[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeśli byłam w ciąży, zanimsię tu zjawiliśmy, to nie miałam o tym pojęcia, więc po co to roztrząsać.Może bym ci powiedziała.nie wiem.Ale te gdybania nie pomogą namsię stąd wydostać.- Myślisz, że to moje dziecko? - Musiałam zrobić wielkie oczy, boGabe zaczął się szybko tłumaczyć.- To znaczy, oczywiście, niepodejrzewam, że mnie zdradziłaś.Nie pytam, czy to dziecko innegochłopaka.rozumiesz, o co mi chodzi.Myślisz.?223- %7łe jest człowiekiem? Tego też nie wiem.- Dotknęłam palcembrzucha.Nadal nie wierzyłam, że to, co widzę, to prawda.- Mamstraszny mętlik w głowie.Z jednej strony nie chcę być w ciąży.A zdrugiej, czuję się.no.odpowiedzialna? Za jego bezpieczeństwo,kapujesz? Bo wydaje mi się, że dziecko jest niewinne.- Chcesz mi powiedzieć, że trochę czujesz się jak matka.Zcisnęłam sobie nos.- Kurczę, chyba masz rację.Trochę czuję się jak matka.Wypowiedziałam to słowo i spojrzałam z obawą na twarz Gabe'a.Boże, tak bardzo mi brakowało jego oczu.Było w nich zawsze tyleciepła.- A ty czujesz się.jak ojciec?- Nie jestem pewny.Czuję się.martwię się o ciebie.Jakbym musiałotoczyć cię większą opieką niż zwykle.Ale nie wiem, czy czujęcokolwiek do.- Dziecka.To się nazywa dziecko.- Cudownie, teraz staję w obroniehonoru tego małego potwora.- Słuchaj, to i tak bez znaczenia.Wcale nieoczekuję od ciebie, że będziesz chodzić ze mną do szkoły rodzenia czycoś.- Aleś ty agresywna - zauważył.Nie mogłam się z nim nie zgodzić,choć na pewno nie zamierzałam też przyznawać mu racji.- A czemu niebędziesz ode mnie oczekiwać, żebym chodził z tobą do szkoły rodzenia?Może problem częściowo polega na tym, że w ogóle niczego ode mnienie oczekujesz.- Jaki znów problem? Moje obecne problemy nie mają nic wspólnegoz tym, czy czegoś od ciebie wymagam, czy nie.Zostaliśmy uwięzieni wpiekle.Niedługo urodzę dziecko niewiadomego pochodzenia, a tyzamieniłeś się w jakiegoś kościotrupa.Szkoła rodzenia jest milion latświetlnych stąd.224- Jasne, ale jak sama mówisz, zostaliśmy tu.uwięzieni.Tkwimy wpiekle, razem, a najgorsze, co może nam się zdarzyć.już się zdarzyło.-Wyciągnął do mnie ręce.-Ale jestem przy tobie, Donny.- Skinął nabrzuch.- Bez względu na to, czy to moje dzieło, czy nie, za nic cię nieopuszczę.- A niby dokąd byś sobie poszedł? - No dobra, przyznaję, byłamchamska.A co, jeśli tak miało teraz wyglądać moje życie? Co, jeśli na zawszeugrzęzniemy w piekle i przyjdzie mi wychowywać dziecko u bokumonstrum Gabe'a? Co, jeśli dziecko też okaże się jakimś potworem? Niewiedziałam, czy zdołałabym pokochać zwyczajne dziecko, ale być możebędę musiała pokochać jakiegoś demona? A jak urodzi się z łuskamialbo kłami wampira? Czy wtedy Gabe też mnie nie opuści? Czy damradę całą wieczność patrzeć na niego w takim stanie?Nie jestem płytka jak gwiazdosie, ale też bez przesady.Bardzo lubięchłopaków.A najbardziej przystojnych.Gabe był najseksowniejszymfacetem, z jakim kiedykolwiek kręciłam.Strasznie mi się podobał, więcżeby z nim być, godziłam się na mnóstwo rzeczy, których nigdywcześniej nie tolerowałam.Usłyszałam w sobie cichy głosik. Kłamczucha".No dobra, nie chodziło tylko o pociąg fizyczny, ale cokolwiekjeszcze odgrywało rolę, musiało to być naprawdę bardzo silne, żebyzrekompensować fakt, że Gabe nie ma twarzy.- Donny.- Jego głos zniżył się i przybrał tę ciepłą, głęboką barwę, odktórej zawsze przechodziły mnie ciarki.-Proszę, ten jeden raz.Czy tenjeden raz możesz mnie choć trochę potrzebować?Spojrzałam na niego.Intensywnie.Pewnie umrzemy.Czemu sięodrobinę nie otworzyć? Okej, wyglądał ohyd-225nie, ale nigdy mnie nie zawiódł.Bez względu na to, na jak wielkąpróbę go wystawiałam, zawsze murem stał przy mnie.Przed tą przemianą prezentował się super, ale dopiero teraz do mniedotarło, że w środku był jeszcze piękniejszy niż na zewnątrz.- Potrzebuję cię - szepnęłam.A po chwili dodałam: -Zakuta pało.Gabe wziął głęboki wdech.- Czy jak do ciebie podejdę, pozwolisz mi być dla siebie miłym?Przytaknęłam energicznie.- Jasne.Usiadł obok mnie na kanapie, a ja oparłam głowę na jego piersi.Takbyło lepiej - nie patrzeć w miejsce, gdzie kiedyś miał twarz.Boże, takstrasznie mi brakowało jego twarzy.Przez długi czas milczeliśmy.Alępózniej stwierdziłam, że chcę wiedzieć, co mu się stało.Gabe cały się spiął, kiedy o to zapytałam.- Obudziłem się w lochu.Otaczały mnie szkielety i trupy i chociażcela nie była zamknięta, nie mogłem się z niej wydostać, póki nieuruchomiłaś tajemnego przejścia w swoim pokoju.Nie wiem, co się zemną działo wcześniej.I nawet się z tego cieszę.Urwał, ale oddychał tak, jakby zbierał się, żeby mówić dalej, więcnie przerywałam.W końcu, po kilku długich sekundach, spytał, czywygląda bardzo zle.- No jakbyś.miał na szyi rentgen własnej głowy.I tyle.- Starałamsię, żeby to wypadło beztrosko.Raczej niezbyt mi wyszło.- To twójnajwiększy koszmar, prawda? Obudzić się bez swoich pięknychwłosów?Roześmiał się.- Zwracam na włosy dużo mniejszą uwagę, niż sądzi większośćludzi.Ale owszem, to koszmar obudzić się226i wyglądać ohydnie.Uważasz, że jestem płytki, skoro tak myślę?- Nie.Każdy by zaczął świrować, gdyby zmienił się w kościotrupa.- Donny, jak nie jestem przystojny, nie wiem, kim jestem.To pewniegłupie, ale tak właśnie się czuję.Jeśli uda nam się stąd wyjść, nie wrócęw takim stanie, po prostu nie.Usłyszałam, że serce zaczęło mu bić szybciej.- Pożyjemy, zobaczymy.Możesz być pewny, że ja też me wrócę wciąży.Rany, Gabe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]