[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic dziwnego, że to jej przypadło załatwianie całego wyjazdu.- Czy interesuje cię jakiś konkretny sklep?- Z butami.Roześmiały się.- Tego można się domyślić - pisnęła Caitlin.- Coś bliżej?- Zaczniemy od King Street i potem pójdziemy dalej! Ryknęłyśmiechem.- Słuchaj, wiem, jako panna młoda masz mnóstwo kasy do wydania,ale wolałabym zacząć trochę skromniej, przygotować i siebie, i mojąkartę kredytową na takie szaleństwa - poprosiła Caitlin.Odczekała chwilęi dodała: - Ale poza tym, zgadzam się z tobą w zupełności.Zdecydowaniebuty!Jackie zdążyła podejść do stolika z tacą zastawioną napojami.Usłyszała tylko końcówkę rozmowy.- Jasne?Wręczała nam napoje.- Tak jest! - Caitlin, Suzy i Fiona odkrzyknęły jednocześnie.Suzy przez chwilę w zadumie obryzgała końcówkę długopisu, zarazjednak wyjęła go z ust, jakby tym samym kończąc posiedzenie.- Dobrze - orzekła ze śmiechem.- Obejdziemy sklepy i centrahandlowe i nie spoczniemy, póki nie padniemy.Poczułem się wykluczony.To naprawdę babskie pogaduszki.Zauważyłem także, że żadna z nich nawet się nie zająknęła po co im ja.Apotem Suzy spojrzała na mnie i przesunęła dłonią po moim udzie.No,coraz lepiej.- Luke, przykro mi, że tak się nudzisz, słuchając o zakupach, ale chybawytrzymasz?- Oczywiście.Macie się dobrze bawić, a ja chętnie będę wamtowarzyszył.Przecież w sklepie znajdzie się też coś dla faceta, prawda?Popatrzyły na siebie bez słowa.- Oczywiście - odezwała się w końcu Caitlin.- Dla takiego faceta jakty będzie tam mnóstwo do roboty!Fiona wstała gwałtownie, aż jej krzesło zazgrzytało o posadzkę.Najwyrazniej chciała już wyruszyć.- No dobra, pijemy i na zakupy! Zawtórowały jej radośnie, dopiłyresztki kawy i wstały.Poszedłem w ślad za nimi.Przed przyjazdem nie miałem zielonego pojęcia o Manchesterze,wiedziałem jedynie, że to przemysłowe miasto na północy, ale teraz to siębardzo zmieniło.Miałem wrażenie, że na własnych nogachprzemierzyłem wszystkie ulice handlowe w tym mieście.Patrzyłem nadziewczyny, maszerujące dziarsko na obcasach, i zastanawiałem się, jakone to robią, do cholery.Z drugiej strony, nie były objuczone torbami z zakupami, jak ja, którytaszczyłem wszystko, co kupiły w poprzednich sklepach i centrachhandlowych.Miałem wrażenie, że włóczymy się tak od wielu godzin.Człapałem za nimi i starałem się nie patrzeć przed siebie, a w każdymrazie nie na grupkę kobiet, które mnie tu przywiozły.Bolały mnie barki,palce zdrętwiały mi od noszenia siatek.Nie mogłem się już doczekać,kiedy weekend nabierze rumieńców.Dotychczas tylko dziewczyny sięświetnie bawiły.Owszem, świetnie się bawiły, wydając ciężko zarobione pieniądze.Jamniej.Byłem ich niewolnikiem, no-siłem za nimi zakupy.Istny juczny osioł.O ironio, jedyna częśćmojego ciała, która mogła budzić skojarzenia z tym zwierzęciem, nieinteresowała ich w najmniejszym stopniu.Obserwując ich rozkołysane pośladki, gdy dumnie szły przede mnąchodnikiem, pomyślałem nagle, że może wcale nie są aż tak wyluzowane,jak same chciałyby myśleć.Bo choć piły bez umiaru, dużo gadały izatrudniły na weekend żigolaka, nie były gotowe zrobić ze mniejakiegokolwiek sensownego użytku.Po powrocie do domu będą opowiadały koleżankom, że zabrały na tenwyjazd żigolaka, i pozostawią ich wyobrazni to, co ze mną robiły.To wszystko było zdecydowanie bardzo dziwne, nie miałem na toinnego słowa.Byłem o krok od tego, żeby zatrzymać się tutaj, nagle, bezwzględu na to, czy mnie zauważą, czy nie, cisnąć ich paczki na ziemię,odwrócić się na pięcie i najzwyczajniej w świecie odejść.Do czego im tu jestem potrzebny, do cholery?Ale wiedziałem zarazem, że tego nie zrobię, bo jak? Po pierwsze,byłoby to cholernie nieprofesjonalne zachowanie - choć bardzo kuszące.Jednak nadal czekałem na pieniądze.Suzy mogła zapłacić mi z góry, alechyba brała pod uwagę moją reakcję, kiedy się zorientuję, jak niewieleode mnie oczekują.A to oznaczało, że musiałem tu zostać przez caływeekend, bez szans na seks, co zadziwiające, bo czułem się naprawdęwydymany.Fiona zatrzymała się przy wejściu do Dune.- O, tak - mruknęła przeciągle do koleżanek.Weszły do sklepu, a japodreptałem za nimi.Opadłem na pierwszy lepszy puf obity białą skórą,ułożyłem paczki z zakupami dokoła siebie i obserwowałem, jakdziewczyny bawią się w najlepsze.I zapamiętałem jeszczejedno - najchętniej do końca życia nie przekroczyłbym progu innegosklepu obuwniczego.Obserwowałem, jak wybierają kolejne pary do mierzenia.Ba,przesunąłem się nawet odrobinę, żeby Fiona miała gdzie przysiąść iprzymierzyć sandałki ze złotych paseczków, ale za żadne skarby światanie ustąpiłbym nikomu z trudem zdobytego miejsca.Nadal nie do końca wiedziałem, kto gorzej na tym wyszedł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]