[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chce pan jeszcze czegoś się dowiedzieć albo mnie obrazić? - spytał Manke,rozdra\niony drwiącym grymasem na twarzy porucznika.- Tak.- Michał przestał się szczerzyć.- Ewelina opowiadała przed śmiercią o niejakiejsiostrze Marietcie.To jakaś sadystka.Zresztą ona właśnie poder\nęła gardło kierowcyStefanika.Czy zdołaliście coś ustalić?Pułkownik ze smutkiem pokręcił głową.- Niestety.Znikła jak kamfora.Chłopcy z oddziału szturmowego wzięli ją pewnie zajedną ze zwyczajnych mieszkanek, nie upilnowali.Gdybyśmy wiedzieli.- W tej sprawie mamy o wiele więcej niewiadomych.Mam wra\enie, \e dotknęliśmyzaledwie wierzchołka góry lodowej.Reszta czai się gdzieś w otchłani.Jeśli odetniemy tęgórę, na powierzchni pojawi się następna część.- Tak mo\na bez końca - przytaknął Manke.- Porównanie z górą lodową jest bardzotrafne.Przestępczość zorganizowaną charakteryzuje to, \e kiedy po likwidacji grupy wyłaniasię następna, jednocześnie w mroku, którego nie potrafimy przebić wzrokiem, trwa nabór,mrówcza praca bandytów, pozyskujących nowych członków.Przera\ające, jeśli się nad tymgłębiej zastanowić.- Przera\ające - zgodził się Michał.- Chocia\ wcale nie mniej ni\ wasze brudnesztuczki.Epilog- Twoja rola jest skończona.To, \e zadurzyłaś się w tym facecie, nie oznacza, \emogłaś czegoś \ądać i podejmować działania na własną rękę! Z chwilą zakończenia misji onprzestał dla ciebie istnieć!Siedziała z opuszczoną głową.Pogrą\ony w mroku człowiek był wściekły.Miałpowody, bo postąpiła wbrew regułom.A przecie\ pragnęła jedynie chwili rozmowy,mo\liwości wytłumaczenia Michałowi, \e wykonywała swoją pracę, zwodziła go, alechodziło o niesłychanie wa\ne sprawy.- To niedopuszczalne - ciągnął mę\czyzna.- Kiedy zaczęłaś u mnie pracować,wiedziałaś doskonale, jakie są zasady.Z całych siła starała się powstrzymać, jednak nie była w stanie nad sobą zapanować.- Panu się zdaje, \e ka\dy jest tak pozbawiony uczuć jak pan - syknęła wściekle.-Otó\ nie, niektórzy zachowują choć cząstkę duszy, nawet jeśli pracują w takim szambie.- Uczucia - burknął rozmówca.- To coś zupełnie niepotrzebnego w twojej profesji.Zuczuciami daleko nie zajedziemy.- Przecie\ pan wie, \e do tej pory zawsze potrafiłam zachować odpowiedni dystans.Nawet w tych sprawach, w których musiałam nawiązać bli\szą znajomość.Ale on.To niejakiś zwyczajny agent, szpieg kombinujący, jak wystrychnąć wszystkich dookoła na dudka.To ktoś inny, dlatego uwa\am, \e nale\ało mu się jakieś wytłumaczenie.Jakiekolwiek.- Tak, wiem.Jest inny - rzekł drwiąco.- Nieszczęśliwy po stracie kobiety, uczciwy doobrzydliwości, prawdziwy rycerz.Nigdy nie zrozumiem, dlaczego wy, kobiety, tak bardzociągniecie do podobnych typów.Przecie\ taki nigdy nie dojdzie do wielkiego majątku, niezostanie nikim wa\nym, nie dostąpi zaszczytów.O ile się orientuję, rodzaj \eński powinienwybierać partnera, właśnie biorąc pod uwagę jego mo\liwości.Genetyka.- Genetyka to tylko nauka - głos jej stwardniał.- śycia nie da się wpasować w ciasneramy eksperymentu.- Zakochałaś się w nim? To naprawdę brak rozwagi.- Nie wiem, czy się zakochałam - zastanowiła się przez chwilę.W uszach zabrzmiałysłowa Wrońskiego: Ty nie potrafisz kochać.Poczuła przypływ wściekłości.- To nie panasprawa! Ale skoro ju\ musi pan wiedzieć, to nie, nie jest mi bliski w ten sposób.Wieloletniątresurą potrafiliście wykastrować moje serce, zabić uczucia, ale mimo to pragnęłam z nimporozmawiać.Nie chciałam przecie\ zdradzać \adnych tajemnic!Mę\czyzna roześmiał się.- On i tak poznał ich ju\ zbyt wiele.Drgnęła.- Chce go pan.- Nie mogło jej to słowo przejść przez gardło.Wreszcie wykrztusiła: -Chce go pan wyeliminować?Roześmiał się znowu, głośniej.- Nie musisz się obawiać, twojemu sir Galahadowi włos z głowy nie spadnie.-Spowa\niał i dodał: - Oczywiście tylko dopóty, dopóki jest grzeczny.I jeśli nie będziesz sięstarała z nim spotkać.Przestałaś dla niego istnieć, czy to jasne? Zrobiłaś wszystko, co było wtwojej mocy, \eby mu pomóc.Wezwałaś brygadę specjalną, pośpieszyłaś się, narobiłaśbałaganu.Przez to uciekła nam kobieta, której poszukujemy od lat.Darowałem ci, bo wbrewtemu, co o mnie myślisz, te\ jestem człowiekiem i pewne rzeczy potrafię zrozumieć.Ale natym moja wyrozumiałość się kończy.Koniec.Amen.Szlus.Czeka na ciebie następnezadanie.*Jacek wyglądał bardzo zle.Miał podkrą\one oczy, zapadłe policzki.Było widać, \epobyt w areszcie jest dla niego męczarnią.Michał z przykrością patrzył na byłego szefa.- Witaj - uśmiechnął się blado Bzowski.- Co słychać? Dopuścili cię jednak nawidzenie?- Tak - odparł powa\nie Michał.- To moja nagroda.Sam minister wyraził zgodę.Milczeli przez chwilę.Ciszę przerwał major.- Dopadłeś Aazarza? - spytał.- Ostatnie tygodnie poświęciłem tylko temu, \eby go dopaść.Musiałem cię oczyścić zzarzutów.Uznałem, \e Migula będzie stanowił doskonały dowód twojej niewinności, \ywyczy martwy.Jacek o\ywił się.- Zabiłeś go?- A czy byłaby to dla ciebie wielka ulga?- Twoja zemsta byłaby równie\ moją zemstą.To ten skurwiel wrobił mnie tak, \e oddwóch miesięcy siedzę pod kluczem i czekam na zmiłowanie.Dobrze, \e cię widzę,przyjacielu.Michał patrzył na człowieka z drugiej strony siatki.Z tyłu, za przeszklonymi drzwiamiczuwał stra\nik, uwa\nie obserwując salę widzeń.- Ty skurwysynu - powiedział spokojnie porucznik - masz czelność nazywać mnieprzyjacielem?Bzowski poczerwieniał, zaczął się podnosić, ale natychmiast zrezygnował.- A więc wiesz.- A więc wiem! Zrobiłem wszystko, \eby cię oczyścić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]