[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiem tylko, że.zależy mi na tobie i że ci ufam.Tamto nie ma dla mnie znaczenia.I nigdy nie będzie miało.Gwałtownie odetchnął.Była pewna, że jest przestępcą, ale nieobchodziło jej to.Pragnęła go bez względu na wszystko.Teraz naprawdębył zażenowany.- Pewnego dnia może się okazać, że jednak ma - powiedział.176RS- Kiedy nadejdzie taki moment, razem stawimy mu czoło - stwierdziłaz uporem.Uśmiechnął się łagodnie.- Wiedziałem, że jesteś wyjątkowa już w pierwszej chwili, gdy mniewkurzyłaś uwagą o kankanie.- Nie polubiłeś mnie wtedy.- Wręcz przeciwnie, polubiłem, i to bardzo.A także wzbudziłaś mójpodziw.Od razu było widać, że nie pozwalasz, aby twoja ułomnośćograniczała cię w jakikolwiek sposób.Masz silną wolę i dobre serce.Korciło ją, żeby spytać o blondynkę, na której tak mu zależało.Możejuż o niej zapomniał? Jednak stchórzyła.Prawdę mówiąc, wolała niewiedzieć.Miała nadzieję, że jakoś uda jej się sprawić, by ją pokochał.Jeżelisię postara, na pewno zdoła to osiągnąć.A na razie zachowa wszystko wtajemnicy.Nie powie mu o ciąży ani o swojej pracy, a dni będą płynąć jedenpo drugim.Zlub wzięli w małej wiejskiej kapliczce.Ksiądz nie mówił poangielsku, ale ponieważ hiszpański był ojczystym językiem Rodriga, jakośsobie poradzili.Nie pytała o obrączki, ale podczas ceremonii Rodrigo wyjąłpierścionek i wsunął go na jej palec.Był to właściwie komplet: wypukłaobrączka ze skomplikowanym wzorem z białego i żółtego złota oraz druga,równie dekoracyjna, a dodatkowo zdobna w duży brylant.Zdawała sobiesprawę, że taki zestaw musiał kosztować majątek.Chciała zaprotestować,ale już było za pózno, tym bardziej że obrączka ciasno siedziała na jej palcu.Przyszło jej do głowy - i natychmiast zrobiło się jej przykro, że w ogólemoże tak myśleć - czy nie kupił tego kompletu z myślą o kimś innym.Naprzykład o tamtej blondynce.177RS- Są śliczne - powiedziała, gdy ruszyli w drogę powrotną.- Co takiego?- Pierścionki.- Rzuciła okiem w jego stronę.- Jak udało ci się zdobyćje tak prędko?- Mam je już od kilku miesięcy - odparł wymijająco.Natychmiast jeznienawidziła.Miała ochotę ściągnąć je z palca i cisnąć przez okno.To sięnigdy nie uda, myślała zrozpaczona.Wciąż opłakiwał swoją blondynkę i jejdziecko.Chociaż, jeśli będzie cierpliwa, może zdoła sprawić, żeby jąpokochał.A wtedy.Wtedy zapyta go o zaręczynowy pierścionek i ślubnąobrączkę.Kiedy już będzie mogła powiedzieć mu o dziecku, które nosiłapod sercem, być może Rodrigo kupi nowy komplet, tym razem z myślą oniej.Kiedy wrócili do domu, Consuelo była w kuchni.Wyglądała jak osobachora, oczy miała zaczerwienione od płaczu.Podskoczyła nerwowo, gdyotworzyli drzwi.- Nic ci nie jest! - wykrzyknęła na widok Glory.- Tak się martwiłam.Nie było cię, kiedy wróciłam, a od robotników dowiedziałam się tylko tyle,że słyszeli syreny! Marco dzwonił do mnie z aresztu i powiedział, żepotrzebuje adwokata.Po co?Rodrigo patrzył na nią bez uśmiechu.- Twój syn wpakował dwie kule w drzwi pokoju Glory.Próbował jązabić.- Nie! - krzyknęła przerażona Consuelo.- Niemożliwe! On nigdy bycię nie skrzywdził.To jakieś koszmarne nieporozumienie - stwierdziłastanowczo.- Wiem, że go aresztowali, ale on twierdzi, że chciał tylkoprzyciągnąć twoją uwagę.To ten drugi chłopak strzelał.Marco mówi, że178RSpolicja postawiła mu zarzut napaści.Oskarżyli go też o użycie broni, ale onprzecież nie ma pistoletu.Jest na zwolnieniu warunkowym, więc gdyby miałbroń, musiałby wrócić do więzienia.To się nazywa żyć marzeniami, pomyślała Glory.Biedna kobietarozpaczliwie próbuje bronić syna nawet w sytuacji, gdy został złapany nagorącym uczynku.- Zresztą policja nie znalazła broni - dodała Consuelo, i nagle dotarłodo niej, że Glory ma na palcu pierścionki.Oczy rozszerzyły się jej zezdumienia.- Pobraliście się!Rodrigo uśmiechnął się.- Tak.Pojechaliśmy za granicę.- Ależ.Powinniście mnie zawiadomić! Upiekę ciasto i zrobimyuroczystą kolację.- Nagle jej postawa całkiem uległa zmianie.Odgarnęła dotyłu rozczochrane włosy.- Muszę sprawdzić, czy mam jajka.- Consuelo, nie dzisiaj - powstrzymał ją Rodrigo.- Glory miała ciężkidzień.Nie czuje się najlepiej po tym, przez co przeszła.Gospodyni obrzuciła ją spojrzeniem.Dopiero teraz zauważyłazarumienioną twarz i podkrążone oczy.- Pobrecita - szepnęła.- Biedactwo, tak mi przykro.Tak bardzoprzykro!Glory podeszła do niej i czule ją objęła.- Nie musisz mnie za nic przepraszać - powiedziała cicho.- Dziękujęci, za dobre chęci, ale nie mam ochoty nawet myśleć o jedzeniu.Wolałabymsię położyć.Jestem bardzo zmęczona.- Nic dziwnego.- Consuelo odsunęła się od niej.Przez ułameksekundy jej oczy wydawały się Glory jakieś dziwne.Nie potrafiła179RSpowiedzieć, jak określić ich wyraz.Zaraz jednak gospodyni uśmiechnęła sięi wrażenie zniknęło.- Zastanów się, na co miałabyś ochotę, to ci przyniosępózniej.- Dzięki - odparła z uśmiechem Glory.Rodrigo wziął ją za rękę i poprowadził korytarzem do pokoju.- Przeniesiemy cię do mojej sypialni - powiedział, patrząc naprzestrzelone na wylot drzwi.- Pózniej.- Roześmiała się cicho.- Przepraszam, ale naprawdę jestemzmęczona.Marzę, żeby się na kilka minut położyć.- Jasne.Zajrzę do ludzi i zobaczę, jak im idzie.Castillo miał rozdzielićpracę po lunchu, ale muszę to sprawdzić.Wszystko będzie dobrze.-Pocałował ją w usta.- Zadzwoń, jeśli będziesz mnie potrzebować.- Nie znam numeru twojej komórki.Wyciągnął rękę, a kiedy podała mu swój telefon, zajrzał do spisunumerów i zmarszczył czoło.- Biuro prokuratora okręgowego w San Antonio? - zdziwił się.- Chodzi o proces Fuentesa.- Starała się, by zabrzmiało to możliwieobojętnie.- No tak.- Co za zbieg okoliczności, że oboje znalezliśmy się podostrzałem z powodu Fuentesa, pomyślał.Kliknął nowy kontakt, wpisał swójnumer, nadał mu funkcję prostego wybierania i oddał telefon.- Jestem pod piętnastką - powiedział ze śmiechem.- Musisz sporo czasu spędzać na rozmowach przez telefon.W pracy zabierało jej to nawet kilka godzin każdego dnia, ale tegopowiedzieć nie mogła.180RS- Kiedy nie gotuję, pracuję dla agencji pracy tymczasowej -przypomniała mu spokojnie.- Mam kilku stałych klientów.Kiwnął głową.Myślami był już gdzie indziej.- Niedługo wrócę.- Pomógł jej położyć się i pocałował ją napożegnanie.- Zlicznie pani wygląda, seHora Ramirez.- Niby rzucił tożartem, ale o dziwo zabrzmiało to jak najbardziej właściwie.Miała takie same odczucie.Uśmiechnęła się do niego promiennie.- SeHora Ramirez - powtórzyła z westchnieniem.Nie spodziewała się,że kiedykolwiek wyjdzie za mąż, lecz oto została żoną człowieka, który byćmoże zajmował się przemytem narkotyków.Nie zamierzała jednak terazzastanawiać się nad tym.Na razie będzie rozkoszować się faktem, żepoślubiła seksownego, fascynującego mężczyznę.Rodrigo mrugnął do niej wesoło i wyszedł z pokoju.Zamknęła oczy i zapadła w sen.Tej nocy spała w ramionach męża.Była to pierwsza noc w całym jejdorosłym życiu, kiedy spała tak dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]