemwszystko zakończyć i zostawićc i ę głodną.Zostawić cię wzawieszeniu? Proszę, nie proszę. Tak chyba muszę zrobić.Zostawić cię spragnioną.Wbrew woli wydaję z siebiecichy skowyt.Dlaczego? Przecież jeśli chcęorgazmu, mogę go sobie dać.Palce mam sprawne i jestem takblisko.Tak bardzo blisko.Nie.To jest gra i mam w niejpartnera.Nie chcę po prostudojść chcę przeżyć orgazm,który da mi Damien.Zmieje się, w pełni zdającsobie sprawę z moich cierpień. Masz błagać rozkazuje. Proszę. Proszę, i co dalej? Proszę cię, panie. Czy tylko na tyle cię stać? Chcę mieć orgazm,Damienie.Chcę dojść, słysząctwój głos, który przeniesie mnieprzez ostatni próg.Jestem takblisko, że wystarczy, gdylimuzyna przejedzie postudzience, żebym wystrzeliłana księżyc. Straciłam resztkiwstydu i przyzwoitości.I nicmnie to nie obchodzi.Chcę tylkoeksplodować, wiedząc, że toDamien słucha moich krzykówpo drugiej stronie słuchawki. Czy w tej chwili siędotykasz? W jego głosiewciąż słychać napięcie, surowe,pełne pragnienia. Tak. Chcę cię posmakować.Obliż palce mówi, a jawykonuję rozkaz, wyobrażającsobie, że moje śliskie, mokrepalce to jego wargi. Powiedz, jaka jesteś. Zliska mówię.Słodka.Ale, Damienie, chcę. Cicho, mała.Wiem.I jużcię dotykam.Klękam przedtobą, a ty szeroko rozsuwasznogi.Jesteś mokra i przepyszna.Liżę cię całą, dotykam językiemi smakuję.Czujesz ruchymojego języka na twardejłechtaczce. O tak wzdycham,głaszcząc moją nabrzmiałą,złaknioną pieszczot kobiecość. Nie przestawaj.Wyginam się coraz mocniej,wzbiera we mnie orgazm jakuwertura przed wielką operą. Nie przestanę obiecuje. Teraz chcę, żebyś doszła.Dlamnie.Jesteśmy już bardzoblisko.Dotykam cię.Przenoszę cię na drugą stronę.Teraz, Nikki.Teraz.I dochodzę.Jest zupełnie tak, jakby tojego głos pchnął mnie kurozkoszy.Rozpryskuję się jakgwiazda na tle czarnego,aksamitnego nieba, przenikająmnie iskierki światła, potężne,intensywne, gorące. O tak, mała sapiezduszonym głosem. Właśnietak.Zdaję sobie sprawę, żedyszę, a moje krzyki przechodząw ciche jęki spełnienia, któremiesza się z poczuciem straty.Już po wszystkim, jestem samaw limuzynie, a mężczyzna, którydał mi orgazm, siedzi gdzieś podrugiej stronie słuchawki.Jakiś zabłąkany kosmykprzykleja mi się do twarzy.Odgarniam go.Pokrywa mniepot.Jestem wyczerpana.Pokonana.Czuję się świetnie.Niczego się nie boję. Jesteśmy na miejscu oznajmia Damien, a jawyglądam przez przyciemnianeokna.Faktycznie, limuzynazatrzymała się przed moimdomem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]