[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sterowanie, moderatory, wszystko.Roboty doprowadzcie na miejsce. To znaczy, że. Tak jest.Jak się obudzę, zrobimy próbne uruchomienie.A podczas na-stępnej wachty rozpoczniemy hamowanie. Rozdział dwudziesty czwartyPodczas długich cykli hamowania przestrzeń traciła coraz bardziej swojąniewzruszoną niezmienność.Pokonana nareszcie nieskończoność zniknęła,przestając zakłócać ich sny.Stało się to nie za sprawą samego hamowania,które dało się odczuć jako drobny przyrost siły ciążenia, lecz za sprawą Słońca,którego już od dawna nie można było pomylić z innymi gwiazdami.Płonęło,błyszczało, a otaczająca je ciemność przesłaniała wciąż nowe gwiazdy.Trajek-toria lotu Galatei przecinała płaszczyznę Galaktyki pod kątem mniej więcejsześćdziesięciu stopni zamiast między Marsem a Ziemią gdzieś w pasie astero-id.Z tak małej odchyłki mogli być dumni.Podczas poprawki orbity Słońcenajpierw błysnęło z górnego ekranu, a potem przesunęło się posłusznie nabok.I tak pozostawali jeszcze poza orbitą Marsa, ale Mat sprawdził w katalo-gach, że tu też napotka stacje automatyczne.Nie wiedział, która z nich sięzgłosi, dlatego wysłał wezwanie ogólne.Podczas pierwszych trzech godzin niedostali żadnej odpowiedzi, więc Mat poszedł spać. Podczas 170 lat mogli już dziesięć razy zmienić zarówno sygnały wywo-ławcze, jak i pasma częstotliwości.Pamiętam, że Sid ciągle klął najprzeróżniej-sze komisje racjonalizujące, przez które nawigatorzy co pięć lat musieli uczyćsię od nowa tablic stacji nawigacyjnych. Przejedz po tym paśmie i nastaw automat na nadawanie wywołaniaogólnego co minutę.Szkoda zrywać gardło.Jeśli coś się zgłosi, automat utrzy-ma łączność, wtedy mnie możesz obudzić.Bądz cierpliwy.Cierpliwość jest166 największą cnotą nawigatorów, jak mawiano za moich czasów.Co prawdanigdy nie widziałem cierpliwego nawigatora.Stał przed komisją, nie potrafiąc się bronić.Wykonywałem tylko zadanie,powtarzał rozpaczliwie, kiedy ogłoszono wyrok  wyrok śmierci.Wśródczłonków komisji był też Beans, patrzący w sufit ze smutnym wyrazem twarzy.Wysłuchał jego twierdzeń o re-programowaniu odcinkowym, prowadzonym zapomocą krótkotrwałych oddziaływań.Wysłuchał tego cierpliwie, kiwając zezrozumieniem głową.Dawno już przeszliśmy ten etap badań, o którym mówiten osobnik, wyjaśnił cicho członkom komisji, te założenia nie prowadziłyjednak donikąd.Uzyskiwaliśmy wyłącznie małpy obdarzone sumieniem.Jakmożesz mówić coś takiego!  krzyknął.Nigdy nie mówiłeś na nie: małpy!Zawsze nazywałeś je człekokształtnymi! Myślisz, że skoro umarłeś, to już ciwszysxko wolno? Czy uważa pan za konieczne badanie psychiatryczne tegoosobnika?  spytał grzecznie Beansa przewodniczący.Nie, znam go od dawna,był moim współpracownikiem.Zdolny, ale niezrównoważony, hm.chwiejnaosobowość.Protestuję, powiedział patrząc śmiało w oczy przewodniczącemu,zmarły jest stronniczy, jak każdy zmarły.On zaś był stronniczy już za życia.Pan ma prawo, przewodniczący uśmiechnął się, wnosić protesty w jednej tylkosprawie, w sprawie zadania.Skinął na roboty, aby go wyprowadziły.Kiedypierwszy z nich chwycił go za ramię, krzycząc zaczął im się wyrywać. Mat, Mat, co ci jest?  Evi szarpał go rozpaczliwie  wzywałem cię, alespałeś tak głęboko, że nie mogłem cię dobudzić.Zszedłem tu, a ty.rzucałeśsię, krzyczałeś.zrozumiałem z tego tylko nazwisko Beansa.Mat patrzył przed siebie niewidzącym wzrokiem. Ogłoszono wyrok. Co takiego? Obudz się wreszcie!Przeciągnął dłonią po twarzy. Racja, tak daleko jeszcze nie dotarliśmy. Nagle poderwał się. Zgło-sili się? Oczywiście, przecież dlatego tu jesteś! Zgłosili się, ale nie rozumiem.Powtarzają w kółko to samo.Mat roze-śmiał się. A czego ty oczekiwałeś od automatu? Ale mówi coś, czego nie rozumiem.Na Fobosie i Dejmosie zakaz167 lądowania, przyjmuje tylko Centrum Luna-Południe  Clavius. Czego nie rozumiesz? Niepotrzebne nam oba księżyce Marsa, nie wiesz,że Mars jest przed nami o ćwierć łuku orbity.Kto mówi o siadaniu tam? Po-wiadasz, Clavius.To najważniejsze.Mówisz, że przyjmuje? Tylko Clavius przyjmuje, tak powiedzieli. Też dobrze.Wprowadzili nas do rejestru?Evi starał się dotrzymać kroku Matowi, spieszącemu do windy. Dokąd nas wprowadzili? Widzę, że masz luki w wykształceniu.Przyszły nawigator powinien byćzaznajomiony także i z biurokracją międzyplanetarną.Podajesz nasze dane, aautomat wyszukuje nas w pamięci i sprawdza, czy jest taki statek.Do tegoczasu oficjalnie nie istniejemy. Nie zdążyłem jeszcze.Kiedy się zgłosił, wysłuchałem tylko, co mówi, ipobiegłem po ciebie. Nie szkodzi, zaraz to załatwimy.Usiadł na fotelu przed urządzeniami telekomunikacyjnymi. Dobrze, że pracują na fonii, nigdy nie potrafiłem porządnie nadawaćMorsem.Miękki, głos kobiecy był bardzo przyjemny, trochę uroczysty.I trochę powolny, pomyślał, kiedy znów go usłyszał. Zakaz lądowania na Fobosie i Dejmosie.Wszystkie obiekty między-gwiezdne przyjmowane są wyłącznie przez Centrum Luna-Południe, stacjęClavius  tu nastąpił krótki, modulowany gwizd, za którego pomocą przeka-zano namiary nawigacyjne Claviusa bezpośrednio koordynatorowi. Odbiór. Nie gwiżdż mi tu, gołąbeczko.Skąd wiesz, gdzie jesteśmy i że te namia-ry, które mi podajesz, są dla nas dobre?  wymamrotał Mat.Nabrał już po-wietrza, żeby głośno zadać pytanie, kiedy automat odezwał się nieoczekiwanie: Namiary podane są według pozycji obiektu międzygwiezdnego.Powta-rzam, namiary.I znów nastąpił gwizd transmisji bezpośredniej.Mat, przysłoniwszy usta, szepnął do stojącego obok Eviego: Zrobili jednak pewien postęp przez minione półtora wieku!Co za obsługa! Biedny Sid, nie doczekał tego! W takich warunkach ja też168 bym się odważył zostać nawigatorem, przynajmniej na liniach międzyplane-tarnych.Po chwili został zaskoczony czułością odbioru. Loty międzyplanetarne  odezwał się automat  przyjmowane są wy-łącznie przez Centrum Luna-Południe, stację Clavius  tu znów gwizd  napodstawie specjalnego zezwolenia.Proszę podać kod zezwolenia.Mat wysłuchał z uwagą, potem odezwał się niemal przepraszającym tonem: Nie mamy żadnego specjalnego zezwolenia.Lecimy na Claviusa. Tak jest.Clavius  gwizd  przyjmuje obiekty międzygwiezdne.Mat odczekał chwilę. Chciałbym zgłosić komunikat.Automat milczał. Powtarzam, chcę zgłosić komunikat.Proszę przyjąć zgłoszenie. Nie rozumiem, proszę powtórzyć. Proszę przyjąć zgłoszenie  powtórzył Mat.Nagle szybkim ruchem wyłączył mikrofon. Zgłoszenie ma jakąś obowiązującą formę, ale nie mogę sobie przypo-mnieć  powiedział do Eviego  a myślałem, że mówię dość jasno.Idz dobiblioteki i sprawdz to.Wiesz, gdzie szukać?  Evi przytaknął. Do tego cza-su będę zabawiał damę rozmową. Jesteś pewny, że to automat?  spytał Evi.Mat popatrzył na niego i zamyślił się. Ciekawe, że takie drobne szczegóły przeszły do twojej świadomości bar-dzo słabo albo wcale.Oczywiście że automat.Widziałeś kiedyś kobietę, którabyłaby tak mądra i tak głupia naraz, a w dodatku taka konsekwentna? No,biegnij!Nie mógł się doczekać powrotu Eviego, miał nadzieję, że sam wpadnie naprawidłową formułę. Chcę się zgłosić.Powtarzam, chcę się zgłosić.W celu zarejestrowania,dla zarejestrowania, dla wciągnięcia.Rejestracja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl