[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.no, tak, wtedy on pewnie zechce ją pocałować.Na myśl o tym cudownym pocałunku Villemo drżała i wzdychała głęboko.Dalej w swoich marzeniach nie posuwała się nigdy.Chyba nie zdawała sobie sprawy, żemiłość dwojga ludzi oznacza też coś więcej.Gdyby tylko on zechciał okazywać jej nieco zainteresowania! Czuła się odepchnięta iporzucona, samotna w zimnym świecie, gdy stwierdzała, że mu na niej nie zależy.Następnego ranka z daleka dostrzegła, że na stajni położono już nowy dach.Musieli wczorajdługo pracować.Z płonącymi policzkami, pełna oczekiwań, weszła na podwórze.Robotnicy stali w gromadzie i rozmawiali z ożywieniem.Eldara z nimi nie było.- Co się stało? - zapytała.Odpowiedział jej Niklas:- Wczoraj wieczorem został zamordowany służący z Grastensholm.Jeden z tych, którzytamtego ranka, pamiętasz, strzelali do złodziei.Znaleziono go w jałowcowych zaroślachniedaleko Elistrand.Drugi, on też strzelał, twierdzi, że to Eldar zabił.Pózno wieczorem obajsłużący poszli nad jezioro zastawić więcierze i tam, w tych zaroślach, mignęła im sylwetkaEldara, który stał i patrzył w stronę Elistrand.Do domu nie wracali razem, jeden poszedłprzodem i to właśnie jego z nożem w plecach znalazł pózniej ten drugi.To jest nóż Eldara.Nigdy przedtem nie zauważyła, że w jesienny dzień głosy mogą brzmieć tak klarownie.Słyszała donośną mowę mężczyzn, dzwięczącą w pustce podwórza, była w stanie wyłowićnajmniejszy nawet szelest trawy, gdy łamało się jakieś zwarzone przymrozkiem zdzbło.59Przychodziła jej do głowy tylko jedna rozsądna myśl: jak on mógł być taki głupi i zostawićnóż przy zabitym?- Tak, rzeczywiście, można się zastanawiać - odparł Niklas, gdy mu to powiedziała.Uczucie odrętwienia nie chciało jej opuścić.- Gdzie jest teraz Eldar?- Uciekł do lasu.Wójt i jego ludzie już wyruszyli na poszukiwanie.Niklasa ktoś odwołał na bok i Villemo została sama, pośrodku podwórza, w tym nieznośnieprzezroczystym powietrzu.Powoli jednak paraliż zaczął ustępować; a w głowie Villemo huczało od myśli.Nie była wstanie ich ogarnąć, najrozmaitsze pomysły pojawiały się niemal jednocześnie.Nie wierzyła,że to Eldar zabił, on tego nie zrobił, on nie mógł tego zrobić, to kłamstwo, kłamstwo! Alepotem pojawiał się lęk.A jeśli jednak? A jeśli to prawda? Nie, to nie może być prawda, onjest przecież mój!Dość to osobliwy argument, ale akurat teraz Villemo nie kierowała się za bardzo logiką.Wszystko przesłaniał bezdenny smutek.A mimo to ogromna, dławiąca radość: niedalekoElistrand? Eldar stał i patrzył w stronę Elistrand!Stał tam z jej powodu? To jej wypatrywał?Chaos w głowie sprawił, że łzy popłynęły jej z oczu.Czuła ból w piersiach po tym wszystkim,co spadło na nią w ciągu ostatnich kilku minut.Pragnęła, by czas się cofnął do tychrozkosznych chwil, gdy szła lipową aleją, pewna, że zaraz go zobaczy.Teraz wszystko przepadło.Wszystko!Eldar mordercą? Nie mogła w to uwierzyć.Jaki miałby powód, żeby zabijać służącego zGrastensholm? Nawet jeśli to był ten sam człowiek, który go zranił i zabił jego krewniakatamtego ranka, kiedy próbowali kraść jedzenie.Krwawa zemsta?Nie, nie Eldar! Nigdy przedtem nie było krwawej zemsty.Ludzie ze Svartskogen nienawidziliich, grozili, ale przecież nigdy nie przeszli do czynu!No, ale teraz jeden z nich został zabity.Przez kogoś z Grastensholm.Nie, nie, nie, powtarzała z uporem.To nie powód, żeby Eldar zrobił coś takiego!To w takim razie dlaczego, dlaczego?60Wkrótce otrzymała odpowiedz.Z Grastensholm przyszła Irmelin, żeby porozmawiać zNiklasem.Villemo rzuciła się ku niej.- Czy to prawda? %7łe wasz parobek został zamordowany i że to zrobił Eldar?Irmelin patrzyła zdumiona w jej szalone oczy.- Nie powinnaś się tak przejmować śmiercią tego chłopaka - powiedziała.- Mieliśmy ciąglekłopoty z nimi obydwoma, oni byli niebezpieczni dla otoczenia!Villemo nie chodziło o parobka.- Ja myślę, że Eldar tego nie zrobił.On nie był taki.On nie żywił do nas nienawiści.Nic nie czyni człowieka równie ślepym jak chęć chronienia kochanej osoby.- Nie, do nas pewnie nie - przyznała Irmelin.- Ale rozumiesz, ci dwaj służący przyszli zWoller.Zostali stamtąd wyrzuceni, a ojciec zawsze się lituje nad różnymi nieszczęśnikami.Z Woller? Głosy znowu rozbrzmiewały krystalicznie, jak to bywa w pogodne jesienne dni.Jarzębiny nad brzegiem jaru mieniły się krwistą czerwienią jagód, na szczytach wzgórzszron bielił drzewa.Woller? To właśnie ludzie z Woller i ze Svartskogen poprzysięgli sobie nawzajem krwawązemstę.Eldar sam to mówił.Skoro więc spotkał człowieka pochodzącego z Woller, to.Nie, nie Eldar! Eldar, który dał jej kurtkę, co prawda ze złośliwym komentarzem, ale napewno w dobrej intencji.On, który stał niedaleko Elistrand i wpatrywał się w jej dom!Irmelin spostrzegła Niklasa i pobiegła do niego.Villemo ocknęła się, gotowa do działania.Zdecydowanie podeszła do młodszego brataEldara, z którym także w ciągu ostatnich dni parokrotnie rozmawiała.- Gdzie jest Eldar?Tamtem zwrócił się ku niej wolno i ze złością, spoglądając na nią z góry.- Nie powiem.Nikomu.- Ja wiem, że on jest niewinny - oświadczyła Villemo.- Wiesz? A skąd?- Nie, ja.61Nie znajdowała odpowiedzi.Zdawała sobie sprawę, że o czymś takim jak intuicja ten młodyczłowiek nie ma pojęcia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]