[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Laëtitia usłuchała bez sprzeciwu, ale po paru sekundach wyciągnęła rękę w tył, żeby Emma włożyła w nią bezcenny telefon.Był to stary model, bez ekranu dotykowego, co trochę ją wystraszyło.Nie potrafiła się nim posługiwać, od dawna nie miała podobnego.Wyłączyć dzwonek i wibracje, zanim cokolwiek zrobię, nie popełnić tego samego błędu!Tym razem nie miała już czasu na zachowanie środków ostrożności i powolne próby, wiedziała, że lada chwila zatrzymają się, a potem szaleniec znajdzie się tuż obok i nie pozwoli jej napisać SMS-a.Zauważyła nieodebrane połączenie: „Mama”.Matka na pewno nie wiedziała o porwaniu, w przeciwnym razie takich połączeń byłoby więcej.Laëtitia weszła do menu telefonu i poruszała się za pomocą strzałek pod ekranem.Mimo wszystko sprawdziła jeszcze, czy kierowca na nią nie patrzy.Jego zimne jak lód oczy obojętnie obserwowały skały kamieniołomu, już skupione na tym, co miało się wkrótce stać.Laëtitia znalazła symbol SMS-ów i wcisnęła przycisk, żeby zacząć.Najpierw wystukać numer Segnona.Na szczęście należał do tych nielicznych, które znała na pamięć, nie zdając się wyłącznie na wpis w pamięci telefonu.Wybierała cyfrę po cyfrze, uważając, by się nie pomylić.Zostały jej jeszcze trzy, kiedy autobus gwałtownie się zatrzymał.Ledwie zdążyła wsunąć komórkę do kieszeni, zanim porywacz poderwał się z miejsca i przystawił jej broń do skroni.Za późno…Stali na środku kamieniołomu.– Powiedz dzieciakom, żeby się rozebrały do naga – rozkazał.– Co takiego? Przecież… To są dzieci, one nie…– Rób, co każę, albo rozwalę ci łeb!– Proszę pana, nie wiem, czego pan od nas chce, ale w ten sposób nic pan nie osiągnie.Trzeba…– Chcę, żeby wszystkie dzieciaki były gołe.Tak będzie lepiej ruszać w podróż.Sposób, w jaki wypowiedział ostatnie słowa, przyprawił ją o dreszcz.Zrozumiała, o jakiego rodzaju podróż mu chodziło.Tę ostateczną, bez powrotu.O tę, którą odbywa się tylko raz.I Laëtitia uświadomiła sobie, że już nie zdoła wysłać SMS-a do Segnona.– To ja tu wszystko organizuję – dodał z dumą w głosie.– Tym razem to ja mówię, co i jak robimy.Zamierzał ich wszystkich rozebrać do naga, a potem wcisnąć czerwony detonator przyklejony plastrem do palca.Musiała grać na zwłokę, zyskać na czasie.Za wszelką cenę.Wydrzeć mu jeszcze kilka sekund.Kilka dodatkowych sekund życia.I oczekiwania na nieuniknione.Laëtitia wstała i odwróciła się twarzą do dzieci.Odczekała chwilę, aż wróci miarowy oddech, a potem uniosła ręce, żeby zwrócić uwagę smyków.– Dziewczynki i chłopcy – powiedziała drżącym głosem – musicie mnie teraz uważnie posłuchać.Zaraz poproszę was, żebyście się rozebrali.Całkowicie.– Właśnie! – warknął stojący za jej plecami porywacz.– Macie być goli jak nędzne robaki!Laëtitia nie zareagowała, choć przyszło jej to z trudem.W tej chwili najchętniej rzuciłaby się na tę opasłą świnię i wpakowałaby mu lufę pistoletu do gęby, żeby zobaczyć, co powie, wiedząc, że lada chwila jego mózg może wybuchnąć.Jednak nie wolno jej było ulegać impulsowi.– Podejdę do każdego z was i pomogę tym, którzy sobie nie poradzą, zgoda?Dzieci patrzyły na nią podejrzliwie.Dobrze wiedziały, że coś tu jest nie tak, bo przecież nikt rozsądny i grzeczny nie może prosić, żeby rozebrały się do naga przy wszystkich, w biały dzień, w autokarze.Ale Laëtitia wiedziała, że będą musiały to zrobić, bo jeżeli szaleniec straci cierpliwość, to jednym dotknięciem magicznego guziczka wyśle ich wszystkich do raju.W podróż, z której się nie wraca.Nathan i Léo patrzyli na nią raczej wystraszeni niż zaskoczeni.Czekali, aż matka da im jakiś uspokajający sygnał, może przynajmniej da im po buziaku, okaże więcej troski.Zabroniła sobie tego.Za nic na świecie nie mogła dostarczyć mu dodatkowych atutów, kolejnego narzędzia nacisku.Było w nim tyle sadyzmu, że nie odmówiłby sobie tej przyjemności.– Już do was idę – powiedziała, kierując się na tył autobusu.– Zrobimy to wszyscy razem, zgoda?Po drodze miała czas wsunąć rękę do kieszeni i wybrać numer męża.Pamiętała układ cyfr, więc nie było to nic trudnego.Potem jednak straciła pewność siebie.Czy zielona słuchawka, inicjująca połączenie, znajdowała się po lewej czy po prawej?Po prawej.Na pewno? Jeden klawisz mógł przesądzić o losach czterdzieściorga dwojga dzieci.– A teraz wszyscy zdejmują buty – powiedziała, żeby dzieci zaczęły się rozbierać, zadowalając kierowcę, zanim się zirytuje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]