[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez wszystkie te lata studiowałeś Koran, modliłeśsię i walczyłeś u naszego boku.Nigdy nie okazałeś niecier-pliwości.- Byłem niecierpliwy - przerwał mu Wells.- Jeżeli nawet byłeś, nikt tego nie zauważył.Nigdy nienarzekałeś.Nigdy nie paliłeś, nie sięgnąłeś po alkohol ani nie331dotknąłeś kobiety.Byłeś idealnym żołnierzem.Widzę w tobiedyscyplinę i to mnie niepokoi.Zastanawiam się, jak mogę sięupewnić, czy walczysz po naszej, czy po ich stronie.Wells chwycił Khadriego za ramię i przyciągnął do siebieniższego mężczyznę.Kais ruszył w ich stronę, ale Khadri dałmu znak, żeby się zatrzymał.- Omar, nie jestem idealnym żołnierzem.Ludzie, któ-rzy zginęli w Los Angeles, którzy poświęcają siebie w Irakukażdego dnia.Męczennicy.Oni są.Nie robię niczego pozaczekaniem.Pragnę jedynie zyskać szansę, by móc służyć.Jeśli będę musiał czekać, będę czekał wiecznie.Wells przerwał.Doszedł do właściwego punktu.Nie mu-siał posuwać się dalej.Puścił Khadriego, ale Pakistańczyk nieruszył się z miejsca.Nachylił się ku Wellsowi, spoglądającmu głęboko w oczy.W końcu skinął głową.- Chcesz zyskać szansę, by służyć? W takim razie bę-dziesz ją miał.Wells pochylił głowę.Most zwodzony został opuszczonyZnalazł się w zamku.Wszystkie te lata, całe to oczekiwanie wkońcu się opłaciło.Czy tak czuł się ktoś, kto powstał z mar-twych?- Dziękuję ci, Omar.Khadri uderzył się w pierś.- Muszę iść.Kais wyjaśni ci szczegóły misji.Mówi wmoim imieniu.- Dziękuję ci - powtórzył Wells.- Allahu akbar.Bógjest wielki.- Allahu akbar.Khadri odszedł w stronę wzgórza.Przeszedł przez park izniknął.- Wygląda tak, jakby dokładnie wiedział, dokąd zmie-rza - powiedział cicho Wells do Kaisa.- On zawsze wie.332W garażu Sami czekał w pikapie Wellsa.- Salam alajkum - pozdrowił ich.- Alajkum salam.- Zatem jesteś z nami.- Inszallah.Sami uśmiechnął się i rzucił Wellsowi jego klucze.Wells prowadził rangera, Kais usiadł na miejscu obok kie-rowcy.Sami jechał za nimi luminą.- Gdzie jest wasz hotel?- Nie mamy hotelu.Zostajemy w twoim mieszkaniu.- Sąsiedzi będą się dziwić.- Nie zostaniemy długo.Wells czekał na coś więcej, ale Kais nie podał żadnych wy-jaśnień.- Kto cię szkolił, Kais?- Saudyjski Mukhabarat.Potem spędziłem sześć mie-sięcy w Quantico na szkoleniu waszego FBI.- Nic dziwnego.- Dzięki.- Tak więc.- Wells powiedział po arabsku.- Ty i Saminie przyjechaliście do Atlanty jedynie po to, żeby spotkać sięze mną, prawda?Kais roześmiał się.- Nie.I również nie po to, by marnować benzynę.- W takim razie moglibyście wprowadzić mnie wszczegóły misji? Czy może mam zgadywać?- Nie zgadniesz - Kais był teraz dużo bardziej zrelak-sowany, kiedy Khadri potwierdził, że Wells jest w porządku.- OKCh? Ośrodek Kontroli Chorób?- Nie.- Gmach telewizji CNN? Budynek Coca Coli?- Nie.Zresztą Omar lubi coca colę.Nic innego nie pije.- Ja również - odparł Wells.- Parlament Georgii? Tur-ner Field?333- Nawet nie wiem, co to są za miejsca - odparł Kais.-Jesteśmy tylko ty, ja oraz Sami.To nie jest misja męczeńska.Omar potrzebuje nas żywych.- W takim razie.to musi być coś prostego.Na przy-kład zabójstwo.- Bardzo dobrze.Kogo?Wells nie miał zielonego pojęcia.Burmistrz Atlanty? Na-ukowiec z OKCh? Jeden z senatorów Georgii? %7ładen z nich.A jeśli chodziło o kogoś naprawdę ważnego, musiał być oto-czony armią ochroniarzy- Masz rację, Kais.Nie potrafię zgadnąć.- Słyszałeś o gościu nazwiskiem Howard West? Gene-rale?Howard West prowadził tajne operacje wojskowe i akcjeoddziałów antyterrorystycznych w ostatniej dekadzie dwu-dziestego wieku.Wells nawet raz go spotkał, podczas mszy żałobnej zazmarłego oficera Delty.West powiedział kilka słów, potemzniknął w helikopterze, by dalej robić to, co czynili genera-łowie z trzema gwiazdkami.Kilka miesięcy pózniej odszedł na emeryturę.Wells niebył w stanie przypomnieć sobie dokładnie, kiedy to było.Teraz pracował jako konsultant.Oznaczało to, że inkaso-wał sześciocyfrowe czeki od firm handlujących sprzętemszpiegowskim.W zamian kontaktował przedstawicieli tychfirm ze starymi przyjaciółmi z Pentagonu.Przynajmniej sta-rał się wtopić w tłum.Wells nie zdawał sobie nawet sprawy,że West mieszka w Atlancie.Zamach na niego byłby dla al-Kaidy znakomitym sposo-bem wyrównania rachunków ze Stanami Zjednoczonymi.Polujecie na naszych przywódców? My na waszych także.Odczasu, kiedy odszedł na emeryturę, West z pewnością byłznacznie słabiej chroniony niż jako generał w służbie czynnej.Ale zabicie go nie było wielką misją, jaką planował Khadri,pomyślał Wells. Omar potrzebuje nas żywych - powiedział334wcześniej Kais.Zatem zamach miał tylko odciągnąć uwagę.Most zwodzony opuszczony był tylko do połowy Khadri ofe-rował Wellsowi targ: zabijesz Westa albo zginiesz w trakciezamachu, to ci zaufam.Zabijesz Westa i zostaniesz dopusz-czony.Jeżeli nie, nigdy więcej mnie nie zobaczysz.Wells poczuł nagły ból w plecach.Czuł się jak marionetka,której sznurki pociągnięto zbyt mocno.Khadri kolejny raz goprzechytrzył.Ale on być może znalazł rozwiązanie.- Możemy dostać się do Westa - powiedział Wells doKaisa.- Musimy jednak ułożyć jakiś plan.Kiedy Omar chce,żeby to zrobić?- Dziś wieczorem.- Dziś wieczorem.Kiedy Wells mówił te słowa, poczuł, jak zamyka się pu-łapka.12Wells otworzył drzwi do mieszkania i zobaczył, że Samirozłożył cały jego arsenał na kuchennym stole; broń palna inoże stanowiły zaproszenie wymagające odpowiedzi.Pomi-nąwszy to, miejsce nie wyglądało, jakby zrobiono tu kipisz,co zresztą nie zdziwiło Wellsa.Podobnie jak Kais, Sami byłprofesjonalistą, byłym funkcjonariuszem jordańskiej policji.- Czy odmówimy maghrib?- zapytał Wells, używającarabskiego słowa określającego wieczorne modły- A twoi sąsiedzi? - zapytał Kais.Przez ścianę słyszeli telewizor grający w sąsiednim miesz-kaniu, żarty oraz towarzyszące im monotonne wybuchyśmiechu.- Wendell ma prawie osiemdziesiąt lat - wyjaśniłWells.- I jest niemal głuchy.Wystarczy więc, że będziemycicho.Rozłożył dywanik i trzej mężczyzni odmawiali razem wie-czorną modlitwę.Potem zjedli kolację.W drodze do domuWells zatrzymał się przy 7-Eleven i kupił gotowe kanapkioraz litrowe kubki z kawą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]