[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie, którzy się nimi bawią, to drobni gracze.Nie ma potrze-by, by szwendali się po całym kasynie.Trzeba je przenieść bliżej wyjścia.Wów-czas będą mogli przychodzić i grać w automaty bez wchodzenia do dalszej częścihotelu.Druga sprawa: na planie galeria z automatami ma okna.%7ładnych okien,ani tu, ani w kasynie.Gracze muszą zapomnieć o czasie, a zmieniające się świa-tło dnia będzie im o tym przypominać.- Jasne.- Przekopałem się przez całą masę dokumentów - ciągnął Jonas.- Widzę, żenie wprowadziłeś żadnych zmian organizacyjnych.Przyszło mi do głowy, żemoże po powrocie nie znajdę swojego nazwiska na firmowych drukach.- Akurat - mruknął Bat.- Naprawdę uważasz, że powinniśmy wycofać się z produkcji telewizorów?Nie dajesz za wygraną, co?- Podałem ci swoje powody.- Taa.Zażyłeś mnie z grubej rury.Dobra.Możesz się za to zabrać.Ale za-łatw to tak, by nie wyglądało, że zostaliśmy pokonani.Twierdzisz również, żepowinniśmy wycofać się z produkcji samolotów.- Jesteś pilotem - powiedział Bat.- Latałbyś na Cordzie 50?- To dobry mały samolot szkoleniowy.- Taki sam jak Piper, Cessna 150 i Beech.Spójrz na wskazniki sprzedaży.- Więc co mam zrobić? Pozbyć się Inter-Continental Airlines?LRT- Nie.Inter-Continental dobrze sobie radzą.Ich pozycja na rynku nie jest zła.To prestiżowa firma.Może pewnego dnia zechcemy ją sprzedać.Dostalibyśmyza nią niezłą sumę lub znaczącą pozycję w udziałach kupującego.- Po co w ogóle miałbyś ją sprzedawać? Czy wszystkiego mam już się wy-zbyć?- Linie lotnicze zmierzają w tym samym kierunku co przemysł samochodo-wy - powiedział Bat.- Liczba towarzystw lotniczych maleje.Przetrwają tylko cinajwięksi.- Niemal słychać, jak trybiki w mózgu ci się obracają - stwierdził Jonas.- Nodobra.Kończymy z Zakładami Telewizyjnymi Corda i Zakładami LotniczymiCorda.Ale nie spiesz się z tym zbytnio.Nie chcę, by ktoś sobie pomyślał, że siępoddaliśmy lub zostaliśmy do tego zmuszeni.Co dalej?- Uważam, że powinniśmy połączyć Fabrykę Materiałów Wybuchowych iWytwórnię Tworzyw Sztucznych.Dziedzina jest pokrewna: chemikalia.Nie wi-dzę sensu w opłacaniu dwóch zespołów kierowniczych, dwóch działów księgo-wości, dwóch zespołów prawników, i tak dalej.- Nie uwierzę, jeśli mi teraz powiesz, że nie jest to krytyka moich metod za-rządzania firmą.- Bo nie jest.Do ciebie należy ocena, czy dobrze kierujesz interesem czy nie.Mam jednak pewną sugestię.Fabryka Materiałów Wybuchowych Corda.Uwa-żam, że niekorzystne jest umieszczanie w nazwie jednego z głównych przedsię-biorstw firmy słowa wybuchowy".W pewnych sytuacjach ma to negatywnywydzwięk.Proponuję, byśmy zmienili nazwę na Koncern Corda, którego jedną zfilii byłaby Fabryka Materiałów Wybuchowych.Podobnie Wytwórnia TworzywSztucznych, Wytwórnia Filmowa, Hotele Corda: wszystko to byłyby filie Kon-cernu Corda.- Nie wprowadziłeś zmian organizacyjnych, ale się do nich przymierzasz -zauważył Jonas ponuro.- Proponuję też - ciągnął Bat - byśmy nazwali Koncern Corda KC i zaprojek-towali odpowiednie logo firmy.General Electric posługuje się skrótem GE, In-ternational Business Machines - IBM, Trans World Airlines to TWA, i tak dalej.- Mój ojciec przewraca się w grobie.LRT- Gdyby żył, zrobiłby to samo.- Gdyby żył, mieszkałby w domu starców - sprostował Jonas.- To nie są takie wielkie zmiany.Nie zagrażają twojej pozycji.- A więc dobrze.Wprowadzaj swoje zmiany.Mianuję cię wiceprezesem idyrektorem tego KC, który stanie się rodzinną spółką.Masz mi przekazywaćszczegółowe raporty.Ja zostanę tu i zajmę się Hotelami Corda.Mam zamiar do-pilnować budowy InterContinentalu.Chcę również mieć oko na tego sukinsynaChandlera.Stał się zbyt niezależny.- Obraca się w złym towarzystwie - powiedział Bat.- Czyżby? Słuchaj, czy ten twój przyjaciel prawnik przechodzi do nas? Po-trzebny nam będzie ktoś zaufany do przeprowadzenia reorganizacji.- A co z Philem Wallace'em?- Phil Wallace jest moim adwokatem, poza tym ma na głowie mnóstwo in-nych spraw.Dave Amory zostałby głównym doradcą Koncernu Corda.Oczywi-ście jeśli jest dość dobry.- Jest dość dobry.- A więc załatwione.Powinien być w Nowym Jorku, tam gdzie i ty.Po cozabrałeś ze sobą do Hawany naszą gwiazdę telewizyjną? Aż taka z niej świetnadupa?- Ona i ja.- Taa.Ale jeśli wciąż się będzie kręcić w pobliżu, dowie się o wielu spra-wach, o których nie powinna wiedzieć.Nie chcę, by cokolwiek wiedziała.Mó-wię ci to z własnego doświadczenia: oddzielaj interes od spraw łóżkowych.Ja-sne?- A jeśli chcę się z nią ożenić?- Chyba straciłeś rozum - stwierdził Jonas z pogardą w głosie.- Jak twojasiostra.Oświadczyła, że wychodzi za tego łazęgę Parrisha.Usiłowałem namówićją, by poszła do kliniki odwykowej, ale nie chce.Nie mogę przecież pilnowaćwszystkiego.Kieruj się w prywatnym życiu tym samym sprytem, którym kieru-jesz się w interesach.LRT- Jo-Ann potrzebne jest zajęcie - powiedział Bat.- Nie chce żyć z pensji, któ-rą jej wyznaczyłeś.Musi mieć jakiś cel.Chciałbym dać jej pracę w WytwórniFilmowej, na przykład w dziale reklamy czy w dziale do spraw kontaktów z me-diami.- Nie - zaprotestował Jonas.- Najpierw niech zerwie z Parrishem i odtrujesię.- Ty tu jesteś szefem.- Bat wzruszył ramionami.Jonas spojrzał w okno, przed którym wciąż stał teleskop.- Nawet nie myśl o poślubieniu tej suki - powiedział.- Zabroniłeś mi wści-biać nosa w twoje prywatne życie, ale twój stosunek do osobistych spraw wpły-wa również na interesy.Chyba nie powiesz mi, że oszalałeś na punkcie GlendyGrayson?- Zapytałeś mnie, czy jest dobrą dupą.A więc odpowiadam: jest wściekledobrą dupą.- Coś ci powiem.W swoim czasie zerżnąłem wiele kobiet.Mam dzieci zdwiema z nich.Tylko dwiema.Lecz żadnej nie musiałem się wstydzić.Twojamatka jest wspaniałą kobietą.Monika też, na swoj sposob.Gdybyś ożenił się zGlendą Grayson albo gdyby została matką twojego dziecka, prędzej czy pózniejzacząłbyś się jej wstydzić, zarówno przed swoimi współpracownikami, jak iprzed przyjaciółmi.Ona była striptizerką, Bat! To prostaczka!- Dobrze już, dobrze.Powiedziałeś swoje zdanie - mruknął Bat z niechęcią.- Poza tym jak możesz robić coś takiego tej mądrej, pięknej dziewczynie zWaszyngtonu? Rusz pieprzoną mózgownicą, Bat!2- Wiesz, co mi powiedział? Ty tu jesteś szefem".Zrobiłem chłopaka wice-prezesem nowej firmy, a ten wzrusza ramionami i mówi: Ty tu jesteś szefem".- Dlaczego czujesz się tym dotknięty? - zapytała Angie.Jonas miał zaleconygodzinny odpoczynek po południu.Lekarz kazał mu się rozbierać i kłaść się do łóżka.Zwykle Angie dotrzymy-wała mu towarzystwa.Zwykle udawało jej się oderwać go od dręczących myśli,LRTktóre przeszkadzały mu w odpoczynku.Leżała teraz obok niego i delikatnie ma-sowała mu członek i jądra, mając nadzieję, że Jonas się odpręży i zdrzemnieprzez chwilę.- Nie wiem - odpowiedział jakby nieco spokojniej.- Do diabła, nie przy-puszczałem, że się obrazi, jeśli odrzucę jego sugestię.Przecież zgodziłem się nate wszystkie zmiany.A kiedy powiedziałem nie" w tej jednej sprawie, w tej jednej cholernejsprawie, wzruszył ramionami i powiedział, że ja tu jestem szefem.Oczywiście,że jestem szefem! A cóż on sobie wyobrażał?- Może to dlatego, że chodziło o osobistą sprawę, o jego nową siostrę.- Chcę, by chłopak odniósł sukces.Chcę, by był gotowy przejąć interes, kie-dy przyjdzie czas.Ale jeszcze nie teraz.- Jak duży ma być ten sukces? - zapytała Angie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]