[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dotrzyma obietnicy iwyciągnie go stamtąd.Musi sprawdzić każdy trop, nawet najbardziejnieprawdopodobny.Otworzyła telefon komórkowy i zadzwoniła dogabinetu Jojanovicha.Tak jak się spodziewała, nie zastała go o tejwczesnej porze, więc zostawiła na automatycznej sekretarce wiadomość,że jest nową pacjentką, która pilnie musi się z nim zobaczyć.Znużonaudała się do łazienki, zdjęła ubranie i weszła pod prysznic, w nadziei, żesię odpręży i potem zdoła się trochę przespać.Gdy stała pośród kłębówpary pod silnym strumieniem gorącej wody, usłyszała za drzwiamimetaliczny dzwonek swojej komórki.Owinęła się ręcznikiem, pobiegłado pokoju i wcisnęła guzik telefonu, lecz dzwoniący już się wyłączył. Cholera! zaklęła.Z ociekającymi wodą włosami zaczekała, aż na wyświetlaczu pojawisię ikonka, i odsłuchała wiadomość.Dzwięczny kobiecy głos wsłuchawce oznajmił, że jedna z pacjentek doktora Jojanovicha odwołaławizytę, więc jeśli Danielle znajdzie wolny czas, będzie mógł przyjąć jąjutro.Zamknęła komórkę i znów zaczęła krążyć po pokoju.Bosostąpała po dywanie bezszelestnie, lecz w jej głowie ogłuszającowirowały myśli.Zastanawiała się gorączkowo, jak powinna postąpić.Nie mogła zadzwonić do Tony'ego, który przecież kategoryczniezabronił jej wychodzić z domu.Popatrzyła na paskudną czarnąbransoletę na swej kostce, czyniącą z niej więznia.W gruncie rzeczy nieróżniła się niczym od laboratoryjnego szczura z mikroczipemwszczepionym w mózg.Przechadzała się nerwowo tam i z powrotem, aserce szaleńczo łomotało jej w piersi.Musiała podjąć decyzję.Raptemprzystanęła gwałtownie.Tak, to mogłoby się udać! Cisnęła komórkę nasofę, wbiegła do sypialni i wyszarpnęła z aktówki laptopa.Postawiła gona niskim stoliku do kawy i usiadła przy nim po turecku na podłodze.Przewinęła listę, podświetliła ikonkę w odpowiednim katalogu i znalazłato, o co jej chodziło akta sprawy Reynolds.Powódka Sheila Reynoldszaskarżyła klienta Danielle, spółkę Langston Manufacturing Inc.Domagała się ośmiu milionów dolarów odszkodowania za to, żewyprodukowana przez tę firmę wadliwa proteza spowodowała jejupadek z betonowych schodów.W efekcie kobieta doznała poważnychurazów mózgu, a rodzina w jej imieniu wniosła sprawę do sądu. No, dalej mamrotała zniecierpliwiona Danielle, szukając złożonegopod przysięgą pisemnego oświadczenia małej fabryczki,współpracującej z Langston Manufacturing i dostarczającej jejniektórych elementów składowych.Wreszcie trafiła na nazwę firmy:"Protezy". Cóż za pomysłowość mruknęła kpiąco.Książka telefoniczna miasta Plano nie była zbyt gruba.Danielle usiadłana sofie i przestudiowała część dotyczącą biznesu.W dziale "Akcesoriamedyczne" znalazła sklep oddalony zaledwie o dwie przecznice od jejmieszkania.Znowu spojrzała na zegarek.Dziewiąta.Może już jestotwarty.Zadzwoniła tam i okazało się, że istotnie tak.Zamknęłakomórkę i usiadła wygodniej.Serce biło jej mocno.Poszła do kuchni i wzięła z blatu torebkę.Z portfela wyjęła kartę, którądostała przy zwolnieniu z aresztu.Odczytała umieszczony u dołu numertelefonu i wybrała go na komórce. Biuro szeryfa Plano odezwał się nosowy kobiecy głos. Nazywam się Danielle Parkman.Chciałabym porozmawiać z kimś wsprawie elektronicznej bransolety na mojej nodze. Numer identyfikacyjny? Słucham? Na odwrocie pani karty zwolnienia za kaucją powinien byćsiedmiocyfrowy numer wyjaśniła kobieta znużonym głosem.Danielle dokładnie obejrzała obie strony karty. Niczego takiego tu nie ma. To niemożliwe.Jest pani pewna?Danielle spojrzała jeszcze raz.Nagle coś sobie przypomniała. Zaraz, moja bransoleta jest nowego typu. Jedno z tych eksperymentalnych cacek? Właśnie potwierdziła. I mam kłopot.Siedzę w swoimmieszkaniu, a ona bez przerwy piszczy. Cholera, wciąż wyskakuje coś takiego.Proszę chwilę zaczekać.Stuknęła słuchawka odłożona na biurko. Otis! rzuciła kobieta takostrym głosem, że Danielle nieco odsunęła słuchawkę od ucha. Musiszpojechać naprawić jedną z tych nowych fikuśnych bransolet.Nikogoinnego nie mam. Nastąpiła chwila ciszy. Dobrze, dowiem się.Danielle usłyszała kolejne stuknięcie, po czym kobieta znów zwróciłasię do niej: Otis.toznaczy funkcjonariusz Reever mówi, że jeszczedziś rano przywiezie pani inną.Będzie pani u siebie czy woli przyjechaćdo nas? Zaczekam tutaj odpowiedziała Danielle szybko i stanowczo. Mójadres to. 4578 Lilac Lane, apartament 4S.To w pobliżu tego nowego centrumhandlowego, tak? Zgadza się potwierdziła Danielle. Nie wie pani, kiedy mogę sięgo spodziewać? Widziałam, że wziął kluczyki do samochodu, więc pewnie pojechałna śniadanie do baru Erniego.Zważywszy na korki, sądzę, że powinienzjawić się u pani za mniej więcej półtorej godziny. Zwietnie. Zatem życzę miłego dnia rzekła kobieta. Och, dziękuję.Funkcjonariusz Reever, ciężko sapiąc i dysząc, ukucnął przed Danielle.Twarz miał tak nabrzmiałą i purpurową, że obawiała się, iż za chwilędostanie apopleksji.Podniosła nogę z bransoletą trochę wyżej, żeby niemusiał się za bardzo pochylać.Podziękował kiwnięciem głowy, wyjął zplastikowej skrzynki dziwny przyrząd z ząbkowanym ostrzem i przeciąłpoliuretanową opaskę. Właśnie wyłączyłem ten wihajster oznajmił. Normalnie naposterunku rozpętałoby się piekło, ale Lily wie, że przyjechałemwymienić bransoletę, więc wszystko jest w porządku.Danielle skinęła głową.Pochyliła się, podciągnęła nogawkę spodni ipotarła oswobodzoną kostkę nogi w grubej bawełnianej skarpecie. Czy mógłby pan założyć tę nową bransoletę na drugą kostkę?Policjant odchrząknął. Dobrze.Wiem, że one trochę uwierają.Danielle uniosła drugą stopę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]