[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wrócił myślami do Karima.Sovereign zatrzymał się na asfalcie; silniki umilkły.Bourne wziął ze sobą pilota,przeszedł między siedzeniami w kabinie pasażerskiej, otworzył drzwi i opuścił schodki dlaTyrone'a, który podjechał do odrzutowca.Tyrone wspiął się do samolotu i postawił czarną skórzaną walizkę u stóp Jasona.- Cześć.Dzięki - rzucił lakonicznie Bourne.- Ciemno tu jak cholera.Nic nie widzę.- I o to chodzi.Tyrone przyjrzał mu się uważnie.- Wyglądasz jak jakiś pieprzony Arab.Bourne się roześmiał.Wziął walizkę, zaniósł ją na siedzenie na wprost i otworzył.Tyrone zobaczył pilota, ciemnoskórego, brodatego Araba, który przyglądał mu się na wpółwyzywająco, na wpół bojazliwie.- Co to za typ?- Terrorysta - wyjaśnił po prostu Bourne.Przerwał wyjmowanie rzeczy z walizki iocenił sytuację.- Chcesz się przekonać?Tym razem Tyrone się roześmiał.- Skasowałem takich dwóch dla Panny Szpieg.- To znaczy?Ciemne oczy Tyrone'a zabłysły.- Wiem, że jesteś blisko z Deronem, ale nie pogrywaj ze mną.- Wcale nie pogrywam.Przepraszam, ale mam mało czasu.- Bourne zapalił lampkęnad jednym z siedzeń i wyświetlił w komórce zdjęcia twarzy Fadiego, które zrobił.Potemzaczął otwierać małe słoiki, puszki, tuby i opakowania z kilkoma protezami o dziwnychkształtach.- Mógłbyś mi łaskawie wyjaśnić, o kim mówiłeś?Tyrone wahał się przez chwilę i badał wzrokiem Bourne'a, żeby sprawdzić, czy facetrzeczywiście nie żartuje.Uznał, że nie.- O Sorai.Bourne, zerkając na zdjęcia Fadiego, włożył do ust protezę i na próbę poruszyłżuchwą.- Więc jestem ci winien podziękowania.- Ty, co się, kurde, stało z twoim głosem, człowieku?- Jak widzisz, przeistaczam się w kogoś innego - odparł Bourne, kontynuująctransformację.Znalazł w walizce gęstą brodę i przyciął ją nożyczkami tak, żeby wyglądałaidentycznie z zarostem Fadiego.Przykleił ją i przyjrzał się sobie w powiększającym lusterku,które wyjął z walizki.Wręczył Tyrone'owi swoją komórkę.- Zrób mi przysługę, dobrze? Jakbardzo jestem podobny do tego faceta na zdjęciach?Tyrone zamrugał, jakby nie wierzył własnym oczom.Potem popatrzył kolejno nazdjęcia.Przed wyświetleniem każdego następnego porównywał twarze Fadiego i Bourne'a.- Ja cię chrzanię - wymamrotał w końcu.- Jak ty to robisz, człowieku?- To dar - odparł zupełnie poważnie Bourne.- A teraz posłuchaj.Chciałbym, żebyśmi wyświadczył jeszcze jedną przysługę.- Zerknął na zegarek.- Za jedenaście minut zjawisię tutaj ten sukinsyn, którego chce dorwać Soraja.Musisz stąd zniknąć i coś mi załatwić.Bardzo ważnego.W kabinie obok jest mój przyjaciel, Martin Lindros.Nie żyje.Skontaktujsię z jakimś domem pogrzebowym.Jego zwłoki mają być skremowane.Dobra? Zrobisz to dlamnie?- Wezmę gościa na swój motor, pasuje? Bourne skinął głową.- Tylko traktuj go z szacunkiem, proszę? Ruszaj.I nie wchodz od frontu.- Nigdy tak nie wchodzę.Bourne się roześmiał.- Zobaczymy się po drugiej stronie.Tyrone spojrzał na niego ze zdziwieniem.- Po drugiej stronie czego?40Wjeżdżając do Wirginii, Karim zadzwonił do Abda al - Malika w domupogrzebowym.- Przyślij mi natychmiast trzech ludzi do Sistain Labs.- Nie zostanie nam nikt w rezerwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]