[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz tylko ono mu pozostało.Nie byłoodwrotu.Uwolnił spojrzenie od wzroku Chodzącego Nocą i opuścił dłonie, sięgając mudo gardła.W chwilę pózniej na jego szyi zacisnęły się palce ChodzącegoNocą.Tylko magia ratowała tchawicę kapłana przed zmiażdżeniem. Nie stracę tego ka!" Cisnął zaklęciem wchłonięcia w moc Chodzącego Nocą.Słońce stało się płonącą zagładą, lecz Głód przeciągnął Henry'ego przez nie,odpowiadając na wezwanie krwi tętniącej z drugiej strony.* Jak ja mam.kurwa, do tego strzelać.?".Celluci dysząc oparł się o ścianędyskoteki, jedną ręką zasłaniając oczy przed boleśnie jaskrawym światłemkręcącej się kuli.Cholerny sukinsyn miał odwrócić jego uwagę, a nie sobie znim, kurwa, tańcować.Z miejsca, w którym stał, widział plecy Fitz-roya i tuż nad nimi długie złocistepalce zaciśnięte na jego szyi.Kiedy przechylił się trochę na prawo, stwierdził,że palce Fitzroya też są zaciśnięte na gardle tamtego - wysokiegociemnowłosego mężczyzny, w normalnych okolicznościach pewnie nawetprzystojnego.Choć nie wiedział, dlaczego, miał dziwneuczucie, że to wzajemne duszenie się to tylko drobiazg, a prawdziwa walkatoczy się gdzie indziej. Może powinienem pozwolić, żeby się pozabijali, a potem strzelać do tego, coz nich zostanie.?" Z podniesioną bronią wszedł na parkiet.Idąc, widziałwalczących z profilu.Chociaż ich tułowie, oddalone od siebie ledwie nagrubość dłoni, drgały w przód i w tył, stopy spoczywały pewnie na podłodzew odległości niemal metra od siebie.Przyjął pozycję, lewą ręką odbezpieczyłsłużbowy rewolwer i spróbował uspokoić oddech.Pewnie miałby większeszanse, gdyby zaczekał, aż jego płuca przestaną pompować powietrze niczymastmatyczne trąbki, ale zbliżała się północ i jeśli Rachel Shane miała rację, toświatu nie zostało wiele czasu.Najpierww kolano, żeby zwrócić jego uwagę, a potem drugi raz, żeby z nim skończyć.W tak niewielkim pomieszczeniu odgłos wystrzału rozciągnął się aż do ścian,a potem od nich odbił.I jeszcze raz.I jeszcze.Kula zawirowała.- Kurwa mać.! Celluciemu dzwoniło w uszach, kiedy podniósł broń, by strzelić jeszcze raz.Nie wyrządził żadnych szkód, za to zwrócił na siebie uwagę kapłana--czarownika.*Dzwięk sprawił, że osłabł jego uścisk na ka Chodzącego Nocą i tylko wiekipraktyki sprawiły, że zaklęcie się nie rozpadło.Wzmocnił uchwyt, a gniewspowodowany tym, że im przerwano, rzucił na szalę przeciw sile wolitamtego.Zyskawszy trochę przestrzeni na oddech, wchłonął dość mocy odakolitów, by krzyknąć: - Zatrzymajcie go!* Zatrzymajcie go?".Celluci zrobił krok w tył, a potem następny.O kurwa! Tak się skupił na walceFitzroya z mumią, że zignorował stojących w półkolu, skandującychmężczyzn i kobiety.W zasadzie minął jedną z tych grup, żeby zająć aktualnąpozycję, nawet nie zauważywszy ludzi.No dobra, miałem ciężki dzień i dużona głowie.Ale taki drobiazg może kosztować człowieka życie.Nie do wiary,że coś takiego zrobiłem!Z cienia wynurzyło się dwadzieścia, może trzy-dzieści osób, oddzielającswojego pana od zagrożenia.Wciąż skandując imię boga, powoli zbliżali siędo Celluciego.Ich twarze były przerażająco puste.Cofnął się o kilka kroków i uniósł broń.Chociaż część grupy stanowilioficerowie policji, żaden z nich nie zwracał uwagi na broń.Wciąż się zbliżali.Jeszcze jakieś pół metra i będzie pod ścianą.Piętnaście lat służby pozwoliłomu zachować pozorny spokój, czuł jednak rosnącą pod nim panikę.Nerwowo zaczął szukać czegoś, w co mógłby strzelić, czegoś, co zwróciłobyich uwagę, zmusiło ich do dostrzeżenia, że on ma broń.Niestety, wirującakula dyskotekowa, najbardziej oczywisty cel, zapewniała połowę światła wpomieszczeniu.Cofnął się o kolejny krok, podjął decyzję i nacisnął spust.Płytka sufitowa eksplodowała, wypluwając kawałki gumy pianowej i materiału izolacyjnego wprost na skandujący tłum.Celluci opuścił broń.Wyglądało na to, że instynkt przetrwania zaczął działać i przestali się zbliżać.Ale żywy mur nadal oddzielał go od Tawfika.No dobra.Co teraz?Jeden człowiek wysunął się przed pierwszy rząd.Mimo złego oświetleniaCelluci bez trudu go rozpoznał.- Inspektor Cantree.Kiedy przełożony zaczął podchodzić bliżej, Celluci poczuł, jak pocą mu sięręce.Wielu wysokich oficerów policji zastrzeliłby z radością, Cantree jednakdo nich nie należał.Został czarnoskórym poli-cjantem na długo przeduruchomieniem programów afirmacyjnych i mimo całego gówna, jakim goobrzucano, awansował, a jego wiara w prawo i poczucie honoru pozostałynienaruszone.To, że Tawfik mógł wziąć porządnego człowieka, który tyleprzeszedł, i obedrzeć go z wolnej woli i honoru, sprawiało, że Celluciego cośściskało w żołądku.Ku swemu przerażeniu poczuł, że wilgotnieją mu oczy.- Inspektorze, nie chcę do pana strzelać.Tamten wyciągnął mocarną dłoń.- Oddaj mi broń.- Jego słowa dały się wyraznie słyszeć ponad nieustannymskandowaniem.Ryk dudniący Celluciemu w uszach sprawiał, że ledwie mógł myśleć.- Inspektorze, niech mnie pan do tego nie zmusza.*Vicki usłyszała strzały w chwili, kiedy wypadła z klatki schodowej i zastygłana kolanach z czołem opartym o jasnoszary dywan.Już dawno powinno byćpo strzelaninie.Co się dzieje, do cholery?Ledwie pamiętała, jak udało jej się pokonać końcówkę schodów, chociażkażdy ruch, jaki wtedy zrobiła, wbił się głęboko w jej mięśnie i ścięgna iwiedziała, że ciało każe jej pózniej za ten wysiłek zapłacić, i to z dużymiodsetkami.Dwa razy upadła, a za drugim razem, kiedy leżała na betonowympółpiętrze, tylko myśl o tym, że Celluci już jest na górze, dała jej siłę, bywstać.Echo jej jęków wciąż jeszcze odbijało się po klatce schodowej na całejwysokości wieży.Zacisnąwszy zęby, przezwyciężyła ból ściskający jej łydki, podczołgała się dościany i ruszyła wzdłuż niej, nie próbując nawet wstać.I tak nie była w stanie.Parę razy oprowadzała swoją matkę po wieży, toteż topografię dobrze znała.Ominęła główne wejście na dyskotekę i przeszła za zakręt tak szybko, jakpozwalały jej wymęczone mięśnie i kości.Słyszała tylko swój ciężki oddech. Wdech smakujący krwią, wydech odrzucający możliwość porażki. Nie mogłeś wygrać, ty starożytny sukinsynu.Nie pozwolę na to".Po przejściu jednej czwartej drogi wokoło rdzenia wieży można było przezokno w ścianie zajrzeć do dyskoteki - miało służyć turystom chcącym zerknąćna parkiet.Od strony dyskoteki szkło było ciemne -widocznie zarządzającyuznali, że tancerze na turystów nie będą chcieli spoglądać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl