[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie.To twoja sprawa, nie moja.Zresztą.może się mylę,ale.jestem pewna, że nie robiłeś nic złego.Gis zaśmiał się krótko.- Nie, jeśli można tak powiedzieć o kradzieży, ale naprawdęmiałem ważne powody, by tak postąpić.- Wiem, bo zdążyłam już cię poznać - odrzekła z prostotą.Te słowa poruszyły głęboko serce Gisa.- Thea, wrócę jeszcze raz do słów, które wypowiedziałemna początku.Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.To niesą puste deklaracje.- Sięgnął do kieszeni klubowej marynarkiswojego college'u i wyjął z niej karteczkę.- Mam mały wiejskidomek w Barton Dene, dziesięć mil od Oxfordu.O tym miejscuwie tylko kilku przyjaciół, to mój azyl, gdzie mogę się zaszyć,kiedy chcę być sam lub gdy mam dużo pracy.Jeśli będzieszw potrzebie, możesz zawsze tam przyjechać.Gdybyś mnie niezastała.- znów sięgnął do kieszeni, tym razem po klucz -otworzysz sobie tym.Thea wzięła od niego adres i klucz.- Nie bardzo sobie wyobrażam, bym musiała z tego zrobićjakiś użytek, ale dziękuję ci, Gis.To pięknie z twojej strony -powiedziała, wyraznie poruszona.- Nie wyobrażasz sobie? - niemal się obruszył.- Och,Thea, wiemy, kim jesteśmy, ale nie wiemy, kim będziemy, jakpoucza nas Szekspir.To odnosi się również do nas, a przynajmniej do mnie.- W tym momencie pomyślał o gniewie, jaki googarnął, gdy poznał prawdę o sobie, Gisie Havillandzie, którynie miał nawet prawdziwego nazwiska.- Postaram się ich nie zgubić.- Thea, obejrzawszy karteczkę i klucz, wsunęła je do kieszeni sukienki.- Oczywiście, jeślitylko będę w potrzebie, zjawię się tam.- W domku - ciągnął - jest telefon.Obok aparatu leży notatnik, w którym znajdziesz adresy i numery telefonów, pod którymi będziesz mogła mnie znalezć, gdybym akurat był nieobecny.Thea, bardzo cię proszę, obiecaj mi, że potraktujesz mojąpropozycję poważnie.Gis nie potrafił wytłumaczyć, czemu przykłada do tejsprawy aż taką wagę.Kilka razy w życiu zdarzyło się mu doznać niespodziewanych przeczuć, które się spełniły.Być może wynikały one z ogromnej intuicji i dogłębnej znajomościludzi.Teraz doznawał podobnego wrażenia, związanegoz Theą.Symbolicznie można było je przedstawić jako groznechmury, zbierające się nad jej głową, które tylko on mógłodpędzić.- Tylko nie mów o tym nikomu - powiedział z naciskiem.- To nasz sekret.- Tak bardzo chciał ją pochwycić w ramionai pocałować zmartwioną buzię, ale po raz pierwszy coś go powstrzymało.Oboje byli poruszeni i spięci - Gis za sprawą dziw-nych przeczuć, Thea zaś z powodu głębokiej troski, jaką wykazywał wobec niej.W drodze do domu oboje milczeli.Kiedy wkraczali na trawnik przed tarasem, Gis nagle odezwał się, jakby musiał wyrzucić z siebie pewne słowa.- Diana Troy zjawi się tu po południu, aby się ze mną zobaczyć, ale wiedz, że nie ma to najmniejszego znaczenia.- Kiedyś miało.- Szorstki ton zabrzmiał obco w jej głosie.- Masz rację, ale teraz już nie ma i myślę, że oboje o tymwiemy.Skinęła głową.Sprawa była skończona.Lady Edith, obserwująca ich z okna wściekłym wzrokiem,ujrzała, jak Gis Havilland ujmuje dłonie jej córki i z szacunkiemunosi je do ust.Przez resztę dnia matka dawała Thei odczućswój zły humor na tyle, na ile tylko pozwalały jej towarzyskiekonwenanse.Po południu przyjechała Diana Troy, sprytnie załatwiwszysobie spotkanie z Gisem.Wcześniej zadzwoniła do TorrySchuyler i najbardziej przymilnym tonem zapytała, czy w drodze powrotnej do Trewarden mogliby z Bernardem zatrzymaćsię na jedną noc w Padworth.Bernard, mąż Diany, był członkiem parlamentu.Co prawda, zasiadał w tylnych ławach, leczwarto było okazać mu uprzejmość, gdyż każdy głos się liczył,a notowania partii liberalnej, której Gerard Schuyler był jednymz przywódców, gwałtownie spadały.- Bardzo nie lubię tej kobiety, ale sama rozumiesz, że muszęsię liczyć z politycznymi potrzebami Gerarda - szczerze wyznała Torry.Kate również przygotowywała się do powrotu do domu.I ona, i Richard stęsknili się już za młodym Richiemi dziewczynkami, którzy spędzili wakacje we Frinton razemz kuzynami Schuylerów.88- Nic się nie stało - pocieszała Tony.- Richard jakoś zniesie tę damę.Diana Troy zajechała dumnie i szumnie, otoczona aurą paryskiego szyku i triumfującego seksu, jak po cichu skomentował demon Thei.Musiała zresztą przyznać, że gdyby nie pogłębiająca się więz z Gisem, byłaby o Dianę zazdrosna.Na razieobserwowała sytuację, z niewinną miną sącząc herbatę.Obokniej usiadł Gerard Schuyler, a Gis został zablokowany w roguprzez swoją matkę.Thea trochę obawiała się Gerarda.Choć fizycznie Gis i jegowuj nie byli do siebie ani odrobinę podobni - jeden ciemny,wręcz brzydki, drugi złoty i piękny - to jednak w trakcie rozmowy zaczęła wychwytywać znajome akcenty, tę samą bystrośći cięty dowcip.Nie mogła się powstrzymać od zerkania na ukochanego,zajętego rozmową z matką.Wkrótce się rozstaną i będziemógł znów bez przeszkód zabawiać się z panią Troy, jakzłośliwie podpowiadał demon, wyraznie nie wierzącyw deklarację o rychłym rozstaniu Złotego Młodzieńca z kochanką.Ekstrawagancka, najmodniejsza kreacja Diany ostro kontrastowała z dyskretnym szykiem Kate Havilland
[ Pobierz całość w formacie PDF ]