[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co siÄ™ tu dzieje? Co siÄ™ dzieje?! - Pani Mullins,pulchna, siwowÅ‚osa gospodyni, sapiÄ…c, zmierzaÅ‚a ku nimpasażem, Å‚Ä…czÄ…cym hol z pomieszczeniami dla sÅ‚użby.NiosÅ‚a zapalonÄ… Å›wiecÄ™, osÅ‚aniajÄ…c jÄ… troskliwie dÅ‚oniÄ…od przeciÄ…gów.W innej sytuacji Anna uÅ›miechnęłaby siÄ™na widok tej paniusi w nocnej koszuli, na bosaka, w prze­krzywionym czepku.W tej chwili jednak byÅ‚o jej nie doÅ›miechu.CzuÅ‚a mdÅ‚oÅ›ci i dziwny zawrót gÅ‚owy.NagleprzebiegÅ‚a jej przez mózg drÄ™czÄ…ca myÅ›l: Dobry Boże,co ja najlepszego zrobiÅ‚am?!Gdyby sytuacja siÄ™ powtórzyÅ‚a, Anna raczej sama za­kneblowaÅ‚aby siÄ™ pelerynÄ…, niż pozwoliÅ‚a sobie na krzy­ki, które Å›ciÄ…gnęły do holu sÅ‚użbÄ™! Choć i tak wszyscyby siÄ™ zbiegli na huk wystrzaÅ‚u.Nie mogÅ‚a zresztÄ… po­zwolić, by ten czÅ‚owiek jÄ… uprowadziÅ‚: to byÅ‚o nie do po­myÅ›lenia! Teraz jednak schwytanego wÅ‚amywacza pew­nie powieszÄ….Na myÅ›l o tym potężnym mężczyznie dyn­dajÄ…cym na stryczku Anna poczuÅ‚a znów mdÅ‚oÅ›ci.ByÅ‚ przestÄ™pcÄ…, to prawda.ale tak czarujÄ…co siÄ™ uÅ›mie­chaÅ‚.NapÄ™dziÅ‚ jej potężnego stracha, ale ostatecznie niezrobiÅ‚ jej nic zÅ‚ego.ZadbaÅ‚ nawet o to, by otulić jÄ… wÅ‚a­snÄ… pelerynÄ…, zanim wyniesie jÄ… na dwór.PocaÅ‚unki, któ­re jej skradÅ‚, byÅ‚y bezwstydne, okropne! O dotyku jegorÄ…k wolaÅ‚a nie myÅ›leć, ale mimo wszystko.nie życzyÅ‚amu Å›mierci!Anna zadrżaÅ‚a i ukryÅ‚a twarz w dÅ‚oniach.- No, no, moje pisklÄ…tko! Już wszystko dobrze! Stara32 gosposia jest przy tobie - przemawiaÅ‚a pieszczotliwie pa­ni Mullins.UmieÅ›ciÅ‚a Å›wieczkÄ™ w kinkiecie i pochyliÅ‚a siÄ™nad AnnÄ….NiezrÄ™cznie poklepaÅ‚a jÄ… po ramieniu.- Co­kolwiek by siÄ™ panience przydarzyÅ‚o, nie warto siÄ™ aż takprzejmować, sÅ‚owo dajÄ™!- Panienka powiedziaÅ‚a, że on jej nic nie zrobiÅ‚ - ode­zwaÅ‚ siÄ™ Davis z dezaprobatÄ….Zawsze przemawiaÅ‚ takimtonem do gospodyni.- Ach, te tÄ™pe chÅ‚opy! Co niby miaÅ‚a powiedzieć? Toprzecież przyzwoita panienka! - odgryzÅ‚a siÄ™ pani Mul­lins.SÅ‚yszÄ…c to, Anna podniosÅ‚a gÅ‚owÄ™.- NaprawdÄ™ nic mi siÄ™ nie staÅ‚o.On.on chciaÅ‚ mnieuprowadzić, ale go uderzyÅ‚am Å›wiecznikiem.Nie wyrzÄ…­dziÅ‚ mi żadnej krzywdy.- Bogu niech bÄ™dÄ… dziÄ™ki!Kiedy gospodyni dziÄ™kowaÅ‚a niebiosom, pokojówkiPolly, Sadie i Rose przyglÄ…daÅ‚y siÄ™ caÅ‚ej scenie, stojÄ…cu wylotu pasażu.Po chwili, upewniwszy siÄ™, że nic imnie grozi, przemknęły do głównego holu.Drugi lokaj,Henricks, z gÅ‚upiÄ… minÄ… postÄ™powaÅ‚ za nimi.Wszyscybyli w nocnych strojach, na które wrzucili pospiesznieróżne części garderoby.PrzygnaÅ‚a ich tu bardziej cieka­wość niż chęć niesienia pomocy.Anna wcale siÄ™ nie zdzi­wiÅ‚a, spostrzegÅ‚szy, że pani Mullins i Davis, tym razemjednomyÅ›lni, spojrzeli na podwÅ‚adnych z minami niewróżącymi im nic dobrego, potem zaÅ› skoncentrowalisiÄ™ znów na osobie Anny i wÅ‚amywacza.- Co to za jeden? - spytaÅ‚a w imieniu wszystkich pa­ni Mullins, spoglÄ…dajÄ…c w bezkrwistÄ… twarz leżącego.ByÅ‚zwrócony gÅ‚owÄ… w stronÄ™ Anny, toteż mogÅ‚a dostrzecciemniejÄ…cy już siniak na skroni.Wzdrygnęła siÄ™, usiÅ‚u­jÄ…c odpÄ™dzić od siebie straszne podejrzenie: Może tymciosem wyrzÄ…dziÅ‚a mu nieodwracalnÄ… krzywdÄ™?33 - JakiÅ› cholerny zÅ‚odziej, to jasne jak sÅ‚oÅ„ce! Kto in­ny myszkowaÅ‚by po cudzym domu w Å›rodku nocy?! Le­piej przeszukajmy mu kieszenie, zamiast stać tu i gapićsiÄ™ jak banda idiotów! - Beedle odważyÅ‚ siÄ™ wreszcie po­dejść bliżej i stal teraz z siekierÄ… w pogotowiu, gotóww każdej chwili do ataku.- WidziaÅ‚a panienka, żeby coÅ› zabieraÅ‚?W tej wÅ‚aÅ›nie chwili obiekt ogólnego zainteresowaniajÄ™knÄ…Å‚ i poruszyÅ‚ siÄ™.Wszystkim, wÅ‚Ä…cznie z AnnÄ…, za­parÅ‚o dech: wlepili ze strachem oczy we wÅ‚amywacza.- Hej, ty tam! Nie ruszaj siÄ™, bo ci Å‚eb rozwalÄ™! - Da­vis groznie potrzÄ…snÄ…Å‚ pogrzebaczem, ale wÅ‚amywacz le­Å¼aÅ‚ znów nieruchomo [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl