[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mięśnie karku bolały go od patrzenia do góry pod tak ostrym kątem.- Klient zwraca się do mnie o pomoc w rozwiązaniu interesującego go problemu legislacyjnego -powiedział.- Wykonuję więc wtedy telefon lub dwa.Może się zdarzyć, że zaproszę na miły obiadsenatora i jego sekretarza.Robię tylko tyle.Taki jest mechanizm.- A ile za to dostajesz?- To zależy - odpowiedział Stoat.- A za most na Wyspę Burzyków?- Umówiliśmy się na sto tysięcy dolarów.- Palmer Stoat nie potrafił w żaden sposób zapanować nadswoją naturą pawia.Nawet w sytuacji, gdy jego życie było zagrożone, nie mógł się oprzeć pokusie,musiał się pochwalić swoimi nieprzyzwoicie wysokimi honorariami.- I nie masz problemów z oglądaniem się co rano w lustrze? - zapytał kapitan.Stoat zaczerwienił się.- Nie do wiary - rzekł mężczyzna.Specjalnie obszedł skórzany fotel i jedną ręką bez trudu przewróciłbiurko.A potem kopnięciem wytrącił fotel spod Stoata, który wyrżnął tyłkiem o podłogę.Ręcznikrozwiązał się i Stoat skoczył, chcąc go pochwycić, ale jednooki mężczyzna był szybszy, złapał ręcznik iteatralnym gestem zarzucił jak muletę na rogi wypchanego bawołu.Potem odwrócił się i stanął nad Stoatem, który przypominał teraz tłustą fokę wijącą się na dywanie.- Wykonam tę robotę dla twojego kumpla Dicka - warknął ponieważ nie widzę możliwości, by tego niezrobić.- Dziękuję - pisnął lobbysta, próbując się jakoś osłonić.- Co do twojego psa, to jeżeli brakuje mu ucha, łapy czy choćby pazura, potraktuję w odpowiednisposób młodego człowieka, który to zrobił.- Kapitan umilkł i zastanawiał się nad czymś przez chwilę.- W kwestii twojej żony.to ona? - wskazał na fotografię leżącą na podłodze i mówił dalej, nie czekającna odpowiedz Stoata.- Jeżeli znajdę ją żywą - oznajmił, chodząc teraz po pokoju - uwolnię ją.Samazadecyduje, co zrobi potem.Ale mam zamiar poradzić jej, aby rozważyła wszelkie warianty.Chciałbymjej zasugerować, że może się postarać o kogoś lepszego, zdecydowanie lepszego od takiegożałosnego zera jak ty.Palmer Stoat odpełzł w róg za szklaną gablotę ze starymi pudełkami po cygarach.Brodaty mężczyznapodszedł bliżej.Jego nogi widoczne pod rąbkiem kiltu były nagie i pokryte smugami brudu.Stoat osłoniłgłowę rękami.Słyszał, że wielki intruz coś nuci.Była to melodia, którą Stoat znał z albumu BeachBoysów - Woułdn 't It Be Great albo coś w tym rodzaju.Zerknął ostrożnie i zobaczył w odległości kilku centymetrów od swojej twarzy zabłocone buty.- Na dobrą sprawę powinienem - słyszał głos mężczyzny - powinienem skopać cię na miazgę.To bymnie podniosło na duchu.I dodałoby mi dziarskości, ha! Ale chyba tego nie zrobię.Mężczyzna przyklęknął na jedno kolano i popatrzył zdrowym okiem na Stoata - było to przeszywającespojrzenie - podczas gdy drugie oko spoglądało gdzieś w bok.- Nie rób mi krzywdy - poprosił Stoat, opuszczając ręce.- To takie kuszące.- Proszę.Brodaty mężczyzna pomachał ptasimi dziobami, pozwalając Stoatowi przyjrzeć się im dokładniej.- Sępy - wyjaśnił.- Natknęły się na mnie, kiedy byłem w złym nastroju.Stoat zamknął oczy i otworzył je dopiero wtedy, gdy znalazł się sam.Wstał z podłogi po dwóch godzinach, długo po odejściu intruza.Do tego momentu tkwił w kącie z brodąopartą na bladych kolanach i starał się jakoś pozbierać.Za każdym razem, gdy przypominał sobieostatnie słowa kapitana, przebiegał go dreszcz. Twoja żona jest bardzo atrakcyjną kobietą".Dla psa nastały wspaniałe czasy.Na tym właśnie polega istota bycia labradorem - jest się stworzonymdo zabawy.Rzadko kiedy twój swobodny, niezależny umysł zaśmieca kontemplacja, a nigdy posępnetroski.Każdy dzień poświęcał na rozrywki.Czymże innym mogło być życie? Jedzenie byłowspaniałością.Sikanie - świętem.Robienie kupy- radością.A lizanie własnych jaj? Rozkoszą.Iwszędzie, gdzie się znajdowałeś, byli naiwni ludzie, którzy cię głaskali, przytulali i zajmowali się tobą.Dlatego też pies przeżywał wspaniałe chwile, podróżując kombi z Twil-lym Spree i Desiratą Stoat.Noweimię? Doskonale.McGuinn brzmiało pięknie.Boodle również było w porządku.Prawdę mówiąc, psawcale nie obchodziło, jak go nazywają, zareagowałby na każde słowo.Gdyby usłyszał Chodz, Dupku,czas na obiad!" - galopowałby równie radośnie i jego potężny ogon wachlowałby równie szybko.Nic nato nie mógł poradzić.Labradory wyznawały filozofię, że życie jest zbyt krótkie, by poświęcać je nacokolwiek innego niż zabawy, psoty i radość, jaką niosła spontaniczna zmysłowość.Czy tęsknił za Palmerem Stoatem? Tego nie można było się dowiedzieć, ponieważ pamięć psa opierasię bardziej na doznaniach niż na uczuciach, wypełniają ją głównie dzwięki i zapachy, a nie emocje.Wumyśle McGuin-na na zawsze zapisała się na przykład woń cygar Stoata i dzwięki towarzyszące jegopijackim nocnym próbom otworzenia drzwi frontowych.W równie dokładny sposób mógł przypomniećsobie owe rześkie poranki w namiocie,kiedy Stoat wciąż usiłował zrobić z niego psa myśliwskiego - gorączkowe trzepotanie ptasich skrzydeł,strzały dubeltówek, dzwięk męskich głosów.W pamięci McGuinna utrwalona była każda ścieżka, którąbiegł, każdy kot, którego zapędził na drzewo, każda noga, którą usiłował zgwałcić.Ale któż możepowiedzieć, czy naprawdę brakowało mu towarzystwa jego pana? Labradory mają skłonność, aby żyćwyłącznie radośnie i z zapamiętaniem chwilą bieżącą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]