[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Ciągle mi coś kupuje alborobi niespodzianki.— Na pewno jesteś szczęśliwa? — Na twarzy Hortensji pojawił sięgrymas.— Co za okropne pytanie, Hortensjo! Kto jest szczęśliwy? Powiedz mi.Co to w ogóle jest szczęście? Nie kończący się orgazm? Zapewnia miorgazmy, choć ostatnio bywa zmęczony.Nowa sukienka? Podróż? Nie wiem,Hortensjo.Z takimi pytaniami zmagasz się w wieku osiemnastu lat.Ale kiedymasz tyle lat ponad trzydzieści, po prostu żyjesz.Hortensja leżała na różowej sofie z niechlujną spódnicą zawiniętą nadgrubymi kolanami.Z zapoconych pach wystawały jej kępki włosów.— Myślę, że szczęście to znalezienie spokoju wewnętrznego.Wiesz,kiedy ksiądz mówi „Pokój Boży ogarnia wszystko", chciałabym pojąć to,czego nie da się objąć rozumem, poczuć się pewnie.Czasami czuję tenspokój, kiedy maluję w środku nocy, tylko ja i płótno i miękkie pociągnięciapędzlem i zapach farby.Kocham to.— Masz szczęście — powiedziała Pandora uśmiechając się.— Marzęo tym, że pewnego dnia ja i Richard odszukamy naszą karaibską wyspę i tamznajdziemy doskonały spokój.Zastanawiam się, gdzie on teraz może być.Mamy dziesięć osób na koktajlu i osiem na kolacji.Mam nadzieję, że niezapomniał.Richard przyjechał pół godziny spóźniony, z bukietem róż i flakonemShalimar.— Nie złość się, kochanie.Nie jestem spóźniony.Szukałem czegoś dlaciebie i nigdzie nie mogłem dostać Shalimar.Wszyscy wyglądali na rozochoconych, poza Pandorą i Richardem.Stanowili legendarną parę.Wszyscy zazdrościli Richardowi żony, która gouwielbiała, chodziła z nim oglądać Red Soxów, wiedziała o nich wszystko i,mimo lodowatego zimna, siedziała przy boku Richarda na meczach koszykówki.Richard, w przeciwieństwie do większości kolegów z biura, zawsze dostawałciepłe śniadanie i trzydaniowy obiad po powrocie z pracy.229Ich znajomi stawali się coraz bardziej „europejscy", co bardzo imponowało przyjaciołom Pandory.Richard pozostał duszą towarzystwa.Mijały dni,miesiące i lata w nieskończonej serii podróży, oper, odwiedzin u Mollyi Philipa w Anglii.Pandora na trzydzieste szóste urodziny Richarda kupiła muczerwonego cadillaka.Stał na podjeździe pod domem, a ona przyprowadziłaRicharda do okna i odsłoniła zasłony.Jego radość była dokładnie taka, jakiejoczekiwała.Przez następnych kilka tygodni Richard przepadał na długiegodziny w swoim samochodzie.Stanowiło to przedmiot żartów ich przyjaciół,a zwłaszcza Gretchen Muller.Gretchen i jej mąż Friedrich byli nowi w ich towarzystwie.Friedrich byłszefem niemieckiej korporacji bankowej.Przerażał Pandorę.Miał trójkątnątwarz o wodnistych, niebieskich oczach, rzadkie, krótkie rzęsy.Był raczejszczupły, trzymał się po wojskowemu, a kiedy mówił, sprawiał wrażenie jakbyszczekał.Nie miała co prawda powodu, żeby go nie lubić: zachowywał siępoprawnie, w pruski, sztywny sposób.Bardzo natomiast podziwiała Gretchen.Gretchen, w przeciwieństwie do Hortensji, udało się wyjść cało z wojny.— Mój naród umierał w obozach — mówiła z syczącym, niemieckimakcentem.— Czuję się winna, że żyję, że kocham, jem, uprawiam seks.— Tewątki pojawiały się zazwyczaj pod koniec przyjęcia, kiedy Gretchen popiłajuż sobie zdrowo i prawie zdążyła namówić jakiegoś pana na szybki numerekw sypialni gospodarzy.— Czymże jest dobre żarcie bez dobrego pieprzenia? — pytała.Zazwyczaj Friedrich zabierał ją, zanim cokolwiek się wydarzyło.Czasami nie był dość szybki i zduszony głos Gretchen w słuchawcetelefonicznej prosił następnego ranka Pandorę o odpuszczenie grzechów.Dużo rozmawiała z Richardem o Gretchen.— Naprawdę ją podziwiam, wiesz o tym.Ona umie radzić sobie z życiem.Jest taka żywotna.Kochanie, co zjesz na śniadanie?Odwrócił się do niej.— Cokolwiek, sama wybierz.— Niech pomyślę — uśmiechnęła się.— Bekon i smażone pomidory.Tak?— Zawsze zgadujesz moje myśli.Pandora wstała, włożyła jedwabny peniuar i poszła do kuchni.Na biurkuzauważyła spory stos rachunków.Przerzuciła je niedbale.Richard nie znosiłpapierkowej roboty, ale nie chciał pozwolić sekretarce na zajęcie się ichsprawami.Dlatego kończyło się na tym, że Pandora płaciła rachunki.Przeciwstawiał się stałej obecności w domu służącej, która przychodziłasprzątać trzy razy w tygodniu.— Dlaczego muszę zbierać po tobie ubrania, stale rzucasz je napodłogę.— Pandora powtarzała to setki razy tonem, którego u siebie nieznosiła.— Musisz tylko podejść do kosza na brudną bieliznę.— Nie marudź — odpowiadał szorstko Richard.Czasami skarżyła się Gretchen.230— E, tam — mawiała Gretchen — Wrzuć jego rzeczy do kominka i spal.To go nauczy rozumu.— Nie, niczego go to nie nauczy — odpowiadała Pandora.— Wsiądziedo swojego czerwonego samochodu z kartami kredytowymi w kieszeni i kupisobie nowe.Słyszałam o kobietach uzależnionych od zakupów, ale Richardprzechodzi wszelkie wyobrażenia.W tym czasie Gretchen, Friedrich, Pandora i Richard stali się czwórkąnierozłącznych przyjaciół.Gretchen rozśmieszała Richarda opowiadaniemsprośnych historyjek i nieprzewidywalnym zachowaniem, podczas gdyFriedrich i Pandora rozmawiali o muzyce i galeriach sztuki.Pandorazainteresowała się niemiecką grupą, zwaną „Lieder" i Friedrich zaproponował, żeby się do nich przyłączyła w czwartkowe wieczory.Richard nie miał nicprzeciwko temu.Wracała odprężona, z uszami pełnymi śpiewu ptakówz niemieckich dolin.Przez wiele spośród dziesięciu wspólnie przeżytych lat Pandora byłanaprawdę szczęśliwa.Oboje interesowali się muzyką: Mozartem, jazzemi operą.Podróżowali i życie wydawało się jak barwna piłka zawieszona nadich głowami.Pandora chciała, żeby te magiczne lata nigdy się nie kończyły,jak jedzenie w piknikowym koszu z przykrywką.Richard z wiekiem powoli się zmieniał.Często zachowywał się niegrzecznie i lekceważąco, ale uznawała to za chwilowe nastroje.Coś zdenerwowało go w pracy.Zauważyła, że bardzo łatwo robił się zazdrosny o względy,którymi darzyli ją inni mężczyźni.Trzymała się celowo na uboczu, kiedyRichard opowiadał swoje nie kończące się historie.Czasami próbowała muprzerwać, bo widziała, że ludzie są znudzeni.Richard jednak był jak głuchy,nie dostrzegał też reakcji otoczenia.Nie kończące się potoki słów towarzyszyły Pandorze dniami i nocami.Nie gadał tylko wtedy, kiedy oglądał telewizję.Wiedziała, że to przez nią Richard jest niecierpliwy i zły.Ona samaprzecież miała go za z lekka zidiocialego dzieciaka.W przeszłości posiedliraj miłości i śmiechu, przygody i namiętności.Teraz pustynne piaski niszczyłyraj od wewnątrz.Zaczęło się od łóżka, ich ciała nie pasowały już do siebie, odwracały siędo siebie plecami i ustawiały fortece z poduszek.Śniadania przestały byćwydarzeniami, a samotne kolacje upływały w ciszy i gniewie.Pandora uciekław świat sztuki i muzyki.Zgorzkniała i nieszczęśliwa.Richard coraz rzadziejbywał w domu.Hortensja stwierdziła, że przeżywa kryzys wieku średniego.Coraz częściej mówił o porzuceniu pracy, wyjeździe i napisaniu książki.Pandora wzruszała ramionami.Jeśli tego naprawdę chce, niech to zrobi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl