[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wybranie jej doławy przysięgłych świadczyło albo o końcu świata, albo o naiwności sędziego. Jego jedyną zapłatą była satysfakcja z dobrze spełnionego uczynku mówił dalej Bomstein. Choć bez wykształcenia, bo naukę skończył nachederze zaledwie, nigdy nie przestał się doskonalić.Próbował sił jako fabrykant, kupiec, a nawet agent ubezpieczeniowy, na szczęście dla historii zmizernym skutkiem.Kiedy jednak przekonał się, że najwięcej dobrego możeuczynić dla sierot, nie wahał się ani chwili i aby pogłębić wiedzę pedagogiczną,udał się gdzie?. Zawiesił głos i rozejrzał się po sali. Tak, właśnie, dosamego doktora Korczaka.Wiedziała, że takie nazwiska zawsze wzbudzają aplauz.Na sali rozległ sięszmer podziwu, a nawet nieśmiałe oklaski.Pomyślała, że jeszcze kilka takichprzykładów, a Chaim zostanie stąd wyniesiony na ramionach.Odruchowopogłaskała po głowie Marka, który tak się zapatrzył w obrońcę, że nawet tegonie zauważył, a powinien był, bo przecież nie głaskała go często. W domu dziecka prowadzonym przez Janusza Korczaka pan prezesspędził wiele tygodni i mógł z bliska obserwować jego nowatorskie metody.Panie i panowie, z głębokim wzruszeniem pragnę oznajmić, że doktor JanuszKorczak zgodził się spotkać z nami i opowiedzieć o tym, jakim człowiekiemwydał mu się Chaim Rumkowski.Na sali zapanował entuzjazm, zaczęto klaskać, tym razem powszechnie,także sędzia uderzył dłonią o dłoń.Drzwi otworzyły się i znajomy boy hotelowywprowadził łysego mężczyznę w zniszczonym płaszczu.Zwiadek w kompletnejciszy doszedł do wyznaczonego miejsca, którym, jak zobaczyła, był stary pulpitna nuty, i ukłonił się sędziemu.Wyglądał na chorego, przez chwilę nawetpodpierał się laską, ale zaraz się wyprostował. W imieniu wszystkich obecnych mam zaszczyt pana powitać, paniedoktorze. Bornstein sprawiał wrażenie wzruszonego. Prosimy uprzejmie,aby zechciał pan opowiedzieć o swoim spotkaniu z Mordechajem ChaimemRumkowskim. Przyznaję, nie pamiętam wszystkiego.Byłem dość zapracowany, azjawiało się wtedy wielu chętnych do obserwowania naszej pracy.Z tego, cozdołałem zapamiętać, pan Rumkowski był człowiekiem ciekawym wszystkiegoi chętnym do pomocy. Dopiero przy tych słowach spojrzał w stronę Chaima ipozdrowił go nieznacznym ruchem głowy. Jeżeli mogę to tak określić, towydał mi się wzorowym aktywistą.Nie miałem jednak z nim bliższychkontaktów poza tymi, które dotyczyły spraw pedagogicznych. Czy był czymś szczególnie zainteresowany? Interesowało go wszystko.Szczególnie ciekawiła go idea samorządudziecięcego i to, że dzieci większość prac wykonują same.Nie mieliśmy jakinne sierocińce płatnego personelu, a jednak czystość była wzorowa.Takżewszelkie wykroczenia rozpatrywał sąd dziecięcy.Między wychowawcami adziećmi panowały najlepsze stosunki, a zakład dbał o swoich wychowankównawet po opuszczeniu przez nich sierocińca.Pan Rumkowski notował, wypytywał, głównie moich współpracowników.Kiedy po latach dowiedziałemsię, że jest dostojnikiem i przyjeżdża do Warszawy, aby radzić AdamowiCzerniakowowi, jak prowadzić getto, uznałem, że zaszedł dalej, niż mógłbymsądzić.To chyba wszystko, co mam do powiedzenia. Czy może ofiarował pan panu prezesowi jakąś pamiątkę?Doktor sprawiał wrażenie zaskoczonego, jednak po chwili zrozumiałpytanie. Tak, przypominam sobie.Dałem mu swoją książkę. Pamięta pan może jej tytuł? To mógł być Król Maciuś Pierwszy.Marek aż podskoczył z wrażenia, a potem odwrócił się w jej stronę iwskazał na książkę ukrytą na piersiach.Odkąd się poznali, nie widziała go takprzejętego i bardzo ją ucieszyło, że w tej trudnej sytuacji znalazł trochęradości. Czy był pan uprzejmy napisać dedykację? Oczywiście. Czy przypomina sobie pan jej treść? Bardzo przepraszam, ale napisałem ich tak wiele. Kprczak byłwyraznie zakłopotany i dobrze go rozumiała, bo miał prawo nie pamiętać. Ale czy mogła to być dedykacja życzliwa? Oczywiście że tak.Już samo ofiarowanie komuś książki wynika zżyczliwości. A więc czy możemy rozumieć, że w pańskich szczątkowychwspomnieniach Chaim Rumkowski jawi się jako postać pozytywna?Korczak odpowiedział dopiero po chwili, jakby dobrze ważył słowa: Można to tak ująć.Jak się spodziewała, Bornstein natychmiast uniósł obie ręce w górę iwykrzyknął: Bardzo dziękuję i nie mam więcej pytań.Po ostatnich słowach doktora gotowa była uwierzyć, że teraz sędziapozwoli im wrócić, skąd przyszli.On jednak skinął na mężczyznę, któregoprzedtem nie dostrzegła, a który zerwał się jak ukłuty szpilką.Wysoki,wychudzony, ze śladową ilością włosów, miał twarz człowieka, który nie zaznałw życiu wiele miłości i gotów był za to odpłacać.Zadrżała na myśl, że akurat on miałby oskarżać.Jakby się tego domyślił, bo spojrzał w jej stronę, znieukrywaną życzliwością jednak.Tak w każdym razie to odebrała. W getcie często powtarzano pański żart, doktorze.Jego głos nie był nadmiernie piskliwy, jak to często bywa u podobnychtypów, ani nie zgrzytał potępieńczo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl