[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy sprawdziliście trajektorię lotu? Może były odchyłki? Sprawdziliśmy trajektorię, jest zgodna z założoną  odezwał się nawigator Oyaa. %7ładnychodchyłek nie stwierdzono! Wobec tego jak wyjaśnić, że przylecieliśmy do innego układu? Nie sądzę, że jest to inny układ  zaprzeczył Wottan. Dokładnie sprawdziłem mapy Ammy.Oprócz dwóch szczegółów, które są różne, reszta się zgadza.Zniknęła jedna planeta, ale przybyłjeden satelita.Wniosek nasuwa się sam.Jedna z planet została satelitą drugiej.Minęło przecieżtysiące lat, a takie przypadki w kosmosie się zdarzają. Kontynuować lot na trzecią planetę!  wydałem rozkaz.* * *Radio bez przerwy nadawało sygnał wywoławczy.Równolegle z emisją sygnału trwał nasłuch.Bez rezultatu.Trzecia milczała.Gdy nad nią dotarliśmy, ogarnął nas zachwyt.Była piękna.Zielonobłękitna.Chwilami przysłaniałyją kłębiące się chmury.Gdy weszliśmy na orbitę stacjonarną, błyszczała szafirem swych mórzi oceanów. Nic z tego nie rozumiem  powiedziałem do nawigatora. Mieliśmy zastać na trzeciejrozwiniętą cywilizację techniczną.Jak dotąd nie mamy żadnego kontaktu.Wokół planety trwacałkowita cisza radiowa.Na nasze wezwanie nikt nie odpowiada.Czyżby się nas obawiano? Nie widzę powodu do obawy.W końcu to tylko jeden statek, a nie flotylla.Podejrzewam, że naplanecie nie ma cywilizacji, a może nie ma i życia  odparł Oyaa. %7łycie jest, i to bardzo bogate  zaprzeczył Ayoob. Wysłałem próbnik biologiczny.Składpowietrza jest nawet lepszy niż na Dogonię. Nic nie wymyślimy  odezwał się Oszuun, pilot. Proponuję wysłać dwie planetarnei sprawdzić! Zgłaszam się pierwszy! To ja lecę drugą rakietą  zdecydował szybko Oggo. I ja!  zawołał Oyaa.Wyznaczyłem dwie załogi.Startowali w odstępie dziesięciu minut.Mieliśmy stalą łączność.Schodzili na planetę spiralą.Widzieliśmy na ekranach, gdy weszli w atmosferę.Hamowali błyskamidysz.Byli już nad planetą, lecieli na niewielkiej wysokości.Włączyli rejestratory.Na ekranachmigały puszcze, łańcuchy gór, stepy i pustynie.Dłużej morza i oceany.Rozdzielili się na równiku jedna na północ, druga na południe.Już można się było zorientować, że oceany mają przewagę nadlądami.Kiedy dotarli do biegunów, zawrócili ku równikowi. Proszę o pozwolenie na lądowanie  odezwał się Oggo. Zgadzam się!  powiedziałem. Możecie lądować, ale razem w odległości optycznej.Wylądowali prawie jednocześnie na skraju dżungli.Gdy opadł pył, wyskoczyli z rakiet.Oszołomiło ich błękitne, prawie już zapomniane niebo.Na ich twarzach szalała radość.Znowu jest przestrzeń, zieleń, wiatr i słońce.Jest życie.Zapomnieli się, gdzie są.Musiałem przywołać ich doporządku. Uwaga zwiad!  krzyknąłem do mikrofonu. Zachować ostrożność! Przygotować broń! To niejest wycieczka!Poskutkowało. Czy pozwolisz na penetrację okolicy?  spytał Oszuun. Tak! Ale dwaj pozostaną przy rakietach.I penetrujcie nie dalej niż w promieniu dwóchbegadzerów, wzajemnie się ubezpieczając.Włączcie osobiste kamery! My też chcemy coś widzieć!Ruszyli w dżunglę.Natrafili na ścieżkę wydeptaną przez zwierzęta, w jej wilgotnym gruncieodcisnęło się mnóstwo zwierzęcych śladów.Szli wolno, przystając i nadsłuchując, wokół byłocicho.Huk lądujących rakiet wypłoszył mieszkańców dżungli.Minęło już pół godziny, a w otoczeniu nic się nie zmieniło.Z obu stron ścieżki stała ścianasplątanych roślin o kilkuwarstwowej strukturze.Pod najwyższymi drzewami rosły niższe,w najniższej warstwie krzewy, a wśród nich leżały powalone pnie i zeschnięte opadłe gałęzie.Jużmiałem zarządzić powrót, gdy w perspektywie ścieżki zauważyłem prześwit.Po kilku minutachwyszli nad strumień.Zcieżka prowadziła do wodopoju.Szli wzdłuż brzegu wypatrującw przezroczystej wodzie ryb.I nagle kamera Oszuuna znieruchomiała.W nadbrzeżnym ile odciśniętybył ślad bosych stóp człowieka.Zbiegli się w to miejsce.Zlad był świeży, sprzed kilku godzin.Wchodził w wodę i ginął w strumieniu. Uwaga zwiad!  zawołałem. Zróbcie zdjęcia i pomiar tych śladów.I wracajcie do rakiet!Koniec zwiadu! Rozkaz!  odpowiedział Oggo pełniący funkcję dowódcy.Po dwu godzinach weszli do nawigacyjnej. I co tam widzieliście?  zapytałem. Praktycznie to samo co i wy  odparł Oggo. Puszcze, góry, morza, oceany.%7ładnych miast,osiedli, konstrukcji technicznych.Mamy wszystko w wideozapisie.Damy to komputerowi, może cośprzeoczyliśmy.Zlady na pewno były śladami człowieka.Jego stopy były szersze niż nasze.Charakterystyczny był ślad odciśniętych paznokci.Sądząc po ich długości, nigdy nie były obcinane.Z tego wniosek, że osobnik nigdy nie używał obuwia.Komputer nie znalazł żadnych śladów cywilizacji.To nie była planeta, z której przybył na DogońAmma. W końcu jest to nasza hipoteza, że Amma przybył z trzeciej  powiedziałem wtedy dotowarzyszy. Okazuje się, że założenia były błędem.Amma i towarzysze znali prawa kosmosu.Widocznie przewidzieli, że Dogoń czeka zagłada.W swym przekazie wskazali nam drogę ucieczkii ocalenia.Ale to wcale nie oznacza, że oni sami pochodzili z trzeciej.Po prostu znali jej warunkii położenie w kosmosie.Prawdopodobnie zamieszkiwali inną planetę w innym układzie.I może taich rodzima planeta już nie istnieje.W końcu nie ma o czym dyskutować, nie mamy wyboru! Cieszmysię, że można tu żyć.Teraz głównym i nie cierpiącym zwłoki zadaniem jest przeniesienie się naplanetę.Cała nasza społeczność ma już dość statku i podróży.Należy jak najszybciej ją zbadać, abypoznać warunki na niej panujące.Zarządziłem podział zadań i wyznaczyłem ludzi. Rozeznaniem tubylców zajmę się osobiście, z Gaają i Oggiem  orzekłem. A wy dobierzciesobie pomocników i nie zwlekajcie, wszystko jest pilne.Kiedy już odeszli, zwróciłem się do Ogga: Co proponujesz? Jak się zabierzemy do zadania?  Sądzę, że najpraktyczniej będzie lecieć stratoplanem.Oni gdzieś muszą mieszkać.Muszą gdzieśmieć domy, wioski, może osiedla.Gdy je odkryjemy, będziemy mogli nawiązać kontakt. Dobrze! Lecimy stratoplanem.Przygotuj na jutro sprzęt, broń i żywność.Wyruszymy wczesnymrankiem.* * *Była jeszcze noc, ale już zaczynał się świt.Słońce wschodziło czerwono.Nie, to nie słońce.Tojutrzenka barwi czerwienią niebo.Ale to nie jest niebo.To światło jutrzenki przebija przez mojezamknięte powieki.Otworzyłem oczy i westchnąłem.Przy mnie stała Izabela.Papadukulos odpiął mnie od  fotelai doprowadził do stołu.Napiłem się kawy i zapaliłem papierosa.Wtedy Papadukulos usiadł poprzeciwnej stronie stołu i spytał: Powiedz mi, co przeżywasz? Co jest w tym zapisie? Co przeżywam? Dziwną historię.Bardzo dziwną.Jestem wodzem garstki wygnańców, którzyprzybyli z Dogonu na Ziemię i chcą się tu osiedlić.Chcę stworzyć na Ziemi nową cywilizację, alejeszcze nie wiem, jak to zrobić.Czuję w sobie siłę i strach, strach przed jutrem.Jestem tylkoczłowiekiem, a domeną człowieka jest nadzieja i strach. 4Stratoplan leciał nisko.Pilotował go Oggo.Ja z Gaają obserwowaliśmy teren [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl