[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Z pewnością.sąsposoby. Dla dziwek.Nie dla dam z twoją pozycją.Zabrakło mi słów.Leżałam sparaliżowana wstydem, żałując, że w ogóle się odezwałam. Nie jesteś przecież na serio przerażona tymi stwierdzeniami, któreprzypadkiem podsłuchałaś, prawda?Potrząsnęłam głową bezradnie. Więc dlaczego nie pragniesz mieć dzieci teraz? Jest oczywiste, żedopilnuję, byś miała najlepszą opiekę medyczną i była otoczona największątroską w czasie połogu.143RS Wciąż nie mogłam wydobyć głosu, wzrok utkwiłam w prześcieradle. Pragnę dzieci  powiedział. Wcale nie dlatego, żebyzagniezdzić się w Haraldsdyke.Azy zapiekły mnie pod powiekami.Użyłam całej siły woli, by nadnimi zapanować.Wreszcie byłam zdolna odezwać się, a mój głos brzmiałzimno i oficjalnie: Proszę, wybacz mi.Nagle poczułam się nie przygotowana do tychspraw i zbyt młoda, ale teraz rozumiem, jakie to głupie i dziecinne.%7łałuję,że ci w ogóle o tym wspomniałam. Nie przygotowana i zbyt młoda? Powiedziałbym coś wręczprzeciwnego.Wkrótce skończysz osiemnaście lat, jesteś inteligentna,uzdolniona i zdumiewająco dorosła jak na swój wiek.Będziesz wspaniałąmatką, w to nie wątpię, poza tym sądzę, że macierzyństwo to dla ciebienajlepsza rzecz.Z pewnością czujesz się od paru tygodni straszliwie samo-tna, a dziecko w pewnym stopniu złagodzi to uczucie.Milczałam. Nie mów więc już więcej o nieprzygotowaniu i młodości.Pocałował mnie leciutko.Nie odpowiedziałam.Zdusił świecę i znów zapadła ciemność.Chciał ponownie wziąć mniew ramiona, ale odsunęłam się od niego, a on mi w tym nie przeszkodził.Poproszę Dame Joan, czarownicę, o odpowiedni napój, a ona zpewnością powie córce i w ten sposób Vere i Alice przekonają się, że narazie nie ma powodu bać się wydziedziczenia ich potomstwa.Będę bezpieczna, gdy tylko się o tym dowiedzą; to była ostatniaświadoma myśl, jaka przyszła mi do głowy, nim zapadłam w sen.144RS Rozdział 5Zamierzałam wymknąć się niepostrzeżenie do wsi w ciągu dnia, aleokazało się to niemożliwe: zapomniałam, że Axel zaprosił Shermanów naobiad.Spędziłam cały ranek z Alice, ustalając menu, omawiając je zkucharzem, nadzorując robienie porządków i czyszczenie sreber.Towszystko kosztowało mnie sporo wysiłku, choć miałam zawsze Alice podręką i mogłam zapytać o radę.Kiedy minęło południe, czułam się dośćznużona i ucieszyłam się, że mogę wreszcie pójść do swego pokoju iposiedzieć w samotności, nim przyjdzie czas, by zacząć się ubierać doobiadu.Goście zjawili się punktualnie i zostałam przedstawiona panuJamesowi Shermanowi, prawnikowi rodziny Brandsonów, mężczyznieokoło czterdziestoletniemu, dżentelmenowi w każdym calu; jego żonie, paniJamesowej; ich dwóm córkom, Evelinie i Annabelli, które patrzyły na mniez jawną zazdrością, prawdopodobnie dlatego, że to ja, a nie one poślubiłypana na Haraldsdyke.Poznawszy je, przestałam się dziwić, dlaczego Axelszukał gdzie indziej, i z uczuciem ulgi zwróciłam się do ostatniejprezentowanej osoby, pana Charlesa Shermana, młodszego brata prawnika,niemalże rówieśnika Axela.Wkrótce nadeszli również Vere i Alice; Verewyraznie starał się sprawiać wrażenie spokojnego i odprężonego, Aliceskromnie usuwała się w cień.Zdenerwowana Mary siedziała zapomniana wkącie.Ned wkradł się po cichutku, w nadziei że nikt nie zwróci na niegouwagi, i znikł równie niepostrzeżenie.Wielkie wejście przypadło w udzialeEsther i zrobiła to wspaniale: sunąc przez pokój w blasku brylantów,spowita w czarne koronki, wylewnie witała wszystkich gości po kolei.145RS Mężczyzni wstali, młodszy pan Sherman prężąc się jak paw iumizgując do niej, odprowadził ją do kanapy, by zasiąść u jej boku. Droga Esther  odezwał się pan Sherman, a mimo uprzejmegotonu każde słowo brzmiało ostro  wyglądasz wspaniale, choć od tragediinie minął nawet rok.Do twarzy ci w żałobie. W ciemnych kolorach zawsze wyglądałam dobrze  odparłaEsther z olśniewającym uśmiechem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl