[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z początku Armstrong zachęcała go skinieniami głowy, gestami i uśmiechami, od czasu doczasu przerywała, by dokładniej wyjaśnił jakiś szczegół, ale wkrótce zaczęła sztywnieć, a jejspojrzenie robiło się obojętne.Stopniowo przychylny błękit jej oczu zmieniał się w lód.Davidciągle mówił, z ulgą pozbywał się straszliwych tajemnic, które znał jako jedyny postronnyświadek.Minęło niemal pół godziny, nim zauważył zmianę w postawie swej słuchaczki. Coś.się stało?Nie odpowiadając, doktor Armstrong wstała i podeszła wyraznie niepewnym krokiem dotelefonu stojącego na niedużym stoliku w drugim końcu pracowni.Po krótkiej, prowadzonejprzytłumionym głosem rozmowie wróciła i ciężko usiadła na krześle naprzeciwko Davida.Nagle wydała mu się bardzo krucha i znacznie starsza. David powiedziała grobowym głosem rozmawiałeś o tym z kimś poza mną?Nie.Już przecież mówiłem.Mieliśmy nadzieję, że pomoże nam pani bez wciągania wsprawę. Chciałabym, byś zaczął od początku.Musisz mi wyjaśnić kilka szczegółów. Chris, nie śpisz? Słyszysz mnie?Głos zdawał się dobiegać z bardzo daleka.Christine otworzyła oczy i próbującskoncentrować wzrok, kilka razy zamrugała.Widziała, że kobieta jest pielęgniarką, choć nierozpoznawała jej rysów, gdyż były mocno rozmyte.Spróbowała się do niej odwrócić, aleuniemożliwiały jej to fale mdłości i nieznośny ból głowy.W sali było ciemno, ale nawetświatło z korytarza było nieznośne. Od światła bolą mnie oczy powiedziała i zamknęła je. Chris, doktor Armstrong kazała co godzina sprawdzać ci zrenice.Zrobię to jaknajszybciej.Christine poczuła dotyk palców pielęgniarki na prawym oku, potem kiedy światłocienkiej latareczki trafiło w zrenicę poczuła silne ukłucie bólu.Po krótkiej chwili wytchnieniato samo nastąpiło z lewym okiem.Spróbowała podnieść ręce, ale nie chciały się poruszyć.Czyżby była sparaliżowana? Szczególnie prawa ręka sprawiała wrażenie ciężkiej i zdrętwiałej.Przez chwilę pomyślała, że nie ma ręki, zaraz jednak przypomniała sobie słowa doktorArmstrong o złamaniu.Opadła na poduszkę i spróbowała się rozluznić. Posłuchaj, dam ci teraz chwilę pospać powiedziała pielęgniarka. Za jakieśdwadzieścia minut dostaniesz nową kroplówkę.Obudzę cię, spróbujemy wtedy wyjąć cidrobiny szkła z włosów.Dobrze? Christine, najlepiej jak umiała, skinęła głową. Aha,niemal zapomniałam.Jesteś dopiero kilka godzin w szpitalu, a już dostajesz kwiaty.Dostarczono je kilka minut temu.Są naprawdę piękne.Postawię je na stoliku.Wiem, że niemożesz ich widzieć, ale już wieczorem będziesz mogła popatrzeć.Jest też karteczka.Przeczytać ci ją? Poproszę. Jest tu napisane: Jak najszybszego powrotu do zdrowia.Dalia.Dalia? Ból głowy utrudniał myślenie. Nie.znam żadnej.Dalii.Pielęgniarka nie usłyszała tego, bo już wyszła z sali. David, ten zabójca.ten Vincent.musisz mi powiedzieć, jak, twoim zdaniem, odszukałcię na izbie przyjęć, a potem wpadł na trop twego przyjaciela.David pobawił się chwilę okładką czasopisma, po czym rzucił je na stolik i potarł oczy.Rozmowa, która zaczęła się tak przyjemnie i z którą wiązał tak wielkie nadzieje, zmieniła się wpełne napięcia przesłuchanie, doktor Armstrong bowiem drążyła każdy szczegół.Byłwytrącony z równowagi, zdezorientowany i czuł się zagrożony nieustępliwością jej pytań oraznapięciem w jej głosie. Pani doktor powiedział w końcu, nie próbując już kryć rosnącego niepokoju.Powiedziałem wszystko, co wiem.Dwa razy.Moje uwagi o tym jak Vincent znalazł Bena,mnie, a potem Joeya to tylko i wyłącznie spekulacje.Doktor Armstrong, wiem, że coś się zpanią dzieje.Coś, co powiedziałem, mocno panią wzburzyło i nic więcej nie powiem, dopókinie zrewanżuje mi się pani.O co chodzi?Jej spojrzenie było lodowate. Młody człowieku, wiele z tego, co mi powiedziałeś, jest po prostu niemożliwe.Niedorzeczne.Moim zdaniem to jedynie ciąg szalonych, błędnych pseudowniosków, któremogą sprowadzić nieszczęście na głowy wielu dobrych, niewinnych ludzi. David patrzył nanią z niewiarą. Rozpalasz płomienie ognia, którego zasięgu nie rozumiesz.Ten tak zwanyzabójca, którego opisałeś.niemożliwe, by miał jakikolwiek związek ze StowarzyszeniemSióstr %7łycia. Ale. Powiedziałam: NIEMO%7łLIWE! Co jest niemożliwe?Oboje gwałtownie odwrócili głowy w kierunku drzwi.Stała tam Dorothy Dalrymple i obserwowała ich w spokoju, z rękami w kieszeniach.Na jejwidok David poczuł mrowienie na plecach. Dorothy, cieszę się, że przyszłaś tak szybko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]